Filipek zachorował :((( Po nim wcale nie było widać, że jest chory. Jak zawsze, był uśmiechnięty, gaworzył, wymachiwał łapkami, przebierał nóżkami. Dopiero we wtorek, podczas kąpieli, był strasznie marudny, płakał a on przecież tak bardzo lubi się kąpać. Po kąpieli położyłam go do łóżeczka a Filipek od razu usnął. Jęczał przez sen. Myślałam, że może jest tak wyczerpany po całym dniu. O drugiej w nocy, kiedy brałam go do karmienia, był gorący jak ogień. Zmierzyłam mu temperaturę, miał aż 39,6 stopni!!! Szybko dałam mu czopek. Podczas każdej zmiany pieluszki, mierzyłam mu temperaturę a ona powoli spadała. Rano Filipek uśmiechał się, aż dołeczki miał w policzkach, machał rączkami, apetycik dopisywał, więc myślałam, że wszystko jest już ok. Nie wiedziałam, czy powinnam pójść do lekarza czy nie, bo nie chciałam, żeby czasem nie zaraził się w poczekalni. Jednak zdecydowałam, że pójdziemy. Do lekarza weszliśmy bez kolejki, pierwsi. Pan doktor zajrzał w gardełko, posłuchał bicia serduszka. Filipek był bardzo dzielny. Rozglądał się dookoła, wcale nie zapłakał. Okazało się, że Filipek ma zapalenie gardła. Wczoraj źle Filipek wyglądał, oczka miał szklące i spuchnięte, stracił apetyt, dużo spał. Ale mimo to, ciągle się uśmiecha.
Romek od miesiąca nie może się wyleczyć, ciągle kaszle. Mnie zaraził, brałam antybiotyki, wyzdrowiałam i po tygodniu, znowu gardło mnie boli i z nosa cieknie. Więc jak synek ma być zdrowy, jak my ciągle chorujemy?
Postanowiliśmy sprzedać nasze mieszkanie. Dzisiaj będziemy mieli kolejną prezentacje naszego mieszkania a okazuje się, że jeśli sprzedamy mieszkanie, sami nie będziemy mieli gdzie mieszkać. Chcieliśmy kupić mieszkanie w naszej, rodzinnej, miejscowości. Rozmowy były już bardzo zaawansowane a w ostatniej chwili sprzedający zmienili zdanie i nie chcą sprzedawać mieszkania. Innych, atrakcyjnych ofert w naszej miejscowości nie ma i raczej nie będzie, bo to bardzo mała miejscowość, więc chyba zostaniemy bez dachu nad głową :((((
Ojejku to kiepsko. Zdrówka zycze dla Was, a co do mieszkań, to mama nadzieje, że coś znajdziecie zanim sprzedacie, nie poddawajcie się ;-)
OdpowiedzUsuńU nas też choroba wszechobecna. Ale jak taki maluszek choruje, to dopiero jest problem...
OdpowiedzUsuńA co do mieszkania to lepiej nie podpisywać umowy sprzedaży, dopóki czegoś konkretnego nie znajdziecie, bo może się to rzeczywiście źle skończyć.
Zima to jednak okropna pora roku :( Dużo zdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuńteż przeszliśmy przez zapalenie gardła. Najgorszy początek... zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. Skoro macie zostać bez dachu nad głową, to dlaczego postanowiliście sprzedać mieszkanie? :/
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrówka! :*
To może nie powinniście go jeszcze sprzedawać? Zresztą nie wiem czy to jest dobry moment na sprzedaż. Ceny mieszkań bardzo spadły.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka :)) Dla Was wszystkich :)
OdpowiedzUsuń