O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

czwartek, 28 listopada 2013

Słodycze

Niedawno mama obchodziła urodziny. Pojechaliśmy więc do niej z życzeniami i małym upominkiem. Kiedy, na chwilę, wyszłam z kuchni, mama chciała dać Filipkowi... ptasie mleczko! Za moimi plecami!!! Myślała, że Romek pozwoli jej na to.
Bardzo zawiodłam się na niej. Czytam dużo książek m.in. o macierzyństwie, o zdrowym odżywianiu i ona dobrze wie, jak bardzo zależy mi na tym, aby Filipka zdrowo odżywiać. Chcę, 
aby moje dziecko nabrało zdrowych nawyków żywieniowych. Tymczasem słodycze nie mają żadnych właściwości odżywczych tylko zbędne kalorie, które prowadzą do otyłości a u dzieci także do próchnicy. No i słodycze też uzależniają...
Kiedyś byłam baaardzo gruba. Nie da się opisać jak bardzo źle się czułam w swoim ciele i jak cierpiałam z tego powodu. Wiele wysiłku, potu i łez kosztowało mnie to, żeby schudnąć. Nie chcę, aby mój syn musiał przez to przechodzić. Nie chcę też, aby musiał stale patrzeć na wagę i wszystkiego ciągle sobie odmawiać. Jeśli słodycze nie będą na porządku dziennym to dziecko nie będzie się tego domagać. Wybierze jakąś inną, zdrowszą przekąskę. Oczywiście, jak będzie starszy, od czasu do czasu, pozwolę mu zjeść coś słodkiego, ale nie codziennie, jak to było w moim, rodzinnym domu. 
Nie wiem, dlaczego mama to zrobiła. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafi przyznać się do błędu tylko wini Romka, że mi powiedział o tym. Co ona sobie myśli?!! Że będzie durnia ze mnie robić i za moimi plecami dalej chciała paść go słodyczami?!!
Nie chce pomagać mi w opiece nad Filipkiem to niech przynajmniej mi nie szkodzi. 

wtorek, 26 listopada 2013

Pierwsze kroki

Od kilku dni, Filipek coraz śmielej stawia kroki. Puszcza się kanapy i próbuje przyjść do mnie na nóżkach. Samodzielnie! Gdy udaje mu się zrobić kilka kroczków, tak śmieje się on z tego, że traci równowagę i gdybym go nie złapała to upadłby :) Na razie nie są to jakieś wielkie odległości, ale z pewnością do świat będzie już biegał po całym mieszkaniu. 
Rok, 1 miesiąc i 2 dni

sobota, 16 listopada 2013

Pierwszy bunt

Do tej pory Filipek był grzeczny jak aniołek a teraz zaczął przejawiać pierwsze objawy buntu :) Wyraźnie pokazuje, kiedy coś mu się nie podoba, protestuje. Pewne rzeczy zaczął wymuszać złością i płaczem. Wcześniej tak nie było. Gdy zabieram go od kuchenki, głośno krzyczy a po drodze, jakby na złość, musi jeszcze coś nabroić: a to szybko przekręcić przyciski od piekarnika, a to szturchnąć psa nogą, a to usiłuje kucnąć, by nie iść dalej i sprawdza mnie, czy jednak pozwolę mu jeszcze tam zostać i bawić się kuchenką. A jego ulubionym słowem jest: "nie". Czasami wygląda to zabawnie, bo on taki malutki a już chce być samodzielny i zaczyna walczyć o swoją niezależność. Na szczęście złość szybko mija, wystarczy pokazać Filipkowi nową, ciekawą rzecz :)
Ubieranie Filipka na spacer jest dla mnie prawdziwą męczarnią. Szczególnie teraz, kiedy na dworze jest zimno i trzeba ubrać kilka warstw ubranek. Przez cały czas złości się, krzyczy, wyrywa mi się, ucieka, ściąga te ciuszki, które już udało mi się mu założyć. Nim zdążę go ubrać jestem już cała mokra. 
Ciągle mnie mój syn zadziwia. Jestem w szoku, jak on szybko uczy się. Wystarczy raz, albo dwa razy, coś pokazać, czy powiedzieć, a on już wszystko wie. Ostatnio nauczył się puszczać oczko, albo raczej oczka, bo zamyka dwa na raz :) Często łapie się rączkami za główkę i pokazuje, jak dużo ma kłopotów. Umie pogrozić pieskowi paluszkiem, gdy ten nie chce podać mu piłeczki. Pokazuje języczek. Dmucha w balonik. Stoi niczego nie trzymając się a po chwili kuca. Wsiada sam na swój samochodzik i schodzi z niego. Wdrapuje się na kanapę. 
Ostatnio pojechaliśmy do miasta na zakupy. W galerii handlowej jest już mnóstwo dekoracji i ozdób świątecznych. Jednak one, wcale nie zachwyciły Filipka, gdyż z bardzo dalekiej odległości dostrzegł to, co najbardziej go interesuje: samochody! I w ogóle, te samochody, były w zupełnie innym kierunku, niż szliśmy a on jakoś je dostrzegł i wychylał się za nimi z wózka. Jakim jest on bystrym chłopczykiem! I jak szybko poznał  rozkład galerii, choć byliśmy tam z nim zaledwie kilka razy :) Oczywiście, jazda tym samochodem sprawiła mu dużo frajdy. Wiedział jak kręcić kierownicą, gdzie zatrąbić.A kiedy kupiliśmy mu nowe książeczki, świata nie widział poza nimi. Żadne sklepy go nie interesowały. Siedział w wózku i zachwycał się obrazkami :)
Rok, trzy tygodnie i dwa dni

środa, 13 listopada 2013

Strach

Boję się o swoje życie, o swoje bezpieczeństwo. On jest nieobliczalny.
Moje małżeństwo to jedna, wielka porażka. Kolejna.

sobota, 9 listopada 2013

?

Przyjechali do nas w odwiedziny teściowie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byli u Filipka z własnej inicjatywy. Chyba latem...
Nie da się opisać, jak Filipek ryczał na widok babci i dziadka! Płakał chyba z 10 minut a ja nie mogłam go uspokoić! Po jakimś czasie, gdy przestał płakać, postawiłam go na dywan i wtedy podeszła do niego teściowa a on znowu wybuchnął płaczem. Tuliłam go i tuliłam a on nie przestawał płakać, aż musiałam wyjść z nim z pokoju do kuchni, żeby ich nie widział. Dopiero tam się uspokoił. A teściowa udawała głupią. Sugerowała, że on może tak płacze, bo jest śpiący, albo CHYBA, dlatego, że dawno ich nie widział. A za chwilę zaproponowała mi, że jak chcę to, żebym poszła sobie do sklepu a ona z nim zostanie. I ona jest mądra?! Mam zostawić dziecko z obcą dla niego osobą! Filipek, zapłakałby się! Nieźle strachu by się z nią najadł! A poza tym, ona miałaby okazję, żeby pooglądać mi kąty.
I teraz ujawnia się, ile warta jest ich filozofia życiowa i głupie tłumaczenia, że nie odwiedzają go JESZCZE, bo on jest mały, bo nic nie rozumie, bo nie mówi! Naprawdę tak jest? Nic on nie rozumie? 

Pewnie martwię się na zapas, bo na pewno dopiero za miesiąc, albo za dwa, teściowie będą chcieli spotkać się z Filipkiem, ale już teraz zastanawiam się, co mam robić?
Nie wiem, czy narażać Filipka na takie nerwy i stresy i pozwalać "spotykać się" z dziadkami, czy odczekać jakiś czas??? Dziadkowie "szybko" sobie o nim przypomnieli, po roku, a teraz on ma z tego powodu denerwować się i bać się? Jeśli boi się czegoś, jakiegoś hałasu, czy jakiejś rzeczy to izoluje go od tego. Nie pozwalam mu się bać. A w tej sytuacji, co powinnam zrobić? Może ktoś, coś doradzi?

Dopisek:
Dodam, że Filipek reaguje tak tylko w stosunku do teściów. Innych, obcych ludzi, nie boi się. Na początku jest trochę onieśmielony, ale potem poda rączkę, uśmiechnie się, zrobi pa pa. Myślę, że on wyczuwa, kto naprawdę lubi dzieci a kto robi to na przymus, bo tak wypada. Spotkania z teściami są sztuczne, nienaturalne, atmosfera napięta, bo teściowie pomimo, że mają troje wnucząt, wcale nie mają pojęcia, jak zająć się dzieckiem. Wnuki wcale ich nie interesują.
Filipek nie widział mojego taty pół roku, bo tata był za granicą. Jednak, po paru minutach, poszedł do niego na ręce. Wyczuł, że dziadek szczerze ucieszył się na jego widok i bardzo się za nim stęsknił.  

Rok, dwa tygodnie i 2 dni

sobota, 2 listopada 2013

Co potrafi Filipek

Filipek ma mnóstwo zabawek, ale w zasadzie uwielbia tylko dwie: duży, czerwony samochód i książki. Codziennie pokazuje, gdzie samochód ma koła, gdzie jest kierownica, gdzie jest licznik, gdzie światełko. Pod siedzeniem samochodu, chowa myszkę a potem ją wyciąga. Paluszkiem pokazuje, gdzie myszka ma nosek, oczy a gdzie uszy.
Filipek uwielbia oglądać książki. Jest wtedy taki ożywiony i radosny. Wytrzeszczy swoje małe oczka
 i z ekscytacją pokazuje paluszkiem różne rzeczy. Numerem jeden jest: "Murzynek Bambo", "Lokomotywa", "Stefek Burczymucha","Kotek", "Moja droga do szkoły", "Obrazki dla niemowląt", "Życie na wsi", "Okulary", "Pranie", "Piesek Łatek", "Lisek Rudi". Bez problemu wskaże w książce: misia, liska, myszkę, kotka, pieska, biedronkę, piłkę, drzewa, kwiaty, grzyby, zegarki, ptaki, słonko. Pokaże dzieci, panią, pana, samochód, rower, lwa, wieloryba itd. Zna też niektóre owoce i warzywa.
Wie, gdzie w kuchni są szafki, kuchenka, gdzie jest lodówka, okno, grzybki. Wie, gdzie jest stół i krzesło Filipka. Apetycik synkowi dopisuje. Wszystko co ugotuję zjada ze smakiem. Czasami wydaje mi się, że ugotowałam dużo, że Filipek będzie miał obiad na dwa dni, ale zdarza się, że Filipek w jeden dzień wszystko zje :)
W pokoju Filipek wskaże, gdzie jest szafa, gdzie jest lampka, gdzie są obrazki, żyrafa, słonie, wiatraczek, gdzie wisi Pan Jezus, gdzie są kwiatki. Umie włączyć telewizor. Na paluszkach dosięgnie tego przycisku co trzeba, choć natychmiast wyłączam telewizor z gniazda, bo nie pozwalam mu oglądać.
Ostatnio, Filipek stał się strasznym przytulaskiem. Przerywa zabawę, aby podejść do mnie na chwilę, tylko po to, żeby mnie przytulić, położyć główkę na moich piersiach i zaraz znowu wraca do zabawy. Jakie to cudowne uczucie! A gdy zapytam się Filipka, jak mocno kocha mamusię odpowiada takim grubym, "męskim",  głosikiem: "aaa". Albo, gdy mu smakuje jakiś posiłek też mówi "aaa".
Synek potrafi zrobić pa-pa i kosi-kosi, pokaże, że ma całą główkę kłopocików :) Mówi: "mama", "tata", "baba", "ogon", "aga". Zapytany, jak robi piesek, kotek, czy krówka odpowiednio odpowiada: "hau", "miau", "muuu". 

Filipek lubi zabawy z naszym psem. Bierze piłkę psa do ręki i podnosi ją wysoko tak, aby pies ją dojrzał i mu rzuca. Za chwilę piesio przynosi mu piłkę z powrotem i tak w kółko. A gdy piłka wpadnie pod komodę lub pod kanapę, Filipek szybko maszeruje na czworakach i razem z psem tak śmiesznie pochylają się, aby dojrzeć piłkę i razem próbują ją dosięgnąć. Filipek ma malutkie rączki, które wszędzie się zmieszczą i zawsze wyciągnie i poda psu piłeczkę :) Często wstawia się za pieskiem. Broni go, gdy ten coś przeskrobie. Kiedy psu pozwolę na coś więcej to szybko się rozbestwia i zapomina, gdzie jest jego miejsce. Wtedy trochę krzyknę na psa i każę mu iść do legowiska. No ale Filipek jest tak zżyty z psem, że kiedy tamten leży w legowisku, na korytarzu, to on z pięćdziesiąt razy będzie szedł do psa. Tak, jakby wstawiał się za nim. Chce, żeby pies bawił się z nim w pokoju. No i muszę wtedy ulec, gdyż mam już dość ciągłego chodzenia po Filipka i wołam psa z powrotem do pokoju. No i Filipek i Dzióbek są zadowoleni :)
Filipcio zasypia samodzielnie. Kiedy jednak, nie może usnąć a jest już taki półprzytomny śmieje się z tej swojej bezsilności i ostatkiem sił jeszcze zaczepia mnie, dotyka mojej nogi i robi mi gili-gili i w głos śmieje się. Albo tysiąc razy wyrzuca pieluszkę z ręki i smoczka, bo wie cwaniaczek mały, że zaraz przyjdziemy mu podać. 
Kiedy tak z mężem stoimy nad jego łóżeczkiem i patrzymy, jak on słodko śpi, rozpiera nas duma i ogromna radość, że mamy jego. Nieraz nam zakręci się łezka w oku ze szczęścia. 
Wciąż jeszcze czekamy na pierwsze, samodzielne, kroki. 
Rok, 1 tydzień i 2 dni