O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

środa, 24 września 2008

Rezygnacja z marzeń

Oblałam, nie zdałam. Nie mam już sił. Babsztyl uwziął się, tyle razy co uczyłam się, tyle razy podchodziłam do tego egzaminu i nic. Czy ona ma czyste sumienie?!! Jedni zdają bez żadnych podstaw wiedzy a inni na ostatnim zakręcie muszą rezygnować z marzeń!!!!!!! Jestem strzępkiem nerwów, żyję w olbrzymim stresie, jestem wyczerpana psychicznie. Jutro chcę złożyć podanie o "komisa", lecz nie wiem czy podołam temu, czy jeszcze to wytrzymam. Po raz nie wiem już który, powtarzać do egzaminu w kółko to samo i to samo. W pewnych momentach mam chęć poddać się, zrezygnować, byle mieć odrobinę spokoju, ale jak pomyślę o tych wszystkich latach, mojej ciężkiej pracy wkładanej w te studia, moim zaangażowaniu i oddaniu temu co robię... ryczeć mi się chce...

poniedziałek, 22 września 2008

Porządki w życiu

Czas szybko mija... W domu porządki: w szafie, w mieszkaniu, w życiu. Egzaminy mam już za sobą, jeden zdałam a z drugiego czekam na wyniki i stresuję się, bo nie poszło mi dobrze. Zaczęłam dziś praktyki w szkole, polonistka ma zwolnienie, więc mam jeszcze 2 dni wolnego. Mąż miał prawie tydzień wolnego, przyjemnie było budzić się rano koło niego. Sto lat chyba nie spędzaliśmy wspólnego poranka. Miałam pyszne śniadanka, robiliśmy obiadki a codziennie wieczorkiem zaczeliśmy chodzić na spacery. Przyjemnie relaksowaliśmy się, mogliśmy przemyśleć wiele spraw, uspokoić się, wesprzeć. Planowaliśmy, co jeszcze mamy w domu zrobić, co dokupić, gdzie spędzimy święta. Inaczej rozmawia się przy włączonej telewizji a inaczej na spacerku. R. chce żebyśmy Sylwester spędzili w Paryżu. Jest nam razem dobrze. Kocham go.

czwartek, 11 września 2008

Nigdy !!!

Jest słodki, kochany. Dużo rozmawiamy, spacerujemy, robimy sobie miłe niespodzianki. Wczoraj, leżeliśmy nadzy, wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy. Czułam się taka odprężona i szczęśliwa. Zapomniałam o całym świecie. Pomyślałam, że to o czym marzyłam jako mała dziewczyka spełniło się. I po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak dużo czasu i życia zmarnowaliśmy na głupie kłótnie, na znęcanie się na sobie psychiczne i fizyczne. Niestety, musieliśmy oboje spaść na dno, doświadczyć zła i odczuć pustkę, żebym w końcu zrozumiała, że nie tylko ja cierpię ale też osoba, którą kocham najbardziej na świecie. Mam nadzieję, że do końca życia będę pamiętała, kiedy tego pamiętnego dnia usiadł przy oknie, skulił się, twarz trzymał w dłoniach i przeraźliwie płakał, szlochał, cały trząsł się. Właśnie on, mogłoby się wydawać taki twadry, zimny mężczyzna... płakał jak dziecko... przeze mnie. Nie sądziłam... Paradoksalnie, sama unieszczęśliwiałam osobę której chciałam dać szczęście. Już nigdy go tak nie skrzywdzę! Nigdy!!!

niedziela, 7 września 2008

Jak sen

Cudowne dwa tygodnie. Mam nadzieję, że nie obudzę się ze snu. Moje samopoczucie jest kiepskie, ale cieszy mnie to, że R. jest bardzo dobry dla mnie. Wspiera mnie, daje mi otuchę, dba o mnie. Okazuje dużo uczucia. Żeby tak było zawsze. Ostatnio przyjechał do domu z kwiatkiem, kupił mi czerwoną różę. Byłam zaskoczona. Wczoraj zaprosił mnie na pizzę, chodziliśmy po sklepach, kupił mi dwa piękne sweterki i buty. Gdy wracaliśmy był zachwycony mną, przytulał mnie w pociągu i całował co chwilę, zachowywał się tak jak kiedyś, gdy zaczynaliśmy spotykać się. Jest to bardzo miłe, dawno tak nie czułam się.

wtorek, 2 września 2008

Przyjdzie czas

Nie jestem w ciąży. Chyba dobrze się stało, ale mam mieszane uczucia. Marzenia o dziecku dalej będą tylko marzeniami... Wiem, wiem, przyjdzie na to czas.