O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Źle mi jest

Jest mi źle na tym świecie. Źle się czuję psychicznie, jestem zdołowana i wyczerpana moimi myślami. Nie mogę odnaleźć się. Nie mam żadnego planu ani pomysłu na życie, na siebie. Nawet siebie mam dość! Męczą mnie moje studia, praca, którą muszę napisać. Nie wiem, co mam robić.
Kupiliśmy meble kuchenne. Nie mogę poznać własnej kuchni, jest przepiękna. Mam dużo miejsca na szykowanie posiłków. Mimo, że nie lubię gotować, ostatnio zaczęłam coraz więcej czasu w niej spędzać. Robię obiady, pyszne letnie surówki, koktajle truskawkowe… Pychota. Z zakupowych planów pozostało nam jeszcze kupić kuchnię gazową, łóżko do drugiego pokoju i komodę do przedpokoju. To będzie wszystko z tych większych wydatków. Niestety, tym też nie potrafię się cieszyć.
Minął tydzień a mój telefon milczy. Mama nie odzywa się.

środa, 16 czerwca 2010

Kłótnia z mamą

Pojechałam z mężem i Dzióbeńkiem do rodzinnego domu w piątek wieczorem. Mimo paskudnej pogody, czas mijał nam przyjemnie, czuliśmy się tak jakbyśmy byli na wczasach. Odpoczywaliśmy, grillowaliśmy, spacerowaliśmy do lasu, oglądaliśmy mecze z moim bratem, odwiedzaliśmy moich dziadków ( tzn. babcię i dziadka ). Pragnę coraz więcej czasu spędzać z nimi i doceniać każdą chwilę, bo boję się, że ich kiedyś może zabraknąć. Są już po siedemdziesiątce, ale nigdy w życiu nie dałabym im tylu lat. Wyglądają młodo, są zdrowi i w pełni samodzielni, mają zupełną świadomość umysłową. Ich mieszkanie jest piękne, eleganckie, czyste, nie widać, że mieszkają tam osoby starsze.
Pewnego dnia przyjechała w odwiedziny moja siostra… Pokazywała zdjęcia, jakie miała w swoim aparacie i na tych zdjęciach dostrzegłam, że na czyjejś komunii była ubrana w identyczną sukienkę, którą ja mam. Zapytałam się jej skąd ma tę sukienkę a ona … zmieszała się i stwierdziła,że jej chłopak kupił dla niej. Coś mnie tknęło, poszłam sprawdzić, czy w szafie mojej mamy nadal wisi moja sukienka. Okazało się, że NIE. Nie chciałam pytać się siostry o to, bo ona szybko denerwuje się a kiedyś jak pokłóciłyśmy się to chyba z trzy lata nie odzywałyśmy się do siebie. Zapytałam się więc mamy, gdzie jest ta moja sukienka. A mama nagle wpadła w szał. Zdenerwowała się i zaczęła na mnie wrzeszczeć (dosłownie!). Ma taki przerażający, donośny głos, że na pewno na całym osiedlu było ją słychać. Nie mogła się opanować, zaczęła z szafy wyrzucać wszystkie ciuchy, które jej podarowałam, żebym czasem kiedyś jej nie wypomniała! Zaczęła rzucać pieniądze, żebym kupiła sobie nowy ciuch! Przekroczyła wszystkie granice. Próbowałam z nią rozmawiać, ale przez swoje wrzaski nie słyszała mnie. Nie wytrzymałam i też zaczęłam krzyczeć, aż powiedziałam jej parę słów za dużo, ale nie pozwolę sobie, żeby w taki sposób mnie traktowała. Mam 26 lat, od prawie 8 lat w domu nie mieszkam, od 4 lat mnie nie utrzymuje a zachowywała się jakbym nie wiadomo kim była.
Dzień wcześniej zażyczyła sobie, żebym zrobiła porządki "u siebie" w pokoju, bo jak stwierdziła: „kilogram kurzu tam jest”. A czy ja mieszkam w tym pokoju i nie sprzątam, więc tam jest taki syf?!!! Nie mieszkam tam, więc czemu do mnie ma o to pretensje?!!! Oczywiście posprzątałam, bo inaczej żyć by nie dała, jak się czegoś uczepi to w kółko będzie o tym ględziła. Po prostu masz to zrobić teraz, od razu, w tej sekundzie!
Po tych wrzaskach, zaczęłam pakować się. Romek zadzwonił po swoich rodziców z prośbą, żeby odwieźli nas do domu i nie minęła godzina jak pojechaliśmystamtąd. Jeszcze przed wyjazdem zapytałam się siostry, czy czasem ona nie wzięła mojej sukienki a ona zaprzeczyła, ale ja nie wierzę jej.
Monika zawsze była kłamczuchą, nigdy nie potrafiła przyznać się do winy, nawet jak biało na czarnym było wiadomo, że to ona coś przeskrobała. A tu wciska mi ściemy, że chłopak kupił jej sukienkę, identyczną jak moja, podczas gdy moja sukienka zniknęła z szafy a ja na zdjęciu widziałam ją właśnie w tej sukience!!! Ona w żywe oczy potrafi kłamać! Mogła powiedzieć: „ słuchaj Magda, nie miałam w co się ubrać, dlatego wzięłam tę sukienkę” i nie byłoby żadnego problemu (pomijam fakt, że sukienek ma pełno, bo w Anglii nakupowała sobie pół szafy balowych sukien). Mało tego, dałabym jej tą sukienkę. Podobnie jak kilka tygodni temu podarowałam jej płaski monitor do komputera, który kosztował nas ponad 1500 zł a nawet słowa dziękuję nie usłyszałam.
Ale mi nie o jakąś szmatkę chodzi ani nie o kasę, ale o sam fakt. JA DO NIEJ Z SERCEM NA DŁONI A ONA MNIE JESZCZE OKRADA I PRÓBUJE ZROBIĆ ZE MNIE IDIOTKĘ!!!!! NIENAWIDZĘ JAK KTOŚ KŁAMIE!!!!!! NIENAWIDZĘ OSZUSTÓW I KRĘTACZY, JAK KTOŚ NIE POTRAFI PRZYZNAĆ SIĘ DO WINY, NAWET WTEDY, GDY WINA TA JEST OCZYWISTA a tu własna siostra… Dawno nie miałam z nią kontaktu, myślałam, że zmieniła się. Myślałam, że nasze relacje ociepliły się i będą coraz lepsze, zresztą podobnie jak z moją mamą a tu GÓWNO. Pewni ludzie nigdy się nie zmieniają.

środa, 9 czerwca 2010

Znowu "coś" !!!

To byłoby zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Zawsze tak mam. To cała ja. Niestety.
Mam wszystkie wpisy w indeksie poza jednym… Od mojego promotora.
Znał moją sytuację z powtarzaniem roku. Na początku semestru był przesympatyczny, mówił mi: „ Pani Magdo, wszystko będzie w porządku, na pewno pani sobie poradzi. Zobaczy pani, będzie dobrze”. Pod podaniem do dziekana napisał mi wzorową opinię, WYRAZIŁ ZGODĘ NA PRZEPISANIE MI OCENY.
Wczoraj poszłam do niego po ten wpis, on zrobił wielkie oczy. Powiedział, że zmienił zdanie, że nie przepisze oceny. Wkurzony był, że nie chodziłam na seminarium. Ok., przyznaję się, ale dlaczego miałam chodzić na zajęcia, jeśli zapewniał mnie, że mi zaliczy, że przepisze tę ocenę. Dziewczyny, proszę napiszcie szczerze, czy Wy chodziłybyście na zajęcia w takiej sytuacji??? Wiedząc, że będziecie miały zaliczenie ??? Ja zrozumiałam to w ten sposób, że skoro mam zaliczenie, to nie muszę przychodzić, bo po co? Tak było z innymi wykładowcami. Zgodzili się przepisać ocenę, więc na ich zajęcia nie chodziłam. W końcu kiedyś zapracowałam, na te zaliczenia. Promotor mógł powiedzieć, że nie przepisze tej oceny, że powinnam jeszcze raz zapracować sobie na nią i nie było by żadnego problemu. A tak wyszło takie coś!
W regulaminie mojej uczelni wyraźnie jest napisane, że: „ student powtarzający semestr albo rok nie ma obowiązku ponownego zdawania egzaminów i uzyskiwania zaliczeń z przedmiotów, z których uzyskał pozytywne oceny” . Ja dostałam czwórkę. Ale regulaminy i prawa studenta wszyscy mają w d… To tylko student musi przestrzegać regulaminu, sam nie ma żadnych praw.Ma tylko obowiązki.
I co ja mam teraz zrobić?
Nie mam już sił. Nie wierzę w siebie, w to, że uda mi się kiedyś ukończyć studia. Do 11.lipca powinnam oddać jemu pierwszy rozdział pracy. Wiem, że nawet gdybym wysłała jemu całą pracę, cztery rozdziały, on jeśli tylko będzie chciał, może nie zaliczyć. Zawsze „coś” może się jemu nie spodobać. Wszystko zależy tylko od jego woli.
Zastanawiam się, czy pojechać do rodzinnego domu. Z Romanem od dawna planowaliśmy wyjazd w ten weekend, na dwa tygodnie. Może pojechalibyśmy chociaż na tydzień? Może chociaż na chwilkę oderwałabym się od tego, naładowałabym akumulatory i po przyjeździe wzięłabym się z zapałem do roboty. Bo teraz jestem psychicznie wykończona .
Nie wiem, ile jeszcze jestem w stanie znieść.

niedziela, 6 czerwca 2010

Jeszcze tydzień

Jeszcze jeden tydzień i będę miała wakacje. Pamiętam, jak odliczałam czas do końca zajęć: „ jeszcze 9 tygodni, jeszcze 8 tygodni, 7…”. Aż nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tydzień. Sesji w tym roku nie mam, ponieważ powtarzałam rok, a więc oceny będę miała przepisane. W tym semestrze chodziłam tylko na moduł, gdyż jest inny niż miałam poprzednio. Wiem, że mało bywałam na uczelni, jednak jestem wykończona psychicznie tym, że już tyle lat studiuję i niczego nie mogę osiągnąć. Denerwuję się i martwię. A najbardziej boję się wizyty u mojego promotora. Dawno nie byłam na seminarium. Mam jednak nadzieję, że przepisze mi ocenę. W przyszłym tygodniu czeka mnie także prezentacja na zajęciach a ja nie cierpię wystąpień publicznych! Pocieszam się tym, że to będą ostatnie zajęcia.
Pogodę mamy przecudną, jednak mój nastrój jest do kitu. Nie mam ostatnio energii ani siły do niczego. Jestem też przygnębiona tym, że przybyło mi kilka kilogramów. Jednak nie mam żadnego planu i pomysłu na siebie. Z wielkim bólem chodzę z Romkiem do lasu. Co wieczór użalam się jemu, nad sobą. Nie wiem, jak on może tyle tego wysłuchiwać.
Dzisiaj, mój psiaczek skończył roczek. Kilka dni temu byliśmy w psim salonie piękności. Dzióbuś przeszedł całą serię zabiegów pielęgnacyjnych, w tym strzyżenie. Wygląda słodko. Taki mały misiaczek.