Moja kochana babcia jest w szpitalu. Miała operację. W ostatniej chwili ją uratowano. Każdego dnia i nocy boję się o jej życie. Płaczę.
Pomimo tego, że widujemy się na co dzień, gdy pojechałam odwiedzić ją do szpitala, zupełnie jej nie poznałam. Tak bardzo zmieniła się. Choroba ją wycieńczyła. Postarzała się. Zrobiła się taka szczupła i malutka. Stałam nad jej łóżkiem i zastanawiałam się czy to ona. Oczy miała zamknięte. Kiedy je otworzyła rozpoznała mnie. Powiedziała: "Magdzia?" Wtedy dopiero miałam pewność, że to ona!
Babcia jest bez sił. Nie może wstać, chodzić, ani w łóżku przekręcić się na bok. Nie ma nawet siły utrzymać butelki, żeby napić się wody. Jest taka bezradna i... samotna.
Babcia bardzo mocno mnie kochała, wspierała, dbała o mnie, dawała mnóstwo prezentów, rozpieszczała. Zawsze miałyśmy bardzo dobry kontakt. Z nią mogłam szczerze porozmawiać o wszystkim.
Niespełna cztery lata temu, kiedy umarł dziadek, babcia załamała się. Już nic jej nie cieszyło. Wiele razy powtarzała, że nie ma po co żyć, że jej życie nie ma już sensu...
Kiedy przeprowadziłam się do rodzinnej miejscowości, babcia cały czas wypatrywała mnie i Filipka w oknie. Otwierała okno albo wychodziła na balkon, żeby zapytać się, co u nas i jak Filipek. Codziennie rano, czekała na nas na rynku. Spędzałyśmy razem bardzo dużo czasu. W zeszłym roku, całe lato siedziała z nami w parku, na placu zabaw, a w tym roku siedziałyśmy ciągle na ogródku.
I z Filipkiem babcia jest bardzo zżyta, choć to jego prababcia. Tak jak mnie kiedyś, tak teraz rozpieszczała Filipka. Stale kupowała mu zabawki albo dawała pieniądze. Często mówiła, że jak jeden czy dwa dni go nie widzi, to tak bardzo tęskni.
Ostatnio denerwowałam się na nią, bo powoli już nie miałam swojego życia. Gdzie się nie ruszyłam, zawsze była ona. Chodziła za mną. Nawet nie miałam jak pogadać z Romkiem, bo cały czas z nami siedziała. Ale teraz, gdy jej nie ma, czuję taką pustkę, żal i smutek. I Filipek stale pyta się o nią, czy przyjdzie na ogródek. My tu, u niej na ogródku a ona sama w szpitalu!
Nie wiem, czy babcia z tego wyjdzie. Jest taka słaba. A nawet jeśli wyjdzie, nie będzie już tak, jak dawniej. Nie będzie samodzielna. Będzie potrzebowała całodobowej opieki. Jaka starość jest okropna!!!!
Wszyscy, którzy mnie bardzo kochali i byli całe życie za mną tak szybko, niespodziewanie odchodzą. Najpierw prababcia (2009), następnie dziadek! (2011), potem wujek (2013) a teraz nie wiadomo, co będzie z babcią. Poza babcią i rodzicami nie mam już nikogo!!!!
2 lata, 7 miesięcy
Przykro mi, ale nadal jest nadzieja.. Oby babcia szybko wróciła do zdrowia i mogła jeszcze długo cieszyć się życiem!
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia dla Babci !
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka i sił dla babci :*
OdpowiedzUsuńDziękuję. Myśleliśmy już o najgorszym. Na szczęście, babcia powoli wraca do zdrowia :)
OdpowiedzUsuń