O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

sobota, 31 stycznia 2015

Ciężka torba

Było ciężko, ale już synek przyzwyczaił się do spania bez smoczka. Nie woła go. Czasami wspomina smoczka, ale zaraz zaczyna śmiać się z tego. Mówi: "Dyd z taty autem jeś be". Niestety, chyba skończyły się popołudniowe drzemki. Kładę Filipka spać po 13. Czasami, jak zmęczy się na spacerze to śpi, ale często jest tak, że tylko leży i nie uśnie. Wtedy znosi książki do swojego łóżka i ogląda je. Po dwóch godzinach przychodzi do mnie. Ale dobrze, że chociaż poleży, odpocznie, zregeneruje siły. Wieczorem kładę go spać po 19. i bardzo szybko zasypia. Jednak raz zasypia sam w pokoju a innym razem trzeba być przy nim. Wtedy rączką pokazuje, żebym podrapała mu plecki. W dalszym ciągu, w nocy, przychodzi do mojego łóżka. Ale bardzo lubię spać z Filipkiem. Myślę, że to spanie razem w jakiś sposób jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło :)
Pewnego razu, gdy tata usypiał Filipkiem, nie mógł on długo zasnąć. Marudził i mnie wołał. Gdy przyszłam, nagle zaczął on poganiać i pouczać tatę. Mówił: "Tata idź spać. Noć jeś. Ciemno. Spać!" 
Wcześniej, w tym czasie, gdy Filipek spał po południu, wychodziłam na krótki spacer z psem a teraz jestem zmuszona brać ze sobą Filipka. Czy pogoda, czy niepogoda. Żeby było szybciej, biorę Filipka do wózka i idziemy. A Filip woła: "Mama daj śmyć". Taki mały a już wyprowadza mi pieska na spacer.  
Po mieście chodzimy bez wózka. Jestem pod wrażeniem, jak mój synek ładnie spaceruje. Podczas spaceru jest grzeczny, spokojny i cały czas trzyma mnie za rękę. Pokonujemy bardzo duże odległości a on wcale nie marudzi, że nóżki bolą, że chce na ręce. W sklepie również jest bardzo grzeczny. Kiedyś, gdy wyszliśmy ze sklepu, powiedziałam mu, żebyśmy szli już szybko do domu, bo mam ciężką torbę. A on to dobrze sobie zapamiętał. Na następny dzień, kiedy wyszliśmy ze sklepu, Filipek powiedział do mnie: "Mama ciężka torba. Daj! Daj!" Kochany, chciał mi pomóc nieść zakupy. 
Gdy wieczorem, Romek ubierał się, bo szedł z psem na spacer, Filip troszczył się o niego, żeby ciepło się ubrał. Mówił: "Tata zimno. Tata zimno" i pokazywał, żeby Romek ubrał kaptur na głowę. Kiedy specjalnie zdjął kaptur, Filip zaczął krzyczeć na niego: "Tata zimo!"
Zazwyczaj książki czytamy w pozycji leżącej. Gdy Filipek chce, żebym poczytała mu, przynosi książkę i mówi: "Mama cita". Wtedy kładziemy się na łóżku a on za chwilę szybko wstaje i podaje mi dwa jaśki pod głowę, żeby było mi wygodnie. Sam. Ja nawet nic mu nie mówię, żeby mi podał. Po prostu wie, że zawsze je biorę.
Kiedy Filipkowi zepsuje się jakieś auto, przynosi je do kuchni i zostawia na stole. Wie, że wtedy tata mu naprawi. Pewnego dnia, gdy Filipek przyszedł po żółty samochód zdziwił się, że tata jeszcze nie naprawił. Wtedy powiedziałam do niego, że tata jest leniem. A on nagle zaczął śmiać się i powtórzył: "Tata leń". Wie, co to znaczy leń. Raz, gdy skończyliśmy czytać wierszyk o chłopczyku, który siedzi na tapczanie i nic nie robi cały dzień, Filip zerwał się z łóżka, pobiegł do kuchni i wyciągnął miotłę z szufelką i zaczął sprzątać. Chyba nie chciał utożsamiać się z tym chłopczykiem z wiersza, chociaż nigdy w życiu bym tak nie pomyślała!  
2 lata, 3 miesiące i 1 tydzień

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Pożegnanie ze smoczkiem

Pożegnanie ze smoczkiem było bardzo bolesne. Gdy już w żaden sposób nie mogłam ukoić rozpaczy Filipka, postanowiłam dać mu smoczka z powrotem. Jednak nie chciał go już, choć nadal bardzo cierpiał. 
Filipek już od bardzo dawna nie potrzebował smoczka w dzień. Jest strasznym gadułą a smoczek tylko przeszkadzałby mu w rozmawianiu. Domagał się go jedynie, gdy szedł spać. Smoczek go wyciszał i uspakajał. Filipek brał także do rączki pieluszkę tetrową i tak zasypiał - ze smoczkiem, wtulony w pieluszkę. Podczas śniadania kładł smoczka razem z pieluszką na blacie kuchennym i tam go zostawiał.
Filipek miał dwa smoczki: niebieski z czerwonym samochodem to jego ulubiony, bo take auto ma tata i drugi - zielony. Sam wybierał, który chce wziąć. Oczywiście, najczęściej brał smoczka z taty samochodem. Nawet, gdy przypadkiem wziął zielonego smoczka, odmieniał go. Aż niedawno zaczął brać tylko zielony smoczek. Od razu wydało mi się to "podejrzane". Wtedy Filipek wytłumaczył, że: " Tamten dyd, z taty autem, jeś be". Dostrzegłam, że Filipek zrobił w smoczku dziurkę ząbkami. I tak codziennie powtarzał, że smoczek z taty samochodem jest niedobry, aż w końcu wziął go i wyrzucił do kosza na śmieci. Potem, gdy widział śmieciarkę mówił, że zabrała ona smoczka. I wszystko było ok dopóki, po kilku dniach, Filipek nie przegryzł drugiego smoczka. Cały czas mówił, że ten dydek też jest: "be", ale i tak, zrozpaczony, brał go do buźki i zasypiał z nim. Któregoś dnia, obudził się, wyjął smoczka z buzi i pobiegł do kuchni wyrzucić również drugiego smoczka. Pierwsza noc była koszmarna. Nie dość, że w dzień nie spał to i w nocy nie mógł usnąć. Płakał i ciągle wołał smoczka. Do tej pory pięknie zasypiał sam w pokoju, w swoim łóżeczku a teraz ciągle wychodził, marudził i nas wołał. Długo nie mógł usnąć. W nocy często budził się zły, rozdrażniony. Płakał. I tak samo rano - budził się z płaczem. Żeby ulżyć mu rozstanie ze smoczkiem brałam Filipka do swojego łóżka i to pomagało. Byłam tuż przy nim, kiedy mnie potrzebował. Kiedy otwierał oczka i widział mnie przy nim od razu uśmiechał się od ucha do ucha.
Z popołudniową drzemką również było koszmarnie. Było dokładnie tak, jak wieczorem. Nie chciał spać, marudził, raz płakał a to się śmiał, domagał się smoczka albo mojej obecności. Sprawdzał granice, jak daleko może posunąć się. Aż zagroziłam mu, że jeżeli będzie wychodzić z łóżeczka, założę szczebelki. Niestety, nie dawał mi wyboru i musiałam pokazać, kto tu rządzi i założyć te szczebelki. Wtedy wpadł w histerię. Przekonał się, że nie żartuję. Dałam mu trochę czasu na uspokojenie się i kiedy wróciłam do niego obiecał, że będzie już grzeczny, więc zdjęłam szczebelki a on zaraz usnął. Na następny dzień było już spokojnie. Jednak raz usnął w dzień, raz tylko leżał i nie spał. Właściwie odkąd nie miał smoczka, skończyły się popołudniowe drzemki. 
Po kilku dniach stwierdziłam, że jest on jeszcze za mały, żeby nie spać w dzień i kazałam kupić Romkowi nowe smoczki. Kiedy Romek dał Filipkowi smoczka, synek bardzo ucieszył się. Wziął smoczka do buzi i powiedział...: "be dyd". Nie chciał go. Myślałam, że to dlatego, że do tej pory miał smoczki sylikonowe a teraz Romek kupił lateksowy, bo był ostatni. No i nastała kolejna długa noc. Musiałam być przy Filipku i drapać go po pleckach, żeby usnął. W końcu wybrałam się razem z Filipkiem do sklepu, aby wybrał sam sobie smoczek. Kupiliśmy taki, jaki chciał a i tak w domu mówił: "beeee". Po prostu nie potrzebował już smoczka.
Teraz po południu, bez płaczu i protestu kładzie się spać, choć nie zawsze uśnie. Natomiast wieczorami jeszcze trzeba go głaskać po pleckach, być przy nim. A w nocy, gdy się przebudzi, zaraz wskakuje do mojego łóżka i śpimy razem. Fajnie tak spać z synkiem i wygodnie, bo nie trzeba wstawać, żeby go przykryć kołderką. Jednak zastanawiam się, czy dobrze robię. Do tej pory spał sam a teraz, jak już jest duży, przyzwyczai się do spania ze mną i będzie następny problem. Mam nadzieję, że za parę dni wszystko wróci do normy. 
2 lata, 3 miesiące i 2 dni

wtorek, 13 stycznia 2015

Troskliwy Filipek

Wieczorem, podczas kolacji, Filipek każe włączyć radio. Mówi: "Mama, dzyń-dzyń-dzyń". Słuchamy wtedy piosenek pt: "Zima, zima, zima", "Hu! Hu! Ha!" i "Ding dong". A Filipek zaciesza, kiedy słyszy "głos Mikołaja". Filipek rozpoznaje piosenki już po pierwszych dźwiękach. Ma dobry słuch i poczucie rytmu. Doskonale umie nucić melodie. Synek wymyślił własną "piosenkę". Gdy chce "drażnić się" z Romkiem, śpiewa: "Oj tata, oj tata". Wieczorem zapalamy zimne ognie. 
Filipek wie, które lekarstwa ma dostać rano a które wieczorem, przed snem. Mówi: "ryby rano", tzn. tran rano, a potem pokazuje inny lek i mówi: "ten na noc".
Kiedy przyszli do nas dziadkowie, mama zauważyła, że nanieśli nam piachu w przedpokoju. Wtedy Filipek pobiegł szybko do kuchni i przyniósł miotłę z szufelką i zaczął zamiatać. Wtedy dziadek powiedział, że on zamiecie, ale Filipek nie oddał miotły. Mówił: "Nie, nie, nie. Ja". 
Któregoś dnia zadzwonił do Filipka dziadek i powiedział, że kupił mu bańki. Mówił, że jak przyjedzie do Filipka to mu da. Na następny dzień, kiedy Filipek wstał, pytał się mnie, czy dziadzia jest w domu. Pewnie, zastanawiał się, kiedy dziadek przyjedzie i da mu bańki.
Kiedy przyjechał tata z pracy Filipek pobiegł do niego i poinformował go, że naszego pieska wzięła babcia do siebie. Mówił: "Tata, Dziódek nie ma. Dziódek baba w domu ma". A wieczorem martwił się, czy Dzióbek śpi, czy ma jedzenie u babci, ponieważ Filipek często ze mną karmi psa a teraz go nie było. I tylko spoglądał w miejsce, gdzie stała miska psa. 
Filipek o mamusię również troszczy się. Kiedy trzymam nogi na grzejnikach biegnie do mnie i już z daleka krzyczy: "Mama tu nie, oła". Zdejmuje mi nogi z grzejnika, żebym nie poparzyła się. Gdy piłam herbatę w pozycji półleżącej mówił: "Mama, tak nie". Wie, że pijąc w ten sposób można zakrztusić się. A gdy zaczęłam kaszleć mówił: "Mama, pani dokol". 
Gdy do Filipka dzwoni tata z pracy, prosi: "Tata przyjedź".
Filipek poznał już znaczenie świateł drogowych. Kiedy jechaliśmy do lekarza, dostrzegł czerwone światło i zaczął krzyczeć z radości: "Tata stop". Kiedy światło zmieniło się na zielone, krzyczał: "Tata jedź" i tak całą drogę.
Synek nauczył się układać puzzle sześciostronne. Puzzle mają ilustracje samochodów. Mają identyczne elementy i tło, więc ułożenie tych klocków sprawia mi trudność, ale nie Filipkowi :)
Filipek pięknie mówi całymi zdaniami. Jednak jeszcze niektóre słówka wymagają korekty. Oto one, na pamiątkę:
* ułty- zółty
* baje - biały
* cycy - cysterna
* jajolet - kabriolet
* jajeta - laweta
* kan - pan
* hu-ha - piłka
* gałgan - bałwan
* aaa - spać
* Adzia, Adziu, Mani - Madzia, Madziu
* Nomek - Romek
* Dziódek - Dzióbek
* dokol - doktor
* ese-esa - smsa
2 lata, 2 miesiące, 2 tygodnie i 6 dni