Odliczam... Za 5 dni będziemy już wszyscy razem. Na 24. czerwca mam zaplanowane cesarskie cięcie. Fajnie, ponieważ tego dnia urodził się też Filipek. Nie mogę doczekać się tego momentu, ale jednocześnie im bliżej, tym większy czuję strach. Bardzo boję się cesarki, ale porodu naturalnego bałabym się milion razy bardziej. Zastanawiam się, jak to będzie? Jak poradzę sobie z bólem po operacji? Czy dam radę w szpitalu wstać z łóżka i nakarmić synka? Czy szybko dojdę do siebie?
I będę martwiła się i bardzo tęskniła za moim Filipkiem. Wcześniej zapewniał mnie, że nie będzie za mną tęsknić, bo będzie z babcią, ale gdy miałam jechać do szpitala, tylko na parę godzin, zrobić wyniki, tak strasznie za mną płakał u babci na rękach. Pomachałam mu z samochodu i on też mi pomachał zalany łzami. Szybko odjechaliśmy, żeby tego nie przedłużać.
Rozmawiałam z nim wcześniej o wszystkim, tłumaczyłam, że mamusia pojedzie do szpitala urodzić Franka i za trzy dni przyjedzie i chyba niepotrzebnie. Chciałam, aby wszystko wiedział, żeby był na wszystko przygotowany a on po prostu jest jeszcze na to wszystko za malutki. Nigdy nie będzie gotowy na rozłąkę z mamą. A jeszcze rano, ni stąd ni zowąd, zapytał mnie się, czy będę dzisiaj spała w szpitalu. Jak bardzo ucieszył się, kiedy wróciłam. Nie odstępował mnie na krok. Ciągle powtarzał, że płakał za mamusią i pytał, dlaczego tak długo mnie nie było. Kupiliśmy Filipkowi narzędzia i samolot do składania w nagrodę, że był taki dzielny bez mamy. Nie wiem, jak to będzie, jak nie będzie mnie trzy dni. Jak on to zniesie i jak ja to wytrzymam?! Na pewno będzie bardzo tęsknił za mną. Dobrze, że w szpitalu mam być już o 7.30. Wyjedziemy ok. 6. rano, jak Filipek będzie jeszcze spał. Nie będzie więc pożegnania, płaczu. Mam nadzieję, że nie będzie miał o to do mnie żalu. Boję się także, żebym nie urodziła przed terminem. Bo wtedy, tak z zaskoczenia, trudno będzie rozstać się z synkiem.
A mnie ciągle wszystko boli w dole i kłuje. Czuję, jakby przez moje ciało przechodziły prądy. Ten ból mnie paraliżuje. Nogi i ręce drętwieją mi. Nie mogę się ruszyć, bo wszystko boli. Gdy położę się na łóżku, boli mnie cała miednica. Czuję się tak, jakby jakiś ogromny ciężar, zgniótł mi nogi. A brzuch tak dziwnie opada mi na łóżko, że przez to nie mogę odwrócić się na drugą stronę a wstanie z łóżka to jakiś koszmar. Kiedy chce mi się siku, idę do łazienki zgięta w pół. Boli mnie kręgosłup i brzuch, tak jak przed miesiączką. Wieczorami Maluszek tak strasznie wypina się, że boję, żeby nie przyszedł wcześniej na świat.
Strasznie jestem zmęczona ciążą. Jest mi już bardzo ciężko. Nie mogę doczekać się, kiedy wszystko wróci do normy.
38. tydzień i 2. dzień ciąży
Filipek ma 3 lata, 7 miesięcy, 3 tygodnie i 5 dni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz