Kondycja już nie ta. Nie ma się co dziwić, dawno nie biegałam. Przebiegłam 2 okrążenia na stadionie i nogi zrobiły mi się miękkie jak z waty. Następne okrążenie przemaszerowałam a potem rozkręciłam się i przebiegłam jeszcze 3 okrążenia. Następnego dnia mogłam przebiec już 6 okrążeń stadionu. W piątak było podobnie. Chociaż miałam pokusę, żeby przestać dalej biec, bo zwyczajnie nie chciało mi się. Pokonałam jednak te myśli i moje słabości. Byłam bardzo zadowolona z siebie i dumna. W sobotę i niedzielę był dwugodzinny marsz do lasu. Dawno nie byłam tak przyjemnie zmęczona . Jak NIEWIELE TRZEBA ŻEBY BYĆ SZCZĘŚLIWYM. Przez cały dzień uśmiecham się sama do siebie, bez żadnego powodu i nucę coś pod nosem.
Mężusiowi kupiłam pod choinkę odzież termoaktywną do biegania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz