O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

piątek, 3 października 2014

Spacerek. Piłka

Podczas spacerów Filipek wcale nie chce siedzieć w swoim wózku. Kiedy zrobię zakupy i dojdziemy w miarę spokojną okolicę, wyciągam go z wózka, żeby mógł sobie pospacerować. 
Często rozmawiamy o tym jak należy spacerować, żeby było bezpiecznie. W domu mamy fajną książeczkę, która ilustruje właśnie takie sytuacje. Tłumaczę Filipkowi, że zawsze musi trzymać mamusię za rączkę, że przez ulice można przechodzić tylko po pasach itd.  Któregoś razu, szliśmy wąskim chodnikiem. Musiałam zjechać wózkiem na ulicę ponieważ nie mieściliśmy się na chodniku. Gdy Filipek zobaczył, gdzie ja idę, bardzo się przejął. Kucnął i paluszkiem pokazywał mi chodnik i mówił: "mama tu". Kazał mi wejść na chodnik. Filipek już wie, gdzie można chodzić. We wspomnianej książeczce, często pokazuje chłopczyka, który nie przechodzi po pasach tylko idzie środkiem ulicy i mówi: "tu nie", tzn., że tu nie wolno przechodzić.  
Ostatnio wpadła Filipkowi do ucha piosenka: "Pa pa, pa pa rap pa pa pa". Cały czas mówi: "mama pa pa pa" i pokazuje paluszkiem wieżę. Każe włączać tę piosenkę. 
Filipek polubił zabawę z piłką. Biega za nią po całym mieszkaniu: kopie, rzuca na wszystkie strony. A podczas tej zabawy poci się jak szczur. Raz, zaczął rzucać piłkę w żyrandol tak mocno, aż go porządnie rozbujał. Omal nie spadł. Gdy mówiłam Filipkowi, że nie można rzucać piłeczki w żyrandol, śmiał się i jeszcze bardziej starał się dorzucić piłkę w klosz. Potem wytłumaczyłam, że jak żyrandol spadnie to zapali się dywan i przyjedzie straż pożarna gasić pożar. Od tamtej pory nie rzuca piłki w żyrandol tylko pokazuje klosz palcem i mówi: "hu-ha tu nie, ijo-ijo", co znaczy, że nie wolno rzucać piłki w żyrandol, bo przyjedzie straż :) Na następny dzień , przyszedł do mojego łóżka z książką o smoku wawelskim. Pokazał mi ilustrację na której smok zieje ogniem i mówi: "ijo-ijo" :)
Ostatnio trochę u nas padało, więc po deszczu wychodziliśmy z Filipkiem zaliczać kałuże. Pewnego razu tak szybko rozpędził się, że aż nóżki poplątały mu się i plackiem wylądował w głębokiej kałuży. Było takie chluśnięcie, że opił się tej wody i wystraszył się. Cały był przemoczony. Teraz wychodzimy na mniejsze kałuże. Jednak Filipek nie zraził się. Gdy tylko widzi wodę, aż oczka świecą mu się z radości. Nie przepuści żadnej okazji, żeby zamoczyć się. 
Rok, 11 miesięcy, 1 tydzień i 2 dni

7 komentarzy:

  1. A mogłabyś podać tytuł tej książeczki? Emilka też nie zawsze chce siedzieć w wózku ale tak jest mi teraz łatwiej na dłuższe trasy. Wkoło domu chodzimy za rączkę ale nie mamy chodników i woli tak biegać niż iść za rączkę ale reaguje jak jedzie samochód i schodzi na bok i nawet staje. Dzieci trzeba uczyć od początku takich rzeczy bo im młodsze tym szybciej łapią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Moja droga do szkoły" wyd. E. Jarmołkiewicz. Mój synek też nie lubi chodzić za rękę. Zawsze idzie trochę z przodu. Jedynie, gdy przechodzimy przez jezdnię da mi rączkę. Cieszę się, że rozumie i nie wybiega na ulicę. Ale i tak trzeba mieć oczy dookoła głowy.

      Usuń
  2. Cudny ten Twój Filipek :) ijuz taki duży :) a wydaje mi się jakbym dopiero wczoraj czytała ze twój wpis ze się urodził i jest z Wami :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Filipek jest cudowny !
    Mam chrześniaka w podobnym wieku - nie widzę go czasami po dwa tyg i zaWsze szokuje postępami :):)

    OdpowiedzUsuń