O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

środa, 13 listopada 2013

Strach

Boję się o swoje życie, o swoje bezpieczeństwo. On jest nieobliczalny.
Moje małżeństwo to jedna, wielka porażka. Kolejna.

42 komentarze:

  1. Czy jak po raz kolejny napiszę Ci, że powinnaś zostawić R. oraz że z niego kutas ( tego nie pisałam, ale zacznę ), to po raz kolejny napiszesz, że notkę pisałaś pod wpływem emocji oraz że "nie jest tak źle"?
    Wiem, że teraz powinno być wspierająco, ale...szlag mnie trafia, gdy widzę, jak cierpią przez taką gadzinę dwie osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się zgodzę niestety. Magdo kochana, koleżanka ma rację... Co chwilę piszesz, że jest źle, a potem, że jednak nie. Coś tu jest nie tak. Ja wiem, że idealne małżeństwa nie istnieją, ale strach o własne bezpieczeństwo? Chryste.. Otwórz oczy kobieto...

      Usuń
  2. no to znów szok..... miało byc już dobrze.....
    na spokojnie przemysl i zacznij działac.... Filipek nie może się wychowywac w takim stresie.... a jeszcze jak piszesz że boisz się o zycie to powinnas zgłosić ... no nie wiem zajście ? na policję, on nie może bezkarnie was maltretować ....
    zrób to ze względu na swoje dziecko !!!!

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Magda, to otwórz oczy i zrób coś ze swoim życiem, a nie drżyj! Rodzina choćby nie wiem co wyciągnie do Ciebie ręce. I nie pisz kolejny raz, że nie, że oni Ci nie uwierzą. Jak nadal chcesz być ofiarą to proszę bardzo. I jak chcesz by wasze dziecko cierpiało też proszę bardzo. Wiesz, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. Zrób coś ze swoim życiem dziewczyno!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Madziu skoro nam to piszesz to znaczy, że szukasz pomocy. Nie robisz tego, by tylko uwolnić złe emocje, bo nie pisałabyś tylko 3 zdań o tym. Dobrze, że chcesz, by ktoś Ci pomógł, ale my niewiele możemy. Jeśli się boisz, proszę Cię idź z Filipkiem do rodziców, żadna matka czy tato na wieść, że ktoś maltretuje ich dziecko nie powie "głupot nie opowiadaj, nie wierzę.."

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziu, policja i niebieska karta to podstawa. Chyba już wystarczy oszukiwania się, że Twoje małżeństwo jest szczęśliwe... Ja wiem, że trudno się przyznać przed sobą do takiej porażki, zwłaszcza, kiedy to dla nas najważniejsze w życiu. Jednak jeśli naprawdę zależy Ci na szcześciu swoim i bliskich, musisz zrobić pierwszy krok. Pora byś zaczęła uczyć się twardej miłości i stawiania granic. I co najważniejsze! To wcale nie musi oznaczać końca Twojego małżeństwa. To może być trudny początek zdrowienia Waszej realcji, byście kiedyś byli naprawdę szczęśliwi. Jednak nie obędzie się tutaj bez trudnych rozwiązań, może nawet czasowej separacji. Ale dopiero jak się odważysz, to przekonasz się, że warto było. Proszę , posłuchaj tych co patrzą trzeźwo na tę sytuację, skorzystaj z rad tych, którzy żyli kiedyś podobnie! Jeśli chcesz o coś spytać, coś więcej się dowiedzieć, możesz pisać na marudaaa@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. oj Magda Magda, tylko pozniej nie pisz, ze napisalas to pod wplywem emocji. Dobrze Ci radze (po raz kolejny zreszta) zostaw go w cholere...

    OdpowiedzUsuń
  7. No i po co jej to kolejny raz piszecie. I tak nic z tym nie zrobi. Jest tchórzem, który woli ryzykować życie i zdrowie swojego dziecka i swoje i tłumaczyć szaleńca i psychopatę zmęczeniem, frustracją w pracy itd niż przyznać się przed sobą samą i innymi że jej kreowany przez nią na ideał mąż jest zwykłą pijącą i znęcającą się nad rodziną gnidą i niż spokojne, szczęśliwe życie dla swojego dziecka woli stały, pewny dopływ kasy i możliwość kupowania mu zabawek w zamian za rujnowaną psychikę.

    I wiem, jestem brutalna, ale inaczej się tego powiedzieć chyba nie da. I wiem co mówię bo moja matka też woli żyć w wyparciu niż zawalczyć o siebie i nasz spokój. I mimo, że po każdej awanturze i po każdych nabitych siniakach dzwoni zapłakana odgrażając się, że tym razem to był ostatni raz, że bierze rozwód, że dzwoni na policję to nigdy tego nie robi, co więcej następnego dnia zaczyna go tłumaczyć, bierze winę na siebie i to ona się wstydzi. A że wszystkie te idiotki są takie same, to wiem, że Magda będzie wolała stracić szacunek własnego dziecka, będzie wolała, żeby żyło w strachu o siebie i o nią, żeby nienawidziło ojca i jej niż wykazać trochę odwagi i zawalczyć.
    Widzę jak mój młodszy brat po każdym takim telefonie jest zalany wściekłością i nienawiścią, jak płacze z bezsilności i cieszę się, że nie ma go na miejscu, bo wiem, że sam pobiłby się z ojcem i mogłoby mu się coś stać (a co najbardziej ironiczne mój ojciec sam bił się ze swoim w obronie matki...). Ale wiem, że jeśli ojciec kiedyś zrobi mamie coś na prawdę poważnego, to mój brat nie wytrzyma i go dopadnie, może nawet zabije z tej całej wściekłości i złamie sobie życie. I moja mama też to wie, ale i tak woli nic nie robić z tą sytuacją.
    I Magda też nic nie zrobi. Bo jutro ten kutas będzie miły, a ona będzie wolała znaleźć sobie milion wymówek żeby tylko nie musieć mówić rodzinie, nie rezygnować z kasy, nie zmieniać życia. I tak do następnego razu kiedy on będzie mieć 'zły nastrój', zrobi im krzywdę i znów będzie się żalić, jak gdyby ktokolwiek inny mógłby coś z tym zrobić zamiast niej, jakby jej sytuacja życiowa nie zależała od niej. Aż może pewnego dnia ten idiota zabije w ataku wściekłości i po pijaku ją i jej dziecko i wtedy już ktoś inny będzie się zmagał z tym problemem, ona będzie mieć spokój.

    Brutalne - wiem, ale inaczej się nie da. Albo coś zrobisz ze swoim życiem albo przestań robić tu z siebie męczennicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko co myślę na ten temat. Też żyję z rodzicami, a mój ojciec to alkoholik. Ot...

      Usuń
    2. Moja siostra jest żoną alkoholika od 25 lat. Też wojskowy, notabene :/ I tak samo względy finansowe ją przy nim trzymają - sama zawsze zarabiała niewiele. Najpierw jeszcze "dla dobra dziecka" chciała mu ojca zachować (teraz dziecko jest dorosłe i ma ojca głęboko w d...). Co najlepsze, i tak na dom niewiele zawsze dawał, większość pensji czy teraz emerytury przepijał, wycwanił się teraz tak że płaci rachunki za mieszkanie żeby nie można go było wykwaterować... Dziewczyna ma teraz prawie pięćdziesiątkę, wciąż doi pieniądze od rodziców i żali się im, jak to jej źle, ale nic z tym nie robi. Nic. Od tylu lat.
      Magda, chcesz być przez kolejne 20 i więcej lat w takiej sytuacji?
      Obarczać wszystkich swoimi problemami, być napiętnowaną nawet przez dziecko (bo ono z pewnością wygarnie za lat kilkanaście "mamo ale ty jesteś głupia że wciąż jesteś z tym człowiekiem"), udawać przed samą sobą, że to wszystko wynik jego zapracowania i przemęczenia? A na pocieszenie fundnąć sobie drugie dziecko?
      Jak widać, wiele z nas zna z autopsji takie życie i naprawdę, czas przerwać ten kamienny krąg, im szybciej tym lepiej...

      Usuń
  8. Magda uciekaj. Łzy mi w oczach stają, jak myślę o tym, na co narażony jest Twój Filip. I nie bój się, bo miłość życia jeszcze przed Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  9. On się nie zmieni, tacy ludzie się nie zmieniają! Skoro lubi sobie wypić i jest do tego agresywny to tak już będzie, nie umie inaczej wyładować frustracji i gniewu i cały skupia się na tobie.. Nic na to nie możesz poradzić, choć byś bardzo się starała. To nie twoja wina. Nie pozwól się tak traktować! i nie pozwól, żeby Filipek na to patrzył, a tak w przyszłości będzie, nie unikniesz tego..
    I Ty chcesz mieć z tym facetem drugie dziecko? Magda zastanów się, zmarnujesz życie sobie i tym dzieciom. Porozmawiaj z mamą, na pewno ci pomoże. Uciekaj od niego. Jesteś młoda, życie przed tobą..

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no, Magda przecież wie co zrobić w takiej sytuacji. Zrobić sobie drugie dziecko, bo chce mieć pełną, szczęśliwą rodzinę. A plan się na pewno powiedzie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. "On nigdy nie zmieni się, nigdy!!! Zawsze będzie tym R., pijakiem, chamem, oszustem!!! "
    Twój wpis z 2009 roku...
    Jeżeli zależy Ci na synu ( bo już nie wiem, czy zależy Ci na sobie samej, na swoim szczęściu...), to zostaw go w cholerę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pijakiem już nie jest ani oszustem. Natomiast chamem był, jest i będzie. Nie mam żadnych złudzeń, że to kiedyś zmieni się.
      Wiem, że macie rację, ale to wszystko nie jest takie proste, jak wam wydaje się.

      Usuń
    2. Żadna z nas nie twierdzi, że to jest proste. Zwłaszcza te, które na co dzień mają nieszczęście być mniej lub bardziej zaangażowane w podobne sytuacje. Najważniejsze to zrobić ten drugi krok. Nie tylko powiedzieć "mam dość", ale zrobić COKOLWIEK, aby sytuację zmienić. Nigdy nie jest tak, że nie można nic zrobić!

      Usuń
    3. Sama sobie rzucasz te kłody pod nogi, bo nie wierzysz że są ludzie, którzy są w stanie Ci pomóc. Robisz z siebie męczennice, której nikt nie pomoże i której nikt nie zrozumie. Robisz z siebie kobietę zależną od męża, który mężem nie powinien być nazywany. Pieniądze nie są warte żadnych krzywd i jak nie zrozumiesz tego teraz, to chyba czekasz tylko aż wydarzy się jakaś tragedia. Jesteś nieodpowiedzialna - ani za siebie, ani za synka, który ma już ponad rok i wbrew pozorom rozumie więcej. Jak nie postawisz odpowiedniego kroku teraz, to nie postawisz go w ogóle. A ja nie wiem, co Ci się podoba w życiu ze strachem, w życiu kiedy jesteś zależna od męża i on to wykorzystuje i co jest pięknego w budowaniu takiej rodziny, to nie jest normalne.

      Usuń
    4. "Pijakiem już nie jest ani oszustem."
      Tłumaczenia ciąg dalszy i wybielania.
      Łatwe to jest jedzenie i picie w życiu a nie podejmowanie kluczowych decyzji, od których zależy nasze życie i nam najbliższych.
      Ale skoro wolisz stwierdzeniem, że "to nie takie łatwe" tłumaczyć swoją patową sytuację, to ja już nie mam nic do powiedzenia.

      Usuń
    5. Dlatego jak widzę kolejny taki wpis to się śmieję, bo mnie już to po prostu bawi.

      Usuń
    6. Mnie też, że są kobiety które chcą żyć z takim facetem i się na to godzą. Abstrakcja.

      Usuń
    7. Ida
      I takie podejście do czyjegoś dramatu reprezentuje osoba z wyższym wykształceniem? W dodatku pedagog? Totalna znieczulica! Zero empatii!
      Biedne dzieci (i nie tylko), które mają z tobą kontakt.
      Jeśli jeszcze masz mi coś do powiedzenia to napisz prywatnie, bo na blogu już więcej nie będzie kontynuowana ta bezsensowna dyskusja.

      Usuń
    8. Niebiańskie piekło
      Odnoszę wrażenie, że z księżyca spadłaś. Nie masz w ogóle pojęcia o rzeczywistości. Myślisz, że jak pójdę do pracy i zarobię 1500 zł to starczy mi na wynajem mieszkania, czynsz, rachunki, przedszkole i na życie? Harowałabym jak wół a i tak sama nie zapewniłabym synowi dostatniego życia. I tylko tułałby się nie wiadomo gdzie. Jak sierota - bez matki ani ojca. Myślisz, że wtedy byłby taki szczęśliwy? Porozmawiamy, jak sama zostaniesz mamą.

      Usuń
    9. A co powiesz dziecku/dzieciom za lat parę, kiedy spytają "dlaczego tata krzyczy i cię szarpie"? Powiesz że nieważne co robi, byle pieniążki przynosił? Tak jak wyżej napisałam - Filipek już jako podrośnięty Filip wygarnie Ci, co o tym wszystkim myśli i co, zapłaczesz nad jego "niewdzięcznością"?
      Masz rodziców, którzy na pewno pomogą. Jest opieka społeczna, są dofinansowania do przedszkoli, wyprawek i tak dalej. Tysiące kobiet są samotnymi matkami i są szczęśliwe, bo lepiej żyć biedniej ale GODNIEJ.

      Usuń
    10. Nie twierdzę, że utrzymanie dziecka jest łatwe i tak dalej. Ale są różne źródła pomocy! Po pierwsze Filip dostawałby alimenty od swojego ojca, Ty dodatki jako samotna matka, miałabyś bliskich, którzy nigdy by cię nie zostawili. Pochodzisz, jak mniemam z normalnego domu. No nie wiem, dla mnie lepsze skromne życie, ale spokojne niż w dostatku ale w strachu, narażaniu dziecka na niebezpieczeństwo. Mam ojca alkoholika(może Romek nie jest alkoholikiem) i od maleńkości pamiętam tylko to, że pił. Nic innego. Trauma jak cholera.

      Ale Twoje życie, jak lubisz je takie, to proszę bardzo. Jak wolisz mieć pieniądze od męża, który nie ma do Ciebie szacunku, to proszę bardzo. Szacunek zaczyna się od samej siebie. Powodzenia, życzę życia bez tragedii :D

      Usuń
    11. Magda, ale tu piszą do Ciebie też osoby, które uporały się z takim samym lub podobnym problemem, a ich też nie chcesz słuchać... Nikt nie mówi, że to proste, ale wiem też, że nie niemożliwe. Trzeba tylko zrobić pierwsze kroki i wielokrotnie Ci już sugerowałam, że nie musi to być od razu wyprowadzka.
      A nawet jeśli miałabyś odejść, to nie wiem dlaczego z góry zakładasz, że nie mogłabyś zostać w Waszym mieszkaniu. Skoro Romek sporo zarabia to i alimenty nie byłyby małe. Jest jeszcze coś takiego jak zabezpieczenie potrzeb rodziny, czyli coś jak alimenty ale zarówno na dziecko jak i na Ciebie. Rodzice też na pewno by Ci pomogli, gdyby było ciężko. Może na luksus nie byłoby Cię stać, ale na godne życie tak. Naprawdę, Twoja sytuacja choć trudna nie jest beznadziejna.

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Wtedy miałabym prawdziwe piekło na ziemi.

      Usuń
    14. A teraz co, raj masz kuśwa?!?
      Malowany lukrem?
      Ale dobra, ktoś tu wyżej napisał parę słusznych zdań, nie będę ich powtarzać, ale...chyba rzeczywiście dla Ciebie kasa przynoszona przez tę gnidę i stabilność z tego wynikająca jest ważniejsza niż bezpieczeństwo i zdrowie psychiczne Twojego syna i Twoje.

      Usuń
    15. Magdo, miałam zupełnie inne podejście do tej sprawy, kiedy jeszcze dawno temu o tym pisałaś. Dobrze wiesz, że każda z nas chce dla Ciebie i Twojego dziecka dobrze. Ale skoro stać Cię tylko na kolejny wpis na blogu, a nie na konkretnie działanie, to dla mnie jest to już śmieszne. Taka sytuacja nigdy nie jest prosta. A mój śmiech wynika z paradoksalności całej tej sprawy. Ja nie rozumiem i chyba nigdy już nie zrozumiem takiego narzekania a przy tym nie robienia NIC w takiej sytuacji. Jak można tłumaczyć na mnóstwo sposobów takiego chama jak Twój mąż? Jak można trwać w takim piekle? Ja jestem zupełnie inaczej wychowana i mam w sobie przede wszystkim dużo szacunku dla SIEBIE. A jak już miałabym dzieci to w żadnym wypadku nie byłoby mowy o jakiejkolwiek sytuacji, jakie tu opisywałaś. Dlatego się śmieję, bo dla mnie to zupełny kosmos, tak niedorzeczne, że aż zabawne.
      Ale skoro uważasz, że nic nie możesz zrobić i sama chcesz tego co masz, to spoko. Nigdy takich kobiet jak Ty nie zrozumiem. Ja już wielokrotnie pisałam swoje zdanie, rady i namawiałam Cię do tego, co może przynieść Ci rozwiązanie. Podobnie wszystkie inne dziewczyny. Ale ewidentnie nie chcesz pomocy, nie masz ochoty na zmiany i tylko tłumaczysz wszystko na milion sposobów.
      Piszesz "W dodatku pedagog? Totalna znieczulica! Zero empatii!
      Biedne dzieci (i nie tylko), które mają z tobą kontakt." Totalną znieczulicę i zero empatii sama wykazujesz. No i z pewnością biedne dzieci będą Twoje. I sama dobrze o tym wiesz. I nie, nie będę Ci o tym pisała prywatnie, bo nie zamierzam, jak Ty, zamiatać wszystkiego pod dywan. Nie jestem taką osobą. Mówię co myślę i nie wstydzę się tego.
      Dlatego już nie będę komentowała takich wpisów. To nie moja bajka i nie mam nic więcej do powiedzenia. A skoro liczyłaś na słowa współczucia to wybacz, ode mnie ich już nie dostaniesz, bo moim zdaniem na nie nie zasługujesz. Tak, masz ciężko, ale absolutnie na własne życzenie. Powodzenia. Życzę Ci mało bolesych siniaków i szczęśliwych dzieci.

      Usuń
    16. No trudno, Magdo, najwyraźniej jeszcze wiele musi się wydarzyć, byś zebrała się na odwagę zrobienia czegoś z tym. Ja rozumiem Twój wstyd, strach przed zmianami i reakcją męża na nie. Ale w końcu sama dojdziesz do wniosku, że jest osobą, której nie zadowolisz. Wpędzasz się w coraz większe poczucie winy. Jesteś zastraszona przez niego, wmówił Ci, że bez niego nie jesteś w stanie funkcjonować, że bez niego nic nie znaczysz, że narobi Ci większych problemów, jeśli komuś piśniesz słówko... A Ty w to wszystko niepotrzebnie wierzysz. Możesz więcej niż Ci się wydaje, trzeba jedynie zacząć zbierać rzetelne informacje na ten temat, pójść na terapię, wzmocnić poczucie własnej wartości, byś potrafiła się wreszcie bronić. Będzie gorzej? Oczywiście. I to bez względu na to, co zrobisz. Różnica w tym, że jedne zachowania będą Cię pogrążały, a inne prowadziły do wolności. Ty wybierasz. Jego agresja może wzrosnąć, ale jeśli pokażesz mu, że żaden jego czyn tego typu nie ujdzie mu na sucho, za każdym razem wezwiesz policję, coś zacznie do chorej głowy docierać. W końcu i on zacznie się bać...
      Piszesz czasem o Jezusie, wnioskuję, że jesteś wierząca. Powierz się Jemu zatem. Mów Mu nieustannie o wszystkim co czujesz, o całym bólu, strachu, wstydzie, niepewności itd. Traktuj jak Przyjaciela, który ciągle jest z Tobą. Proś by zajął się Tobą, Twoim życiem. Proś o siły, o prowadzenie. Postaraj się Mu zaufać.
      A może znajdziesz czas, by obejrzeć film "Boska interwencja"? Oglądałam niedawno, jest piękny, ale i PRAWDZIWY, co mogę potwierdzić swoim życiem. Życzę Ci więcej siły Magdo.

      Usuń
    17. Dziękuję. Nawet nie wiesz, ile Twoje słowa dla mnie znaczą...

      Usuń
  12. Od razu przypominam mi się historia, którą słyszałam na własne uszy.
    7letni chłopczyk z problemami z agresją powiedział u pedagoga szkolnego, że bije mamę.
    Na pytanie dlaczego, padła krótka odpowiedź "Bo tata też to robi."
    No comments.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nikt nie pisze Ci niczego ze złości i złego zamiaru, ale my patrzymy na to obiektywnie, z boku. To co piszesz naprawdę jest niepokojące i próbujemy Ci pomóc, nie chcesz tej pomocy. Nie możesz mieć nikomu za złe tego, że próbuje wyrazić swoje zdanie, często brutalne, bo brutalna jest twoja sytuacja. Sama piszesz, że Twoje małżeństwo to totalna porażka.

    Jako matka patrzałabym na dobro dziecka - nie musiałby mieć drogich zabawek, super ciuszków i wszystkiego, czego zapragnie. Ważne by miał spokój, miłość i podstawowe rzeczy potrzebne do jego funkcjonowania. Ja miałam niepokój i brak pieniędzy i co? I teraz sama mam pretensje do matki, że nigdy nie odeszła od ojca, który właśnie znowu pije. Wolałabym by starczało na jedzenie, ale miałabym czas, miejsce na naukę i myśli do niej, a tak? Niejednokrotnie bywało, że nie miałam warunków do nauki, były krzyki, alkohol i nic pozytywnego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Magdo, nikt nie mówił, że życie będzie usłane różami. Tak naprawdę tylko od nas zależy co z nim zrobimy. To Twoja decyzja! Pomyśl o sobie, ale w pierwszej kolejności o synu.

    Z doświadczenia wiem, że to nic nie da, jeśli zacznę się nad Tobą teraz dodatkowo słownie pastwić. Nie na tym pomoc polega. Wierzę Ci, że się boisz i wiem, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Ale jeśli teraz go nie zrobisz to możesz zostać w tym bagnie na zawsze. A tego pewnie byś nie chciała. Myślę, że policja, niebieska karta byłyby tu najodpowiedniejsze. A na początek spróbuj chociaż z telefonem zaufania dla ofiar przemocy w rodzinie 801 120 002 – Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” (Telefon działa od poniedziałku do soboty w godz. 8.00 - 22.00, a w niedziele i święta od 8.00 do 16.00. Dzwoniąc płacisz tylko za pierwszy impuls połączenia. http://www.niebieskalinia.org/) lub 800 120 226 – Policyjny Telefon Zaufania ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie (Telefon jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 9.30 - 15.30 (połączenie bezpłatne). Spróbuj, szkoda życia na takiego wariata!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Magdo, nikt nie mówił, że życie będzie usłane różami. Tak naprawdę tylko od nas zależy co z nim zrobimy. To Twoja decyzja! Pomyśl o sobie, ale w pierwszej kolejności o synu.

    Z doświadczenia wiem, że to nic nie da, jeśli zacznę się nad Tobą teraz dodatkowo słownie pastwić. Nie na tym pomoc polega. Wierzę Ci, że się boisz i wiem, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Ale jeśli teraz go nie zrobisz to możesz zostać w tym bagnie na zawsze. A tego pewnie byś nie chciała. Myślę, że policja, niebieska karta byłyby tu najodpowiedniejsze. A na początek spróbuj chociaż z telefonem zaufania dla ofiar przemocy w rodzinie 801 120 002 – Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” (Telefon działa od poniedziałku do soboty w godz. 8.00 - 22.00, a w niedziele i święta od 8.00 do 16.00. Dzwoniąc płacisz tylko za pierwszy impuls połączenia. http://www.niebieskalinia.org/) lub 800 120 226 – Policyjny Telefon Zaufania ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie (Telefon jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 9.30 - 15.30 (połączenie bezpłatne). Spróbuj, szkoda życia na takiego wariata!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Magda życie na Romku się nie kończy, masz rodziców, kochają Ciebie i swojego wnuka, poradzicie sobie, Romek będzie płacił alimenty, znajdziesz pracę, potem znajdziesz odpowiedniego partnera, który będzie Was kochał i szanował, bez mordobicia. Bez popychanek, szturchnięć, strachu. Jak ktoś wspomniał samotne mamy mają znacznie więcej przywilejów niż pełne rodziny, choćby pierwszeństwo w przedszkolu, zasiłki, jak staniecie na nogi będziesz z siebie dumna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ida Ty też byłaś przerażona bzdurnymi problemami z dupy, z których inni mogli się tylko śmiać czytając Twoje posty. A tu się dzieje tragedia i dziewczyna jest w potrzasku, bo w dupie była i gówno widziała, nigdy nie pracowała, przeszła z utrzymania ojców na utrzymanie faceta, zero samodzielności (a ile jest takich dziewczyn - cała masa) i teraz nawet nie wie jak się za to wszystko zabrać, wszyscy wiemy, że musi spróbować, ale to też wymaga odwagi i przełamania. A może jej rodzice przymykają oko na patola Romka, bo chłop zarabia i ma prawo do odchyłów, nie wiesz jak do tego podchodzą różni rodzice. Moi by mnie odcięli od damskiego boksera i zajęli się mną, pozbawili męża praw rodzicielskich i załatwili zakaz zbliżania się na określoną odległość, ale może rodzice Magdy nie wspierają jej w ucieczce od męża, bo przed Bogiem przysięgali.... Tego nie wiesz... Magda napisz co na to Twoi rodzice. Daj mi uwierzyć, że boisz się podjąć decyzję, a nie jesteś zwykłym leniem i wolisz taki stan rzeczy bo nie chce Ci się wziąć odpowiedzialności za swoje i syna życie. Błagam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychicznie, jestem wrakiem człowieka. Czasami nie mam siły, by żyć a co dopiero, żeby walczyć z mężem i rodziną.

      Usuń
    2. Czyli nie masz wsparcia we własnej rodzinie :(
      Madzia ratuj się... dasz radę tylko uwierz w siebie. Proszę!

      Usuń
  18. Skoro nie masz wsparcia we własnej rodzinie, szukaj wsparcia w obcych ludziach.
    Ktoś pisał o Niebieskiej Linii, o telefonie zaufania.
    To są bardzo mądre rady.
    Rób coś dla siebie i dla dziecka, bo inaczej kiedyś przywali Ci tak, że nawet nie będziesz miała siły sięgnąć po telefon.
    A Twój syna żyjąc w domu pełnym przemocy stanie się taki jak jego ojciec.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wychowałam się w domu pełnym alkoholu krzyków poniżania. I dziś nawet nie wiem kim jestem. Mam złamane życie nie funduj tego losu swojemu synowi

    OdpowiedzUsuń
  20. Wychowałam się w domu pełnym alkoholu krzyków i poniżania. Dziś nawet nie wiem kim jestem. Mam złamane życie nie funduj takiego losu swojemu synowi

    OdpowiedzUsuń