O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

sobota, 24 września 2011

Odwiedziny u siostry w szpitalu

Jeszcze nie może dotrzeć do mnie to, że moja siostra została mamą. Czasami zastanawiam się, czy to dzieje się naprawdę, czy to czasem nie był sen?
Dzisiaj z Romkiem pojechaliśmy do niej do szpitala. Moja siostra pomimo ciężkiego porodu, była tak spokojna, zrelaksowana, z daleka biło od niej szczęście. Już w pełni czuje się mamą, co chwila dogląda synka, patrzy, czy wszystko jest w porządku a przy tym jest taka czuła i troskliwa.
A maluszek jest przecudny. Pomimo, że po urodzeniu ważył 3,750 kg, mierzył 57 cm, to ja takiej malutkiej kruszyneczki, nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Te jego maciupkie rączki, paluszki, malutki nosek. 
Akurat jak weszliśmy to siostra go karmiła, za chwilkę Michałek usnął i tak spał grzeczniutko cały czas, czasami tylko po cichutku zakwiczał. Trochę go na rękach potrzymałam, niesamowite uczucie.
Też chciałabym mieć takiego bobaska. 

czwartek, 22 września 2011

Zostałam ciocią!!!!

Przed chwilą zostałam ciocią. Moja siostra urodziła zdrowego chłopczyka :)))))))
Od początku ciąży nie miała zbyt dobrych wyników.  Podejrzewano cukrzycę ciążową, cały czas groził jej szpital. I pod koniec, wylądowała w szpitalu z powodu nadciśnienia. Teraz znowu, od poniedziałku oczekiwała na poród. Podawano jej leki na wywołanie porodu i nic. Potem znowu były jakieś leki, to dostała silnych skurczów, wody płodowe odeszły, ale dalej nie mogła urodzić, aż w końcu zrobili jej cesarskie cięcie. Cały dzień chodziłam podenerwowana, bałam się o nią
i o maleństwo, ale wszystko jest już dobrze! Nie mogę się już doczekać, kiedy zobaczę Michałka!

środa, 21 września 2011

Udało się!

Dziewczyny dziękuję, że trzymałyście kciuki. Pomogły!
Chociaż do ostatniej chwili nie wiedziałam, jak będzie. W dzień przed konsultacjami napisałam pytanie do profesora, dotyczące mojej pracy, bo nie byłam pewna jednej rzeczy, a on odpisał mi, że nie ma zamiaru czytać tego w nieskończoność, że on już swoje zrobił. Nie wiedziałam więc, czy mam drukować tę pracę, czy nie. Dlatego zwlekałam do ostatniej chwili.  
Nerwów nie było końca, bo pracę trzeba było wydrukować i to cztery kopie (ok.450 stron), oprawić a tu zaledwie zostało nam kilka groszy do końca miesiąca. Dlatego Romek wydrukował mi pracę u siebie w kancelarii a potem urwał się na chwilę i przyniósł mi pracę pod uczelnię.  Ja poszłam  tylko  oprawić. Wszystko dosłownie na ostatnią chwilę, dlatego byłam bardzo zdenerwowana, czy wszystko się uda, czy zdążę.
Na konsultacjach profesor był bardzo miły. Powiedział mi ogólne zagadnienia,
z czego powinnam przygotować się do obrony. Między innymi muszę przygotować się z takich tematów, których w ogóle nie poruszałam w pracy i z książek, których nigdzie nie ma. Nawet w internecie nie można ich kupić. Z tego wszystkiego, z tych nerwów, zapomniałam zobaczyć, jaką ocenę postawił mi profesor za pracę a indeks złożyłam już w dziekanacie. 
Obronę będę miała 20. października!!! I właśnie tego terminu się obawiałam, bo wtedy właśnie Romek wyjeżdża w delegację i nie będzie miał mnie, kto wspierać. Sama będę musiała biegać za kwiatami, za jakimiś bombonierkami. Muszę przyznać, że Romek bardzo mnie wspierał, przez ten czas. Nieźle dałam mu popalić, przez moje nerwy a on cały czas był przy mnie, wspierał mnie, podtrzymywał na duchu. 

sobota, 17 września 2011

Praca, praca, praca

Chyba dopiero zaczynam rozumieć powiedzenie, że obrona to już „tylko formalność”. Bo naprawdę teraz, co się dzieje, to masakra! Niby poprawek w pracy nie miałam dużo do zrobienia, jednak na prawie tydzień, przed ostatecznym terminem złożenia pracy, profesor kazał mi… napisać jeszcze czwarty rozdział! W ogóle od tygodnia wcale nie spałam, na oczy ledwo już widzę, jestem wyczerpana. Jednak, pomimo takiego zmęczenia, gdy kładę się spać, wcale nie mogę usnąć. Czuję się jak jakaś naćpana.
Wysłałam profesorowi, już całą pracę, łącznie z czwartym rozdziałem, o on odsyła mi ją za spacje, czy przecinki (dokładnie w trzech miejscach, na 111 stron). Pisze do mnie, że: „zdecydowanie wpłynie to na ocenę pracy"!
We wtorek profesor ma konsultacje, mam nadzieję, że przyniosę mu już wydrukowaną pracę. Do środy jest ostateczny termin złożenia pracy.
Dziewczyny, błagam, trzymajcie kciuki!!!

poniedziałek, 12 września 2011

Napisałam!

Napisałam pracę magisterską!!!  W ogóle miałam już takiego doła, że myślałam, że wcale jej nie napiszę. Stres zamiast mnie mobilizować to mnie paraliżował, nie byłam w stanie nic robić tylko płakałam.  Ale kiedy w końcu się już za nią wzięłam nie mogłam oderwać się od pisania, hihihi ;) Muszę przyznać, że wakacje zrobiły swoje, odpoczęłam i  takiego natchnienia i zapału dostałam, że skończyłam szybciej niż przypuszczałam :)  Praca zajęła mi 100 stron A4. Tylko mam nadzieję, że profesor nie będzie kazał mi zbyt wiele poprawiać, bo nigdy nic nie wiadomo. Teraz, z bólem żołądka, oczekuję odpowiedzi od promotora. 
Poza tym niespodziewanie pojechaliśmy na weekend do mojego rodzinnego domu. Posiedzieliśmy, poplotkowaliśmy, zaliczyliśmy ostatniego grilla w tym roku i wróciliśmy do domku. 
Niestety, musimy przełożyć spotkanie u notariusza, bo nie zdążymy na czas zebrać tyle pieniędzy. 
W łazience zamontowaliśmy kabinę z hydromasażem. 
No i ostatnio cierpię na bóle zęba i dziąseł a co za tym idzie boli mnie też ciągle głowa i ogólnie źle się czuję.  Jakiś czas temu byłam u dentystki, ale baba nie chciała mi nic zrobić na NFZ, tylko próbowała wyłudzić ode mnie kasę. Wyliczyła, ile co będzie kosztowało i jak się zdecyduję to mam do niej zadzwonić. Moja wizyta trwała tam tyko 5 min.
Wszyscy tylko chcieliby kasę a ty człowieku umieraj z bólu!