Chodzi o to samo co zawsze, o studia. Byłam bardzo przygnębiona tym, ile lat będę musiała jeszcze to wszystko znosić. Na wykładzie , tak mi smutno było i przykro . Było mnóstwo osób a ja czułam się taka samotna. Ludzie ci, są tacy niedostępni tak jakbym była kimś gorszym tylko dlatego, że powtarzam. Moi znajomi z poprzedniego roku są już nauczycielami a ja... ! W ogóle już same, potężne, mury uczelni napawają mnie strachem. Kiedyś chodziłam na uczelnię z wielką chęcią i zaangażowaniem, teraz nienawidzę tego miejsca!
Mężuś przez cały tydzień opiekował się mną, robił śniadanka, przepyszne obiadki i kolacje, zmywał naczynia, sprzątał, prał. Pod koniec tygodnia to również zaczęło męczyć mnie psychicznie, bo on tak starał się, żeby było mi dobrze a ja przez to, czułam się jeszcze gorzej. Byłam do niczego.
Poza tym bardzo dużo rozmyślałam o mojej rodzinie. Przeczytałam kilka blogów, które wzruszyły mnie do łez i zaczęłam trochę inaczej patrzeć na wszystko. Uświadomiłam sobie, jak wiele czasu zmarnowałam, skupiając się tylko na tym co wkurza mnie w mojej mamie. Rozpamiętywałam tylko złe chwile i to jak mnie raniła. Mój tata przyjechał niedawno na krótki urlop, potem znów wyjeżdża do pracy, za granicę. Zdałam sobie sprawę z tego jak mało czasu z nim spędzam, że nie daj Boże, coś złego by się stało, nie miałabym czego wspominać...
Od dawna również, ciągle odkładałam wizytę u dentysty. I jeszcze ginekolog… Od jakiegoś czasu coraz częściej myślę o maleństwie a jeszcze nigdy nie byłam… Coś mnie tknęło, że muszę w końcu pójść. Całą noc oka nie zmrużyłam, nastawiałam się psychicznie do tej wizyty. Poszłam dzisiaj, choć sama jeszcze rano nie wiedziałam czy to zrobię. A na poczekalni nie wierzyłam, że zarejestrowałam się i czekam. Było ok. Pani dr była bardzo przyjazna, spokojna a samo badanie było bezbolesne. Wszystko jest w porządku, muszę poczekać tylko na wyniki cytologii. Nie sądziłam, że będę tak dobrze wspominała tą wizytę. Chociaż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz