O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

środa, 31 grudnia 2008

Podsumowanie 2008 roku - SCHUDŁAM 20 KG !!!

Ten rok był tragiczny.
Jeśli chodzi o studia to była totalna porażka. Jedna wredna suka, jeden egzamin i koniec. Zamiast być na ostatnim roku, zalazłam się znowu na trzecim.
W sprawach rodzinnych było bardzo, bardzo ostro. Problem tkwi w tym, że moja mama, dziadkowie nie uważają mnie za osobę dorosłą. Latem miałam z mamą ostre spięcie, zwracała się do mnie jak do gówniary, bez żadnego szacunku, obarczyła mnie całym złem tego świata. Gdy rodzina pojechała na wczasy ja z R. zostaliśmy u moich rodziców, żeby przypilnować domu. Wtedy swoje ja pokazali dziadkowie. 100 razy dziennie telefony od nich żebym przyszła do nich rano. Co porabiam? Co mam na obiad? Czy już jestem w domu? Gdzie byłam? Czemu nie odbierałam telefonu? O której R. przyjedzie z pracy? To wyłącz kuchenkę i przyjedź, zrób tak a nie inaczej. Gdy przestałam odbierać telefony to babcia przyjeżdżała nawet dwa razy dziennie skontrolować co robię. Was dopiero na takie wczasy będzie stać za 5 lat(...), to tyle się pracuje, Magda ty mu nie wierz. O mało nie zwariowałam.
W sprawach towarzyskich było ok. Miałam zgraną grupę, pomagaliśmy sobie na kolokwiach, na piwko od czasu do czasu chodziliśmy, kiedy trzeba było uciec z zajęć nie było problemu. Zawsze można było liczyć na kogoś. A pod koniec roku akademickiego pojechaliśmy na wycieczkę. To były moje najpiękniejsze dni. Nigdy z taką grupą nie spotkałam się, brakuje mi ich.
W tym też roku dostaliśmy mieszkanie, wreszcie zakończył się długi okres życia na walizkach.
W sprawach miłosnych bywało różnie, były lepsze chwile i gorsze, jednak w najtrudniejszych chwilach mąż nie zawiódł mnie. A od kiedy nasze życie ustabilizowało się, po przeprowadzce, jest cudownie jak w bajce.
I kończy się ten rok małym sukcesem, SCHUDŁAM 20 KG (jeszcze 2 kg mniej i będę ważyła prawidłowo :) ) i polubiłam sport. Dzięki temu zmieniło się moje nastawienie do życia. Znowu zaczynam podobać się sobie. Zakupy robię bezstresowo, już nie zamartwiam się, czy znajdę coś odpowiedniego dla siebie. Mam nadzieję, że to będzie daleka przeszłość.
Postanowienie noworoczne: uprawiać sport, zdrowo odżywiać się, kochać jeszcze mocniej R., jeszcze bardziej zdystansować się od mojej rodziny, żeby nie mieli okazji do ciągłego wymądrzania się.

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Złota cisza

To były cudowne święta. Nie przygotowywałam nic specjalnego, zrobiłam tylko sałatkę i pierogi z serem. Mieliśmy jeszcze barszcz i grzybki. R. był taki poważny, gdy składał życzenia, przejął się tym. Zjedliśmy kolację, zrobiliśmy kilka fotek, wypiliśmy lampkę wina. W pierwszy dzień świąt przyjechali teście. Przywieźli kilka potraw i przepyszne ciasto. Zaskoczeni byli tym, jak u nas zmieniło się. R. też zmienił się. Był radosny, z optymizmem i nadzieją opowiadał o nas, o naszych planach. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, poszliśmy na spacer. Było słonecznie i przyjemnie. Gdy pojechali my usiedliśmy na tapczanie, jedliśmy, rozmawialiśmy przez Skype z moim bratem i siostrą. Mąż zrobił pyszną kawę, której nie piłam od dawna ze względu na odchudzanie. Cudowny zapach, ciepło, spokój, radość, cisza i MY. Czas świąteczny wykorzystaliśmy również na dalekie spacery do lasu.
Żona brata mojego męża jest w ciąży. Ona jest chyba w moim wieku. Czasami im zazdroszczę. Też chciałabym mieć dzidziusia. Wiem, że R. byłby wspaniałym ojcem. Chociaż z drugiej strony, wiem, że oni nie będą mieć tego co my mamy, ponieważ dla nich na pierwszym planie będzie tylko dziecko. Mieszkają jeszcze u jej rodziców, w ciasnym bloku... My możemy jeszcze cieszyć się naszą wolnością, brakiem obowiązków...ale czasami złoszczę się na R., że jest taki rozsądny.

wtorek, 23 grudnia 2008

Smutno mi

Święta tuż, tuż, choinka już stoi a ja jakoś nie czuję nastroju świątecznego. Smutno mi. Ciekawe czy tam w Anglii tęsknią za mną??? Wątpię. Może tylko brat. Nie obchodzę ich. 

środa, 17 grudnia 2008

Zerwane więzi

Mój brat poleciał dzisiaj do Anglii. Poleciał z mamą na święta do taty i mojej siostry.
Całą noc denerwowałam się tak bardzo, jakbym to ja miała lecieć. Wyszłam do parku patrzeć jak startuje samolot, ale nic nie widziałam, było pochmurno. Przyjechali na chwilkę moi dziadkowie, bo byli odwieźć ich na lotnisko. Dostałam od nich prezenty. Wylałam im wszystkie moje żale, które mam do mamy oni mnie rozumieją. Z nimi zawsze rozmawiałam więcej niż z rodzicami...
...Tata... z nim nigdy nie miałam dobrego kontaktu, to nie ja byłam córeczką tatusia. Jednak w każdej chwili można na niego liczyć, zawsze pomoże tylko, że ja nie chcę tej pomocy, bo tak naprawdę nie mamy o czym gadać. Dziwnie i nieswojo czuję się przy nim.
...Mama... kiedyś łączyła nas więź, ale to było tak dawno temu, że ledwo pamiętam. Ona nie pracuje zawodowo, zajmuje się domem i młodszym bratem, a jest w każdej dziedzinie najmądrzejsza. Wie lepiej jak jest na studiach, choć nigdy nie studiowała, zna się lepiej od R. na medycynie, choć to on jest medykiem i tak jest ze wszystkim. Uważa się za osobę oczytaną a czyta tylko gazety typu Życie na gorąco. Jej ulubione temat to ploty o tej, o tym, o tamtym. Więc jeśli spędzi się z nią więcej czasu, ma się już jej dość. A jeśli zapytać się jej coś o moją siostrę, to mówi: jej się zapytaj. Trzyma język za zębami. Bo to z nią może poplotkować o innych. A co do czego, to ona ma ze mną same problemy, mimo iż 6 czy 7 lat nie mieszkam z rodzicami, nie zawracam jej dupy moimi problemami, mimo że studiuję, wyszłam szczęśliwie za mąż i dobrze mi się wiedzie.
...moja siostra... Moje relacje z nią są sztuczne. Nie gadamy za wiele. Kiedyś porządnie pokłóciłyśmy się i nawet pobiłyśmy się, potem przez ponad rok nie gadałyśmy ze sobą. Od tamtej pory wszystko zmieniło się. M. zaczęła jedne studia prywatnie, po czym je rzuciła. Zaczęła drugie studia prywatnie, też je rzuciła. Wyjechała do Anglii, przyjechała z facetem, obcokrajowcem, który mieszkał pod dachem moich rodziców przez ponad 4 miesiące i tylko jadł i oglądał tv. Rodzice nic jej nie powiedzieli, a on żył za ich kasę. Aż w końcu zrobił dziecko jej przyjaciółce, ukradł mojej siostrze całą kasę, na którą harowała w Anglii, ukradł nowiutkiego laptopa i uciekł do tamtej. A ponoć on, taki bogacz był, taki porządny, tak ładnie pachniał. A ona mogła wiedzieć, co się święci, ale za wszelką cenę chciała faceta utrzymać przy sobie. Po pól roku od rozstania poleciał do M. jej były facet i żyją, mieszkają razem, jakby nigdy nic się nie stało. A ten były, tzn. teraz już obecny facet , był takim brudasem i śmierdzielem. Skończył tylko szkołę podstawową, robił w polu i tylko imprezki i alkohol były mu w głowie. Nie wiem, co ona w nim widzi...fuj!
Ale to ze mną ma same problemy, tak twierdzi.
...Brat...jest 13 lat młodszy ode mnie, chodzi do szkoły podstawowej i jest najlepszym uczniem. Wiadomo jak to wiek dojrzewania, ma różne humory, ale jego kocham najbardziej. Jest osobą dojrzałą jak na swój wiek i odpowiedzialną. Lubię z nim rozmawiać.
W te święta będę sama, bez nich, bez mojej rodziny.

wtorek, 9 grudnia 2008

10 kg mniej

Czuję się świetnie, w ogóle nie sądziłam, że uda mi się, nigdy nie odchudzałam się.
A jednak... Początki, jak to początki, zawsze są ciężkie, więc zaczęłam najpierw od szybkiego marszu codziennie, a teraz biegam w poniedziałki, środy i piątki. Potrafię biec już ponad pół godziny bez przerwy. R. też robi olbrzymie postępy, tak jak ja, schudł 10 kg i wczoraj biegł przez godzinę bez przerwy. Super, że oboje polubiliśmy to. Dzięki bieganiu człowiek myśli inaczej, bardziej optymistycznie.

Jest mi przykro przez moją rodzinę... Nie dzwonią do mnie, kiedy ostatnio rozmawiałam z mamą zapytałam się , kiedy przyjedzie do nas a ona, że nie przyjedzie, dlaczego? BO NIE. Niby przejmuje się naszą sytuacją, moimi studiami,
a nie chce przyjechać, zobaczyć jak sobie radzimy. Myśli, że jak da trochę kasy to wszystko będzie ok ?!!! To nie o to chodzi!!! Chodzi o coś cenniejszego, o uczucia, o wsparcie, o zainteresowanie, ona przecież jest moją matką!!!!!!!