O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

wtorek, 29 grudnia 2009

Święta


Święta chociaż nie tak białe, jednak były wspaniałe. Pełne ciepła i radości, życzliwości i miłości. Jak co roku były proste, serdeczne i radosne. Z mamą miałam cudowny kontakt, po raz pierwszy od dawna tak dobrze nam się rozmawiało. Było gotowanie, pieczenie ciast, ubieranie choinki, potem prezenty. Były kolędy, życzenia, objadanie się, błogie lenistwo. Chociaż szybko minęły w sercu pozostały.
Jednak święta miały przykry akcent, oddałam moją kochaną papugę. Teraz myślę o niej i tęsknię. Była ze mną od ślubu, w najtrudniejszych chwilach. Była, ona jedna. Niestety, od kiedy mamy pieska, przestaliśmy poświęcać jej czasu i uwagi, tyle ile chciałaby ona, więc krzyczała i krzyczała, że nie mogliśmy już tego znieść. Na razie została u mamy, choć mamy osobę, która chce ją wziąć. Nie wiem, co mam robić.
Dopisek dn. 30.12.
Moja papuga zostanie jednak u mamy. Mama ma zbyt miękkie serce, by ją oddać. Gdy żegnałam się z ptaszkiem sama płakała. Jestem przekonana, że nigdzie lepiej papużka nie będzie miała :)

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Rozkład dnia mojego męża

04:45 pobudka

05:39 pociąg
06:17 jest już w mieście, ale ma jeszcze 4 km, w jedną stronę, do pracy chodzi pieszo
07:00-15:00 praca, z końcem roku jest coraz więcej papierów, dokumentów do zrobienia a w związku z tym jest mnóstwo chaosu i stresu
15:00 wychodzi z pracy, znowu pędzi 4 km na pociąg
15:43 pociąg
17:00 jest już w domu, do rzadkości należą dni, kiedy pociąg ten nie jest opóźniony, je kanapki przyszykowane przez żonkę, pije kawkę, opowiada o pracy
17:30 bawi się z pieskiem lub szykuje dokumenty do pracy, przegląda internet, ja w tym czasie mam maraton filmowy: Klan, Brzydula, czasemi Detektywi
18:30 lub 19:00 ciągnie mnie na stadion, żeby pobiegać
20:10 wracamy ze stadionu, idzie na spacer z psem
20:30 kąpiel
20:45 pijemy herbatkę koniecznie z soczkiem malinowym i jemy kolację, zazwyczaj są to owoce: jabłka, mandarynki, pomelo
21:00 czas dla nas
22:00 śpimy
W weekendy różnie to bywa, albo pracuje, albo nie. W zeszłym tygodniu był w pracy do 14, natomiast w tym tygodniu musi być w pracy z soboty na niedzielę, całe 24 godziny! Służba nie drużba.
Jeśli weekend ma wolny obowiązkiem jest dla nas poranny marsz do lasu, idziemy na 2, 3 godziny. Potem robimy wspólnie obiadek, po obiedzie pijemy kawkę i leniuchujemy. Po południu idziemy jeszcze na dłuższy spacerek z psem. Potem do wieczora znowu leniuchujemy, oglądamy tv, buszujemy w internecie.
Nie wiem, skąd on ma tyle siły i energii. Jestem pełna podziwu dla niego, że daje radę tak funkcjonować, że nie odpocznie, nie zdrzemnie się a jeszcze chce iść pobiegać. Znajdzie też czas, żeby mnie wysłuchać i jeśli jest taka potrzeba pomóc w czymś. Sama jestem zmęczona jego pracą, zestresowana, przytłacza mnie to. Odliczam już dni do świąt, chcemy wyjechać i odpocząć od tego wszystkiego. Jak dobrze pójdzie, pojedziemy już w tą niedzielę, po pracy.
Dopisek:
Zmieniono rozkład jazdy PKP, teraz R. ma pobudkę o 04:30.

środa, 9 grudnia 2009

...

Czasami mam taki nastrój, że nawet bieganie mi nie pomaga. Jest to uczucie pustki, przygnębienia, bezsensu wszystkiego. Mam mieszkanko, kochającego męża, pieniędzy też nam wystarcza na jakieś małe zachcianki. Mimo to, wciąż mi czegoś brakuje. Nie wiem czego. Może życia normalnego. Bo ten etap, który przeżywam teraz, nie należy do normalnych. Tylko raz w tygodniu jeżdżę na uczelnię i nic poza tym nie robię. Jest mi źle z tym. Chciałabym w końcu skończyć te studia, choć nie wiem czy kiedyś to nastąpi. Oczywiście, jakaś nadzieja tli się jeszcze, ale nie jest to już płomień. Chciałabym w końcu pracować i być trochę samodzielna i niezależna. Chciałabym mieć już swoją rodzinę, dzieci, codziennie o tym myślę. Wiem, że gdybym teraz zaszła w ciążę, to na pewno nie skończyłabym studiów a zmarnować te 7 lat mojej ciężkiej pracy, byłoby głupotą. Już dawno mieliśmy się starać, ale zawsze z powodu studiów odkładamy to. Tak więc musimy jeszcze poczekać dwa lata. Nie wiem jak to wytrzymam. Poza tym co miałabym dziecku do zaoferowania? ...

niedziela, 6 grudnia 2009

O bieganiu


Kondycja już nie ta. Nie ma się co dziwić, dawno nie biegałam. Przebiegłam 2 okrążenia na stadionie i nogi zrobiły mi się miękkie jak z waty. Następne okrążenie przemaszerowałam a potem rozkręciłam się i przebiegłam jeszcze 3 okrążenia. Następnego dnia mogłam przebiec już 6 okrążeń stadionu. W piątak było podobnie. Chociaż miałam pokusę, żeby przestać dalej biec, bo zwyczajnie nie chciało mi się. Pokonałam jednak te myśli i moje słabości. Byłam bardzo zadowolona z siebie i dumna. W sobotę i niedzielę był dwugodzinny marsz do lasu. Dawno nie byłam tak przyjemnie zmęczona . Jak NIEWIELE TRZEBA ŻEBY BYĆ SZCZĘŚLIWYM. Przez cały dzień uśmiecham się sama do siebie, bez żadnego powodu i nucę coś pod nosem.
Mężusiowi kupiłam pod choinkę odzież termoaktywną do biegania :)

środa, 2 grudnia 2009

Takie tam


Mimo że, siedzę w domu i raczej nic nie robię czas szybko mija. Wydaje mi się, że tak niedawno była Wigilia, a już niedługo znowu będzie. Odczuwa się już atmosferę świąteczną, widać lampki, ozdoby świąteczne, choinki w sklepach.
Święta planujemy spędzić u mojej rodziny. Prezenty świąteczne mamy już zakupione: dla mamy i siostry kupiliśmy gruby naszyjnik, dla brata zegarek sportowy, dla taty szalik i jeszcze pozostało coś kupić dla nas.
A tak w ogóle to nie najlepiej się czuję, dołuję się moją wagą. Jeszcze w styczniu ważyłam 63 kg, teraz ważę prawie 69. Muszę zrzucić ok. 10 kg. Nogi już nas nie bolą dlatego od dzisiaj zaczynamy znowu biegać. A tu zbliżają się święta, na pewno będzie leniuchowanie i objadanie się… Nie wiem jak to zrobiłam, że wtedy schudłam tak dużo.