Cieszę się, że to końcówka ciąży. Nie mogę doczekać się, kiedy Franiu będzie już z nami. Porządki mamy zrobione, łóżeczko rozłożone, wszystko przygotowane. Tylko czekamy.
Jestem zmęczona tym wszystkim. Fizycznie czuję się dużo lepiej niż wcześniej, ale i tak nie mam siły na nic. A w domu zawsze jest coś do zrobienia! Rano wstaję, szykuję śniadanko i gotuję obiad. Potem wychodzimy z Filipkiem na spacer. Idziemy na plac zabaw a po drodze robię zakupy. Upały strasznie mi doskwierają. Ledwo żyję. Gdy przychodzimy do domu, jemy zupkę a potem robię koktajl truskawkowy. Chwila odpoczynku na balkonie i zabieram się za przygotowywanie drugiego obiadu. W międzyczasie trzeba ogarnąć mieszkanie. Sprząta się i sprząta a i tak za chwilę jest bałagan! Po 16. wraca Romek i ok. 17. jeździliśmy na działkę. Tam też zawsze jest coś do zrobienia. Teraz już nie jeżdzę z nimi codziennie. Zostaję w domu. Szykuję kolację i kąpię się. Przyjeżdżają oni ok. 19. Filipek je kolacje, bierze kąpie i koło 20. już śpi. I dopiero wtedy mam czas, żeby po całym dniu trochę usiąść i odpocząć. Tradycyjnie, w nocy znów nie mogę spać, sypiam po 3-4 godziny na dobę. I jak tu mam normalnie funkcjonować?!
Filipek nie może doczekać się braciszka. Jest we wszystko zaangażowany i bardzo to przeżywa. Pięknie pomył i schował zabawki dla braciszka. Kiedy w radiu usłyszał, że już jest czerwiec zaczął się pytać: "Mamusia jest już czerwiec? Teraz urodzisz Franka?" Gdy byliśmy w aptece i kupiliśmy grzechotkę dla Dzidziusia nie chciał jej oddać. Całą drogę niósł ją do domu i w każdym sklepie pokazywał sprzedawcom tę grzechotkę i mówił, że to dla Frania. I całą drogę przytulał się do brzucha. Filipek opowiada babci: że Franek będzie malutki, że będzie pił mleczko, że go ząbki będą bolały i dlatego będzie gryzł gryzaka-grzechotkę, że jak Maluszek będzie spał to trzeba być cicho...itd. Kiedy powiedziałam, że w sobotę rozłożymy łóżeczko on aż podskoczył z wrażenia i zapytał się zdziwiony: "Mamusia, to w sobotę będzie z nami Franek???". Na ogrodzie również przygotowuje różne rzeczy dla Franka. Tacie kazał zrobić w pracy tabliczkę z imieniem Franka, żeby powiesić na szopce, bo z imieniem Filipka już mamy. Filipek będzie wspaniałym bratem.
Cieszę się, że będę miała cesarkę, bo do rodzenia to się nie nadaję. Nie jestem wytrzymała na ból. Jednak obawiam się trochę, jak to będzie. Mam nadzieję, że Dzidziuś nie pośpieszy się i nie zaskoczy nas tylko, że wszystko odbędzie się tak, jak zaplanujemy to z lekarzem. Jutro wizyta.
Filipek mówi, że jak mama będzie w szpitalu to nie będzie za mamą tęsknił, bo będzie z babcią L. Mam nadzieję, że tak będzie. Boję się rozłąki z synem, ale pocieszam się tym, że w szpitalu poleżę trzy dni plackiem i trochę odpocznę. Potrzebuję tego, żeby trochę oderwać się od tej codzienności, od obowiązków, od sprzątania, gotowania, spacerów z psem i dzieckiem. W ogóle to był trudny rok dla nas: problemy z ciążą, zmiana pracy Romka i przez to problemy finansowe, ale już wychodzimy na prostą. Dlatego jesienią planujemy wyjazd rodzinny, pierwszy we czwórkę.
Nasze życie znów się zmieni, oczywiście na lepsze. Na początku będzie trudno, ale wiem, że wszystko ułoży się. Filipek tak bardzo chce braciszka, chce przyjaciela i będzie miał. Mam nadzieję, że ja również poradzę sobie z Maleństwem. Trzy i pół roku temu Filipek był taki malusi, więc to niby nie było tak dawno, ale człowiek był wtedy taki zmęczony, że połowę rzeczy nie pamięta się. Zapomina się. Teraz wszystko sobie przypomnimy. Cesarkę będę miała wykonaną tydzień przed planowanym terminem porodu, więc kto wie, może za tydzień wszyscy będziemy już razem? Będziemy już całkiem sporą rodzinką :)
37/38 tydzień ciąży
Filipek ma 3 lata, 7 miesięcy, 2 tygodnie i 5 dni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz