Nie wiem jak to się stało, ale 13. października 2008 roku coś we mnie pękło. Nie chciałam już tak dalej żyć. Postanowiłam działać. Nie wiem skąd znalazłam w sobie tyle siły, ale radykalnie zaczęłam wszystko zmieniać. Począwszy od jedzenia. Zaczęłam czytać etykiety, kupować zdrową żywność, mnóstwo warzyw i jeszcze więcej owoców. Zrezygnowałam ze smażenia na oleju i z napojów gazowanych. Słodycze zastąpiłam pysznymi koktajlami owocowymi. Codziennością stały się czterogodzinne marsze. Po miesiącu mogłam już biegać przez pół godziny. W tym czasie często też chodziłam na basen, vacu line i do sauny. Zimą, gdy przyszły mrozy 20-stopniowe, ja szłam na stadion pobiegać, nie mogłam już inaczej. Miałam to już we krwi. I tym sposobem, w ciągu trzech miesięcy, schudłam ponad 20 kg! Podkreślić trzeba, że wcale nie głodziłam się, nie byłam na żadnej diecie. Oczywiście, mąż towarzyszył mi w tym wszystkim. Nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Wtedy tak naprawdę, po raz pierwszy, poczułam że jestem szczęśliwa. Jednak w tamtym okresie miałam przerwę w studiowaniu, miałam więc czas na sport.
Po powrocie na studia, tego czasu było zdecydowanie mniej. Powróciły stresy a ja nie umiałam sobie z tym poradzić. Poszłam na łatwiznę, znów zaczęłam opychać się czekoladami, frytkami itp. I tak minął rok... Na początku tego roku mieliśmy mnóstwo spraw na głowie: nowe mieszkanie, generalny remont, przeprowadzka. O sporcie nie było nawet czasu pomyśleć. Moja waga zdecydowanie poszła, a raczej skoczyła, w górę. 15 kg!
Teraz chcę znowu zgubić te kilogramy. Może nie wyglądam grubo, ale strasznie brzuch mi odstaje a ostatnio jak założyłam dżinsy zauważyłam okropne wałki, które wylewają mi się ze spodni! Poza tym, wszystkie dziewczyny z mojej nowej grupy są szczupłe. Nawet nie szczupłe, wręcz chude. To dodatkowo mnie motywuje. Jak któregoś dnia wróciłam z uczelni, weszłam prosto do kuchni i wylałam olej z frytkownicy a frytkownicę dałam mężowi, żeby schował ją przede mną dopiwnicy.
W piątek poszłam z Romkiem pobiegać. Mimo to, że prawie 1,5 roku nie biegałam i pomimo takiej nadwagi, dałam radę przebiec dwa okrążenia stadionu. To prawie kilometr. Miałam nawet siłę, żeby jeszcze pobiegać, ale nie chciałam przesadzać, bo nogi robiły mi się już miękkie. W sobotę spacerowaliśmy 3 godziny w lesie, w niedzielę 6 godzin i dzisiaj 3 godziny. Tak w ogóle, planujemy dwa razy w tygodniu (w zwykłe dni) biegać na stadionie a w sobotę i niedzielę w lesie. Wiem, że teraz będzie mi trudniej schudnąć, bo mam studia na głowie, mnóstwo czytania, pisanie pracy, dojeżdżanie, ale muszę to wszystko jakoś pogodzić. Bo w zdrowym ciele zdrowy duch.
„ Motywacja jest tym copozwala Ci zacząć.
Nawyk jest tym, copozwala Ci wytrwać ”.
Nawet na studiach powinnaś się starać unikać produktów z konserwantami i białym cukrem. Ja przez 5 – lat dziennej nauki unikałem zupek z paczki, wolałem jeść droższe jedzenie ze sklepów z żywnością ekologiczną oraz poświęcać czas na robienie świeżych soków z owoców i warzyw. Zdrowie jest czymś w rodzaju życiowej filozofii, wymaga od nas poświęcenia, samozaparcia i dyscypliny. Osoba, której zależy na zdrowiu powinna cieszyć się każda chwilą życia i odnaleźć w sobie wewnętrzny spokój – inaczej mówiąc nauczyć się walczyć ze stresem i umieć radzić sobie w trudnych sytuacjach. Poza tym bardzo ważną zasadą jest prowadzenie aktywnego stylu życia oraz zdrowa dieta- w myśl zasady: „jedz wszystko z umiarem” (więcej informacji znajdziesz na moim blogu: www.biegpozdrowie.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych jest lenistwo. Wiele osób woli prowadzić siedzący tryb życia oraz jeść to co niezdrowe, szybkie i tanie – stąd taka popularność jedzenia z supermarketów oraz Fast foodów. Szkoda, że tak mało osób interesuje się zdrowiem i tym co producenci dodają do jedzenia – mam na myśli różne chemiczne dodatki, konserwanty, barwniki itp. „świństwa” odpowiedzialne za wiele chorób.
O, to prawda, że zdrowie wymaga duuużo poświęcenia i dyscypliny. Pocieszające jest to, że tak się dzieje tylko na początku, ponieważ kiedy zacznie się już zdrowo odżywiać i uprawiać sport to wtedy jakoś samoistnie nie chce się już za bardzo jeść niezdrowych rzeczy, przynajmniej tak było ze mną. Myślałam sobie, że nie po to tyle biegałam, tyle męczyłam się, żeby teraz ten mój wysiłek zaprzepaścić i zjeść coś niezdrowego.
OdpowiedzUsuńW jaki sposób można nauczyć się walczyć ze stresem???Niestety, z moją uczelnią wiąże się dla mnie mnóstwo negatywnych emocji, że nie wiem czy to jest możliwe, abym osiągnęła wewnętrzny spokój.
Zgadzam się, że lenistwo jest przyczyną wielu problemów, chorób. Łatwiej jest zgonić winę na przykład na geny i mówić, że: „ ja szczupłą/szczupłym nie będę, bo moi rodzice są przy kości”. A to jest nieprawda. To tylko od nas zależy, jacy jesteśmy i jacy będziemy. Tak jak wyżej wspomniałam najtrudniejsze są początki…
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)