W tym miesiącu mieliśmy z małżonkiem zakupowe szaleństwo. Kupiliśmy wieszak wolnostojący do przedpokoju, nowoczesną baterię do zlewu w kuchni, żyrandol również do kuchni i naszą wymarzoną kanapę z naturalnej skóry, w kolorze czarnym. Kanapa prezentuje się super, jest bardzo elegancka i wygodna. Daliśmy ją do salonu, natomiast zwykłe łóżko przenieśliśmy do małego pokoju i zaczęliśmy z mężem w nim spać. Pierwsze noce jednak w ogóle nie spałam, ponieważ wcześniej praktycznie nie przebywałam w tym pokoju i dlatego czułam się tam bardzo dziwnie. Wydawało mi się, że jestem gdzie indziej, nie u siebie.
A i nasz Dzióbek długo nie mógł znaleźć swojego miejsca.Ostatnio było mu trochę zimno, ponieważ znowu ostrzygliśmy go, tym razem bardzo krótko, a na dodatek nie ogrzewali nam mieszkania, więc zaczął z nami spać. A gdy przenieśliśmy się do małego pokoju, chłopak (czyt. Dzióbek) zbuntował się i połowę nocy spędził sam w dużym pokoju. Dopiero o 4. nad ranem przyszedł do nas. Swoją drogą, przez kilka dni nie mogłam poznać własnego psa. Jak miał długie kłaczki wydawał się taką tłuściutką kuleczką, natomiast po strzyżeniu okazał się malutką, delikatną kruszyneczką.
A… i jeszcze mieliśmy ostatnie przeróbki w mieszkaniu, skracaliśmy rurę gazową i rury wodne. Pozostało nam jeszcze pójść do gazowni, podpisać umowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz