Gdy małżonek przyjechał z pracy, czas i dzionek miło nam minął. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie jak ni stąd ni zowąd powiedział, że w przyszłym roku " zrobi mi " dziecko. Marzę o tym, by być mamą, by mieć maleńką namiastkę naszej, mojej miłości. Często mu o tym mówiłam a on ciągle: " nie teraz", "jeszcze nie". Myślałam, że tylko ja tego chcę, że on nie czuje w sobie instynktu ojcowskiego a takie zapewnienia, że też tego pragnie, ale...najpierw moje studia, bo " nie po to tyle lat męczę się, żeby to zaprzepaścić" , potem praca " trzeba mieć pieniądze, żeby dzidzi wszystko zapewnić" , mi nie wystarczały. On wszystko musi przemyśleć, a ja nie chcę myśleć. Chcę postąpić czasami spontanicznie. Po co tyle myśleć? Żeby zgłupieć?!
Noc była namiętna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz