Pojechałam z mężem i Dzióbeńkiem do rodzinnego domu w piątek wieczorem. Mimo paskudnej pogody, czas mijał nam przyjemnie, czuliśmy się tak jakbyśmy byli na wczasach. Odpoczywaliśmy, grillowaliśmy, spacerowaliśmy do lasu, oglądaliśmy mecze z moim bratem, odwiedzaliśmy moich dziadków ( tzn. babcię i dziadka ). Pragnę coraz więcej czasu spędzać z nimi i doceniać każdą chwilę, bo boję się, że ich kiedyś może zabraknąć. Są już po siedemdziesiątce, ale nigdy w życiu nie dałabym im tylu lat. Wyglądają młodo, są zdrowi i w pełni samodzielni, mają zupełną świadomość umysłową. Ich mieszkanie jest piękne, eleganckie, czyste, nie widać, że mieszkają tam osoby starsze.
Pewnego dnia przyjechała w odwiedziny moja siostra… Pokazywała zdjęcia, jakie miała w swoim aparacie i na tych zdjęciach dostrzegłam, że na czyjejś komunii była ubrana w identyczną sukienkę, którą ja mam. Zapytałam się jej skąd ma tę sukienkę a ona … zmieszała się i stwierdziła,że jej chłopak kupił dla niej. Coś mnie tknęło, poszłam sprawdzić, czy w szafie mojej mamy nadal wisi moja sukienka. Okazało się, że NIE. Nie chciałam pytać się siostry o to, bo ona szybko denerwuje się a kiedyś jak pokłóciłyśmy się to chyba z trzy lata nie odzywałyśmy się do siebie. Zapytałam się więc mamy, gdzie jest ta moja sukienka. A mama nagle wpadła w szał. Zdenerwowała się i zaczęła na mnie wrzeszczeć (dosłownie!). Ma taki przerażający, donośny głos, że na pewno na całym osiedlu było ją słychać. Nie mogła się opanować, zaczęła z szafy wyrzucać wszystkie ciuchy, które jej podarowałam, żebym czasem kiedyś jej nie wypomniała! Zaczęła rzucać pieniądze, żebym kupiła sobie nowy ciuch! Przekroczyła wszystkie granice. Próbowałam z nią rozmawiać, ale przez swoje wrzaski nie słyszała mnie. Nie wytrzymałam i też zaczęłam krzyczeć, aż powiedziałam jej parę słów za dużo, ale nie pozwolę sobie, żeby w taki sposób mnie traktowała. Mam 26 lat, od prawie 8 lat w domu nie mieszkam, od 4 lat mnie nie utrzymuje a zachowywała się jakbym nie wiadomo kim była.
Dzień wcześniej zażyczyła sobie, żebym zrobiła porządki "u siebie" w pokoju, bo jak stwierdziła: „kilogram kurzu tam jest”. A czy ja mieszkam w tym pokoju i nie sprzątam, więc tam jest taki syf?!!! Nie mieszkam tam, więc czemu do mnie ma o to pretensje?!!! Oczywiście posprzątałam, bo inaczej żyć by nie dała, jak się czegoś uczepi to w kółko będzie o tym ględziła. Po prostu masz to zrobić teraz, od razu, w tej sekundzie!
Po tych wrzaskach, zaczęłam pakować się. Romek zadzwonił po swoich rodziców z prośbą, żeby odwieźli nas do domu i nie minęła godzina jak pojechaliśmystamtąd. Jeszcze przed wyjazdem zapytałam się siostry, czy czasem ona nie wzięła mojej sukienki a ona zaprzeczyła, ale ja nie wierzę jej.
Monika zawsze była kłamczuchą, nigdy nie potrafiła przyznać się do winy, nawet jak biało na czarnym było wiadomo, że to ona coś przeskrobała. A tu wciska mi ściemy, że chłopak kupił jej sukienkę, identyczną jak moja, podczas gdy moja sukienka zniknęła z szafy a ja na zdjęciu widziałam ją właśnie w tej sukience!!! Ona w żywe oczy potrafi kłamać! Mogła powiedzieć: „ słuchaj Magda, nie miałam w co się ubrać, dlatego wzięłam tę sukienkę” i nie byłoby żadnego problemu (pomijam fakt, że sukienek ma pełno, bo w Anglii nakupowała sobie pół szafy balowych sukien). Mało tego, dałabym jej tą sukienkę. Podobnie jak kilka tygodni temu podarowałam jej płaski monitor do komputera, który kosztował nas ponad 1500 zł a nawet słowa dziękuję nie usłyszałam.
Ale mi nie o jakąś szmatkę chodzi ani nie o kasę, ale o sam fakt. JA DO NIEJ Z SERCEM NA DŁONI A ONA MNIE JESZCZE OKRADA I PRÓBUJE ZROBIĆ ZE MNIE IDIOTKĘ!!!!! NIENAWIDZĘ JAK KTOŚ KŁAMIE!!!!!! NIENAWIDZĘ OSZUSTÓW I KRĘTACZY, JAK KTOŚ NIE POTRAFI PRZYZNAĆ SIĘ DO WINY, NAWET WTEDY, GDY WINA TA JEST OCZYWISTA a tu własna siostra… Dawno nie miałam z nią kontaktu, myślałam, że zmieniła się. Myślałam, że nasze relacje ociepliły się i będą coraz lepsze, zresztą podobnie jak z moją mamą a tu GÓWNO. Pewni ludzie nigdy się nie zmieniają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz