O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

czwartek, 25 lutego 2010

Nowy semestr rozpoczęty

Już trzy tygodnie trwa remont a końca jeszcze nie widać. Mąż cały czas robi z tym naszym fachowcem, żeby było szybciej, ale nie jest to takie łatwe. Najgorzej jest z hydrauliką,pewnych rzeczy nie da się przyśpieszyć. Kafelki do łazienki i do kuchni już kupiliśmy, leżą zakurzone, czekają, podobnie jak drzwi, ościeżnice, panele podłogowe. Okna będą na początku przyszłego tygodnia.
Zaczęłam częściej jeździć na uczelnię. Niestety, plan zajęć mam taki, że trzy razy w tygodniu jadę tylko na 1,5 godziny. Jakby te zajęcia nie mogły być w jednym dniu, tak jak było w zeszłym semestrze. Denerwuje mnie też pora tych zajęć. W jednym dniu rozpoczynam zajęcia o godzinie 13.30 , w inny dzień zaczynam o 17! Najgorzej, że dojeżdżam, więc cały dzień mam rozbity. Ale cieszę się, że ruszę się trochę z domu.
Ostatnio pochłonięta jestem czytaniem. Czytam książki związane z moją pracą magisterską, okazują się bardzo ciekawe. Byłam dzisiaj na pierwszym seminarium. Denerwowałam się, bo prawie rok czasu miałam przerwę, ale było w porządku. Mam ogromną motywację :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

"Uprzejmi" sąsiedzi

Prace remontowe ruszyły zdecydowanie do przodu. Na drodze napotykamy różne przeszkody, ale powoli rozwiązujemy problemy.
Klucze do naszego mieszkania zostawiliśmy fachowcowi a sami byliśmy zajęci załatwianiem tysiąca spraw. Rzadko więc chodziliśmy do tamtego mieszkania. Po tygodniu, jak poszliśmy okazało się, że poza zrobioną elektryką nic więcej nie było ruszone. Okazało się również, że nasz fachowiec spał tam z żoną, nic nam o tym nie mówiąc. Niby, że tak późno, przy świeczce, pracują a zostawali tam dlatego, żeby tam spać. Gdy mąż powiedział, że jest niezadowolony z roboty i zaczął tam przebywać, prace ruszyły natychmiast.
Udało nam się poznać nowych sąsiadów. Niestety, nie należało to do przyjemności. Są to okropni ludzie. Już na wstępie, każdy oznajmia, że on tu pilnuje porządku. Wychodzą na klatkę, patrzą co robisz, co nosisz, obserwują cię i pilnują. Dodam, że większość osób to ludzie starsi. Zauważyli, że do śmieci na dworze, ktoś wysypał gruzy. Od razu podejrzenie padło na nas. Nie pytając się nas o nic, zadzwonili do administracji, na skargę. Kiedy my niczego nie wyrzucaliśmy, wszystkie worki trzymamy w mieszkaniu. Potem szpiegowali nasze liczniki z prądem, czy aby nie bierzemy prądu z klatki. Mówili, że oni wiedzą ile to płaci się za ten prąd. Zadzwonili znowu do administracji, aby upewnić się. Następny przykład: żona naszego fachowca usłyszała dyszenie pod drzwiami, myślała, że to pies. Otworzyła drzwi a spod drzwi nagle odskoczył wystraszony sąsiad. Podsłuchiwał nas a drzwi mamy jeszcze stare. Potem w nocy przybiegł do nas administrator bloku, w którym obecnie mieszkamy, że w tamtym mieszkaniu, zalaliśmy wodą cały pion, że muszą zakręcić wszystkim wodę, że nasze drzwi będą wywarzać itd. Roman pobiegł szybko a okazało się, że sąsiadowi zrobiła się mała plamka wody na suficie. Nie miała nawet 10 cm a tyle szumu narobili! Nasz fachowiec odkręcił trochę wody w kranie a nie zrobił jeszcze hydrauliki. Mąż zdeklarował się, że pomaluje im sufit. I ciągle każdy przed każdym ostrzega, mówią że nikt nie waha się nigdy zadzwonić tam gdzie trzeba, ze skargą. Atmosfera jest więc straszna. Administracja mieszkaniowa powiedziała nam, że mnóstwo ludzi z naszej klatki było chętnych na to mieszkanie, chcieli kupić i tu nagle wielkie zdziwienie i oburzenie, że to my dostaliśmy tę szanse. Dają nam odczuć to na każdym kroku. Poza tym okazało się, że okna w naszym bloku nie mogą być brązowe, bo... nie będą komponowały się z pomalowanym blokiem!!! Jesteśmy przekonani, że nasi sąsiedzi uprzejmie donieśliby o tym, więc musieliśmy zrezygnować ze złotego dębu, ale na szczęście zaliczka przejdzie na poczet białych okien, nie będziemy więc stratni.
Najważniejsze, że idziemy do przodu, że mieszkanie przybrało już kształt mieszkania, bo było naprawdę w koszmarnym stanie.

piątek, 5 lutego 2010

Prace rozpoczęte

Remont własnego mieszkania to nie tylko czas przyjemnych zakupów, zastanawiania się co i jak ma wyglądać (jak mi się wydawało do tej pory), ale także czas podjęcia poważnych decyzji. Czas pełen napięcia i stresów. Jeszcze na dobre remont nie rozpoczął się, ale zmartwień jest cała masa. Musimy liczyć się z każdym groszem a z kolei nie chcemy kupować rzeczy tańszych, które mniej nam się podobają, żeby za jakiś czas znowu wymieniać. Nawet jeśli mielibyśmy urządzać się kilka miesięcy, czy nawet lat, postanowiliśmy kupować rzeczy pierwszej jakości, nowoczesne.Tak więc wybraliśmy okna w kolorze złotego dębu, 40 % droższe od zwykłych, białych okien. Mimo że jest sezon martwy, musimy czekać na nie cały miesiąc. Kupiliśmy drzwi zewnętrzne, na montaż czekamy z powodu braku prądu, ale elektryka idzie powoli do przodu. Wczoraj pojawiło się światło w jednym pokoju.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Przed nami remont

Nasze myśli są zaprzątnięte nowym mieszkaniem. Przeprowadzić się nie możemy, bo mieszkanie jest zdemolowane i wymaga gruntownego remontu. Trzeba będzie robić dosłownie wszystko, począwszy od elektryki. Musimy wymienić wszystkie kable, zrobić hydraulikę, wymienić drzwi, okna, parapety, położyć panele, kafelki w kuchni i łazience, szpachlować wszystkie ściany i sufity. Na razie jesteśmy tylko poumawiani na różne terminy, bo mąż jeszcze pracuje, ale już przełożył sobie urlop letni na teraz i od przyszłego tygodnia zaczniemy działać. Mimo, że mieszkanie jest w takim stanie, nam już tak bardzo podoba się. Mamy już wizję mieszkania, wyobrażenia… Nie możemy doczekać się przeprowadzki!