O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

wtorek, 28 października 2014

Już sprząta.Sam bawi się. Czyta

Naprawdę, gdybym nie widziała na własne oczy, trudno byłoby mi uwierzyć, że dwulatek może być takim mądrym, rozumnym, dzieckiem. Znam mojego synka doskonale, ale i tak codziennie zaskakuje mnie swoją inteligencją, bystrością, spostrzegawczością. 
Kiedy Filipek bawił się dużym traktorkiem, na środku pokoju, przeszkadzały mu inne zabawki, ponieważ były porozrzucane na dywanie i nie miał za bardzo miejsca, żeby się bawić. Wtedy wstał i zaczął zbierać zabawki i wrzucać do kartoniku. Te większe odsuwał na bok, pod ścianę. Raz-dwa i zrobił sobie miejsce do zabawy. Nie trzeba było podsuwać mu pomysłu ani w niczym pomóc.
Filipek potrafi już sam doskonale się bawić. Ciągle ma coś ważnego do zrobienia, jest czymś zajęty. A przy tym jest taki poważny i skupiony. Uwielbia swój czerwony samochód - jeździk. Kupiłam mu go na pierwsze urodziny i od tamtej pory nie było ani jednego dnia, żeby nim się nie bawił. To jest ponadczasowy samochód. Filipek ciągle chowa do tego samochodu, do bagażnika, zabawki i wyciąga, wkłada kluczyki do "zamka" koło kierownicy, włącza muzyczkę. Jeździ autem w tę i z powrotem. Uwielbia też swoje małe pojazdy. Majstruje z kołami i przyczepkami. Czasami woła mnie do zabawy. Każe usiąść mi na podłodze i puszcza do mnie auta, a potem ja muszę do niego, albo na przemian, rzucamy piłeczkę.
Filipek lubi też układać puzzle. Gdy ułoży całą układankę, rozsypuje puzzle, żeby znów ułożyć. Tak robi kilka razy. A gdy chce sięgnąć po następne, najpierw posprząta po zabawie, odłoży na miejsce i wtedy sięga po nowe. Bardzo mnie to cieszy, że tak sprząta po sobie. Książki też są cały czas na czasie. Filipek często po nie sięga. Każe kłaść mi się na łóżku, trzymać książkę a sam opowiada mi, co przedstawiają ilustracje.
Jestem dumna i szczęśliwa z tego powodu, że nawet gdy jest brzydka pogoda i spędzamy czas w domku wcale nie włączam mu telewizji tylko w pełni angażuję się w bycie przy nim. Filipek do tej pory nie oglądał telewizji, nie widział żadnej bajki. Mimo to, zawsze mamy co robić. Nie ma ani chwili nudy. 
Kiedy, podczas zabawy, Filipek uderzy się, od razu przychodzi z tym do mnie. Pokazuje główkę, rączkę, albo pupę, żeby mu pocałować i już przestaje boleć. Pragnie wtedy czułości a mi jest wtedy bardzo przyjemnie. 
Filipek jest bardzo grzecznym chłopczykiem. Oczywiście, czasami jak każde dziecko, ma jakieś kaprysy, ale bardzo często jest tak, że wystarczy z nim porozmawiać i wytłumaczyć dlaczego tego nie może robić, on to zrozumie i odpuszcza. 
Wieczorem, po kąpieli, kładziemy Filipka do łóżeczku, włączamy po cichu kołysanki i wychodzimy z pokoju. Filipek sam grzecznie leży w łóżeczku i zasypia. 
Synkowi apetyt ciągle dopisuje. Je praktycznie wszystko, co mu przygotuję. Często je takie porcje obiadowe jak ja :) Ale wcale nie jest żadnym pulpecikiem. Cały czas jest w ruchu, wszystko spala. Staram się zdrowo go odżywiać. Do tej pory Filipek nie miał w ustach żadnego cukierka, czekolady, czipsów ani żadnych innych słodyczy, poza domowymi wypiekami. Nie pije napojów gazowanych ani kupnych soków, jedynie domowej roboty. I póki co, odpukać, jest zdrowy jak rybka :)
2 lata i 4 dni

sobota, 25 października 2014

To już dwa latka Filipka!

W piątek Filipek skończył dwa lata. Nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko leci. Pamiętam dokładnie, tamten czas... Tak długo o nim marzyłam, tak strasznie tęskniłam, aż w końcu stał się Cud! Ten mały człowieczek zmienił moje życie nie do poznania. Wniósł w moje życie morze miłości, radości i szczęścia. Nauczył mnie innego, dziecięcego, spojrzenia na świat. Czerpać radość z odkrywania małych, przyziemnych rzeczy, doceniać i cieszyć się każdą chwilą. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale każdego dnia kocham więcej i więcej i mam wrażenie, że zaraz serce mi pęknie...

Nie zawsze jest kolorowo, nie zawsze jest łatwo, ale gdy po trudach dnia patrzę na jego śpiącą, bezbronną twarzyczkę, czuję ogromną radość i satysfakcję. Jestem spełniona. Nie wyobrażam sobie życia bez mojego syneczka. Teraz już wiem, jakie moje życie było puste i smutne bez niego. 

Niepokoi mnie tylko jedno. Dlaczego on rośnie w tak zastraszająco szybkim tempie?! Niedawno był maleńką dzidzią. Pamiętam, że pierwszy rok bardzo się dłużył. Tylko czekałam, aż Mały zacznie gaworzyć, siedzieć, raczkować, aż zacznie przesypiać noce i chodzić. A drugi rok minął nie wiadomo kiedy. I dlatego cieszę się, że mogę zapisywać tutaj etapy rozwoju Filipka, bo to tak szybko mija, że nie nadążam. A potem, zawsze będę mogła wrócić do wspomnień, do tych ulotnych chwil. Martwię się, że za nim obejrzę się, Filipek pójdzie do szkoły, będzie miał kolegów a ja zejdę na dalszy plan.

Dzisiaj mieliśmy urodzinową "imprezkę". Był tort, byli goście: moi rodzice, prababcia i wujek. Filipek był oczarowany tortem. Zamówiliśmy tradycyjny tort z rysunkiem czerwonego samochodu. Kiedy, jeszcze przed imprezką, robiliśmy zdjęcia, Filipek denerwował się i płakał, bo cały czas chciał wziąć ten samochód z tortu :) Tort był piękny, przeogromny i bardzo smaczny. Od dziadków Filipek dostał kopertę z pieniążkami a ponadto od prababci dostał duży traktor z przyczepką. Babcia doskonale wie, co Filipek lubi najbardziej. Przez cały czas, Filipek nie rozstaje się z traktorkiem :)

Syneczku, kocham Cię bardzo, bardzo mocno. Ponad życie! Brakuje mi słów, by opisać to, co czuję i jaka jestem szczęśliwa, że mam Ciebie. Wierzę, że Ty doskonale to wiesz, bo na co dzień czujesz moją miłość i troskę o Ciebie. 
2 lata i 1 dzień

sobota, 18 października 2014

Mały gaduła

Rozgadał się nam syneczek tuż przed swoimi drugimi urodzinami. Codziennie łapie nowe słowa i chętnie ich używa. A gaduła z niego jest niesamowita. Buźka mu się nie zamyka.
Gdy pytam się Filipka, ile ma lat odpowiada: "nie tsy".
Kiedy rano wyjrzał Filipek przez okno zobaczył mgłę. Mówi do mnie: "mama dym".  A ja tłumaczę mu, że to nie jest dym, to mgła. Powtórzyłam wyraźnie  m-g-ł-a. Byłam w szoku, kiedy on dokładnie powtórzył, przecież to taki trudy wyraz.
Podczas spaceru zauważyliśmy zepsuty traktor. Pokazałam Filipkowi, że traktor nie ma koła a on za chwilę mówi: "ni ma koła". 

Kiedy spacerowaliśmy koło szkoły, dojrzeliśmy ogień. Kilka dni później znów tam spacerowaliśmy a wtedy Filipek powiedział do mnie: "mama ni ma ogień".
Gdy bierze herbatę do picia pyta się: "mama, nie ała?" tzn. czy nie jest gorąca? Te "ała" wzięło się stąd, bo gdy zdejmuję skórkę z parówki i parzę się w ręce wołam "ała". 
Nieustannie pokazuje paluszkiem na żyrandol i mówi: "Hu-ha tu nie. Ijo-ijo".  Tzn. nie wolno tutaj rzucać piłki, bo przyjedzie straż pożarna. 
Kiedy leżeliśmy na łóżku i czytaliśmy książkę w której pogotowie przyjechało, by ratować mamę, tatę i Madzię, Filipek spojrzał na mnie i w śmiech. Wie, że mama to Madzia. 
Podczas spacerów wszystko pokazuje paluszkiem, wszystko nazywa, tak samo jak jedziemy samochodem: "tu ampa" - tu jest lampa, "bim-bam" zegarek, "dzieci ni ma", "ijo-ijo nie ma". Raz mówi: "ni ma" a innym razem: "nie ma" to zależy od tempa. Jeśli szybko chce coś powiedzieć, to skraca.  
Wieczorem zawsze mówi całą swoją litanię: "tata aa" - tata idzie spać, "mama aa", "baba tu, tu aa" - jedna i druga babcia idą spać, "Arti aa", "łała aa" -dziadek idzie spać, "koń aa", "dzieci aa" itd., itd. 
Tort już zamówiony. W piątek urodzinki Filipka. 
Rok, 11 miesięcy, 3 tygodnie i 3 dni

sobota, 11 października 2014

Kogucik

Filipek jest bardzo wesołym, radosnym chłopczykiem. Niesamowicie bystrym. Nieraz zaskoczył nas swoją inteligencją. Zawsze doskonale wie, o czym rozmawiamy. Wyłapuje nowe słowa. Zawsze wszystko dojrzy. Nie da się przed nim nic ukryć. 
Gdy z Romkiem o czymś rozmawialiśmy a nie chcieliśmy, żeby Filip wiedział o czym, używaliśmy słów - zamienników a teraz on poznał doskonale ich znaczenie. Na przykład: kiedy rozmawialiśmy o naszym psie używaliśmy jego imienia Dzióbek a wtedy Filip od razu zaczynał drażnić psa. Żeby uniknąć takich sytuacji, zaczęliśmy między sobą mówić na psa Kudłaty. Po jakimś czasie Filip rozszyfrował nas. Wie, że Kudłaty to też Dzióbek. I tak też jest z innymi rzeczami.
Po mieszkaniu biega tylko w tę i z powrotem. Nie usiądzie ani na chwilę, żeby odpocząć, bo zawsze ma coś ważnego do zrobienia. Uwielbia chować swoje samochody do różnych pojemniczków, szkatułek i kartoników. I tak bez przerwy przekłada je z jednego pudełeczka do drugiego. 
Synek ma coraz większe poczucie humoru. Kiedyś, nagle zgarbił się i zaczął tak dziwienie chodzić. Zaczął ciągać nogi, jedną za drugą i mówi: "baba". A my z Romkiem omal nie pęknęliśmy ze śmiechu. Filipek pokazywał jak chodzi prababcia. Nikt go tego nie uczył a on to podłapał. Zresztą widzieliśmy, jak podczas spacerów, to on prowadził prababcie delikatnie za rączkę i przyglądał się, jak stawia nogi. Teraz często tak sobie żartuje z niej :)
Gdy spacerowaliśmy, Filipek podszedł do ogródka jakiejś kobiety, urwał kwiatka i przyniósł dla mnie. Powiedział: "mama" i wyciągnął do mnie rączkę z kwiatkiem. Zrobiło mi się bardzo miło!!!! Ale rośnie mi romantyk :)
Synek nasz ma nowy pseudonim: "Kogucik". Kiedyś biegał po pokoju, skakał dziwnie jak kózka i w zaczepiał nas. Był nico "bojowy". Wtedy Romek powiedział na niego kogucik a on zaczął tak głośno śmiać się z tego, że aż położył się na dywan. Spodobało mu się. Teraz, gdy powiemy na niego Kogucik to on zawsze śmieje się i zaczyna wygłupiać się.
Gdy dziadek spotkał Filipka, jak spacerowaliśmy, chciał przewieźć go swoim samochodem. A, że Filipek dziadka dawno nie widział był trochę onieśmielony i nie chciał z dziadkiem jechać. A potem w kółko powtarzał: "łała bum-bum nie" tj. Filipek nie pojechał z dziadkiem samochodem. "Łała" to dziadek.  Nowe ulubione słowa Filipka to: ja, tu, to, "ampa" - lampa, oła, traktor, "ti" -tir, radio, koń, dynia, dzieci, dzidzia, czyta, ogień, dym, trzy.
Rok, 11 miesięcy, 2 tygodnie i 3 dni

piątek, 3 października 2014

Spacerek. Piłka

Podczas spacerów Filipek wcale nie chce siedzieć w swoim wózku. Kiedy zrobię zakupy i dojdziemy w miarę spokojną okolicę, wyciągam go z wózka, żeby mógł sobie pospacerować. 
Często rozmawiamy o tym jak należy spacerować, żeby było bezpiecznie. W domu mamy fajną książeczkę, która ilustruje właśnie takie sytuacje. Tłumaczę Filipkowi, że zawsze musi trzymać mamusię za rączkę, że przez ulice można przechodzić tylko po pasach itd.  Któregoś razu, szliśmy wąskim chodnikiem. Musiałam zjechać wózkiem na ulicę ponieważ nie mieściliśmy się na chodniku. Gdy Filipek zobaczył, gdzie ja idę, bardzo się przejął. Kucnął i paluszkiem pokazywał mi chodnik i mówił: "mama tu". Kazał mi wejść na chodnik. Filipek już wie, gdzie można chodzić. We wspomnianej książeczce, często pokazuje chłopczyka, który nie przechodzi po pasach tylko idzie środkiem ulicy i mówi: "tu nie", tzn., że tu nie wolno przechodzić.  
Ostatnio wpadła Filipkowi do ucha piosenka: "Pa pa, pa pa rap pa pa pa". Cały czas mówi: "mama pa pa pa" i pokazuje paluszkiem wieżę. Każe włączać tę piosenkę. 
Filipek polubił zabawę z piłką. Biega za nią po całym mieszkaniu: kopie, rzuca na wszystkie strony. A podczas tej zabawy poci się jak szczur. Raz, zaczął rzucać piłkę w żyrandol tak mocno, aż go porządnie rozbujał. Omal nie spadł. Gdy mówiłam Filipkowi, że nie można rzucać piłeczki w żyrandol, śmiał się i jeszcze bardziej starał się dorzucić piłkę w klosz. Potem wytłumaczyłam, że jak żyrandol spadnie to zapali się dywan i przyjedzie straż pożarna gasić pożar. Od tamtej pory nie rzuca piłki w żyrandol tylko pokazuje klosz palcem i mówi: "hu-ha tu nie, ijo-ijo", co znaczy, że nie wolno rzucać piłki w żyrandol, bo przyjedzie straż :) Na następny dzień , przyszedł do mojego łóżka z książką o smoku wawelskim. Pokazał mi ilustrację na której smok zieje ogniem i mówi: "ijo-ijo" :)
Ostatnio trochę u nas padało, więc po deszczu wychodziliśmy z Filipkiem zaliczać kałuże. Pewnego razu tak szybko rozpędził się, że aż nóżki poplątały mu się i plackiem wylądował w głębokiej kałuży. Było takie chluśnięcie, że opił się tej wody i wystraszył się. Cały był przemoczony. Teraz wychodzimy na mniejsze kałuże. Jednak Filipek nie zraził się. Gdy tylko widzi wodę, aż oczka świecą mu się z radości. Nie przepuści żadnej okazji, żeby zamoczyć się. 
Rok, 11 miesięcy, 1 tydzień i 2 dni