O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

czwartek, 30 września 2010

Nowy rok akademicki rozpoczęty

Jak siedziałam w domu i miałam dużo wolnego czasu, czułam się bardzo źle. Narzekam, że nie mam co robić. Powoli popadałam w depresję. Od poniedziałku rozpoczął się rok akademicki i z tego powodu też nie najlepiej się czułam. Od dwóch lat nie byłam w pełnym toku studiów, lecz ciągle coś powtarzałam w związku z tym jeździłam na uczelnię tylko raz, czasami dwa razy w tygodniu. Przez te dwa lata zapomniałam, jak to jest ciężko na uczelni, zapomniałam ile jest zajęć i obowiązków. Pierwszą noc przed zajęciami w ogóle nie zmrużyłam oka. Denerwowałam się, że zaśpię i samym dojazdem PKP. Rano byłam półprzytomna, myślałam że nie dam rady dojechać, ale poranny spacer z psem ożywił mnie.
W pierwszy dzień na uczelni pojawiły się tylko cztery osoby z mojej nowej grupy, reszta miała ponoć praktyki. Zresztą w ogóle nie odbywały się zajęcia. Wykładowcy dawali tylko rozkład materiału, który mamy przygotować, więc ostatnie ćwiczenia darowałam sobie. We wtorek mieliśmy zajęcia z pewną babką o której słyszałam nie za dobre rzeczy. Choć na pierwszych zajęciach była w miarę miła, jednak dała do zrozumienia, że tak łatwo nie będzie. Dała nam rozpiskę lektur na sześć stron formatu A4. Przeraziłam się, że na 5. roku wymaga się tyle jak na 1., 2. czy 3. roku. Oprócz tego, na zaliczenie semestru, będzie ustny sprawdzian ze wszystkich zagadnień.
Na szczęście, w tym tygodniu ominęły mnie zajęcia z wykładowcami, którzy sieją największy postrach na naszej uczelni. Z jednym z nich nie miałam jeszcze do czynienia, ale po korytarzach krążą przeróżne legendy na jego temat. Zresztą, co roku przed sesją egzaminacyjną i w jej trakcie, widzę jak ciągną się do niego długie kolejki, przez cały korytarz, na konsultacje. Kolejki te były od godzin porannych do późnowieczornych. Facet czepia się dosłownie wszystkiego. Z drugim wykładowcą miałam już zajęcia. Był to trudny przedmiot i na zajęciach była cisza, jak makiem zasiał. Zajęcia były wyłącznie oparte na tekstach naukowych, teoretycznoliterackich i mimo to nie można było mieć u niego na zajęciach żadnej książki, żadnego ksera. Więc np. jak musieliśmy przygotować na każde zajęcia trzy, czy cztery artykuły, każdy po ok. 60 stron, trzeba było wszystko przepisywać ręcznie. A przynajmniej większość, bo to wszystko była sucha teoria, mnóstwo terminów, pojęć. Potem pytał o to szczegółowo, jak się czegoś nie rozumiało do końca, nie wytłumaczyło jakiegoś pojęcia w jeszcze innym słowniku, stawiał nieprzygotowanie. Cały tydzień robiłam notatki na ten przedmiot, odcisków na palcach miałam tysiące. Pamiętam jak jeszcze mieszkałam z mężem w akademiku, ja robiłam notatki z jednej książki, Romek robił mi notatki z innego artykułu. Siedział nad tym do samego rana. Dwie godziny tylko przespał się i wstawał do pracy. Podejrzewam, że teraz przedmiot z tym wykładowcą, będzie jeszcze trudniejszy, bo sama nazwa tych zajęć brzmi przerażająco…
Poza tym jeszcze magisterka… po ostatnim zajściu trochę boję się promotora.
Czeka mnie ciężki rok, jestem trochę przerażona, ale mam nadzieję że jakoś odnajdę się i podołam nowym obowiązkom.

wtorek, 28 września 2010

To co lubię


Dziękuję Jazz i M*** za zaproszenie do zabawy: „ 10X to co lubię”.

1. Przede wszystkim lubię spędzać czas z moim mężem. My każdą wolną chwilę spędzamy razem. Dosłownie wszystko robimy wspólnie: sprzątamy mieszkanie, gotujemy, uprawiamy sport, leniuchujemy, chodzimy po zakupy itd.
2. Lubię moje mieszkanie. Czuję się tutaj tak bezpiecznie. To moja oaza.
3. Lubię spacery po parku z moim Dzióbeczkiem oraz „maratony” po mieście lub w lesie z Romkiem. Ostatnio nawet Dzióbek zaczął nam towarzyszyć:)
4. Lubię przyrodę, spokój i ciszę. Lubię morze, góry, łąki, lasy, jeziora, szum drzew i rzeki, śpiew ptaków, granie świerszczy…
5. Lubię frytki z sosem czosnkowym lub tatarskim, z mlekiem i cebulką. Mogłabym jeść to niemal codziennie, niestety :(
6. Lubię wcześnie kłaść się spać.
7. Lubię książki, blogi, seriale (oglądam seriale raczej z przypadku).
8. Lubię eleganckie ciuchy, srebrną biżuterię, torebki.
9. Sport: bieganie, basen, saunę. Niestety w tym roku nie miałam na to za bardzo czasu, ani pieniędzy.
10.Lubię coś słodkiego, może to być herbata z sokiem malinowym, kawa, kakao, wafelek lub gofr.

A do zabawy chciałabym zaprosić Całą Ją, De, Julkę i Villandrę. Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę, to zapraszam :)

czwartek, 23 września 2010

Ostatnie wolne dni

Ostatnie wolne dni wykorzystuję na odpoczynek. Dużo spaceruję z Dzióbkiem, czytam książki. Niestety, trochę męczą mnie poprawki w mieszkaniu. Nawet jak robi się jakieś drobne poprawki to zaraz w całym mieszkaniu jest bałagan. Chciałabym już wysprzątać mieszkanie, żeby jeszcze móc nacieszyć się nim, zanim pójdę na uczelnię. Z mężem mamy ostatnio mało czasu dla siebie. Jak wraca z pracy jest 17., potem jemy obiad i on zaraz zabiera się za prace wykończeniowe. Nie wiadomo kiedy nastaje wieczór. I weekendy również tak szybko nam mijają.

Minął już ponad miesiąc czasu, jak nie rozmawiam z mamą.

środa, 15 września 2010

Zakupy :)

Wczoraj pojechałam do miasta, na uczelnię, po wpis i złożyłam indeks w dziekanacie. Ciągle nie mogę uwierzyć, że JESTEM NA PIĄTYM ROKU :))) Pogoda była paskudna, cały czas padał deszcz , nieźle zmarzłam. Ale za to jak przyjemnie jest wrócić do własnego, przytulnego mieszkania :) A Dzióbeczek jak się ucieszył się, że jego pani wróciła:)
W tym miesiącu mieliśmy z małżonkiem zakupowe szaleństwo. Kupiliśmy wieszak wolnostojący do przedpokoju, nowoczesną baterię do zlewu w kuchni, żyrandol również do kuchni i naszą wymarzoną kanapę z naturalnej skóry, w kolorze czarnym. Kanapa prezentuje się super, jest bardzo elegancka i wygodna. Daliśmy ją do salonu, natomiast zwykłe łóżko przenieśliśmy do małego pokoju i zaczęliśmy z mężem w nim spać. Pierwsze noce jednak w ogóle nie spałam, ponieważ wcześniej praktycznie nie przebywałam w tym pokoju i dlatego czułam się tam bardzo dziwnie. Wydawało mi się, że jestem gdzie indziej, nie u siebie.
A i nasz Dzióbek długo nie mógł znaleźć swojego miejsca.Ostatnio było mu trochę zimno, ponieważ znowu ostrzygliśmy go, tym razem bardzo krótko, a na dodatek nie ogrzewali nam mieszkania, więc zaczął z nami spać. A gdy przenieśliśmy się do małego pokoju, chłopak (czyt. Dzióbek) zbuntował się i połowę nocy spędził sam w dużym pokoju. Dopiero o 4. nad ranem przyszedł do nas. Swoją drogą, przez kilka dni nie mogłam poznać własnego psa. Jak miał długie kłaczki wydawał się taką tłuściutką kuleczką, natomiast po strzyżeniu okazał się malutką, delikatną kruszyneczką.
A… i jeszcze mieliśmy ostatnie przeróbki w mieszkaniu, skracaliśmy rurę gazową i rury wodne. Pozostało nam jeszcze pójść do gazowni, podpisać umowę.

niedziela, 12 września 2010

DZIEŃ DOBRYCH WIADOMOŚCI !!!!!!

Jestem w szoku. Zaliczyłaaaaam! Jestem już oficjalnie studentką V roku. Nie wierzyłam w to, że mi się uda, a jednak :) I nadal jeszcze nie dociera to do mnie. Nie mogę uwierzyć.
Innymi wiadomościami podzielę się kiedy indziej, dzisiaj nie jestem w stanie. Wszystko teraz odpada ode mnie: stres, nerwy. Co za uczucie…
Dziękuję Wam Kochane za słowa otuchy i wsparcia, bo ostatnio zrzędziłam baaaardzo dużo. I mój najdroższy mąż, tyle co miał się ze mną i z moimi nastrojami… to naprawdę niewielu mężczyzn, by tyle wytrzymało… A on ciągle mnie wspierał, był ze mną, wierzył we mnie wbrew wszelkiej nadziei!

piątek, 10 września 2010

?

Ja…

mam problem - sama ze sobą

i nie umiem sobie poradzić…

ze WSZYSTKIM.

I WSTYD MI JUŻ JEST,

ciągle tylko o tym pisać

i użalać się nad sobą…

bo...

Drogie Czytelniczki,

stałyście mi się bardzo bliskie.

Nie wiem, co dalej będzie...

co ze mną będzie...


wtorek, 7 września 2010

Wszystko zależy od tej pracy !!!

Już napisałam pracę zaliczeniową. Jeszcze drobne poprawki i wieczorem wyślę pracę profesorowi.Tylko o tym myślę, żeby mi zaliczył. Bardzo się boję, że może nic z tego nie będzie. Jestem tak zestresowana, że nie mogę jeść, nie mogę spać. Z trudem wykonuję jakieś inne czynności, z trudem oddycham i ...w ogóle żyję. Wszystko zależy od tej pracy!!!