Jeśli chodzi o naukę korzystania z nocnika to u nas jest to długa historia. Już w zeszłym roku, latem, chciałam odpieluszkować Filipka. Po ponad miesiącu ciężkiej pracy pojawiły się efekty. Filipek w końcu zaczął robić siusiu na nocniczek. Pisałam o tym [tu] i [tu]. Potem nastała jesień. Bałam się, że Filipkowi zmarznie tyłek bez pieluszki, że zdarzy się wpadka na dworze i przeziębi się. Wtedy, na jesień, znów zaczęłam zakładać pieluszkę. I to był błąd.
W lutym tego roku, ponownie zaczęłam uczyć Filipka korzystania z nocnika i niestety trzeba było zacząć uczyć go wszystkiego od nowa. Filipek moczył się i moczył przez dwa miesiące(!), zanim zrozumiał o co chodzi. Już czasami traciłam cierpliwość. Często słyszałam opinie, że jak dziecko będzie miało 2,5 roku to w tydzień nauczy robi się do nocnika. Okazało się to nieprawdą. To jest bardzo trudna lekcja i nie przyspieszy się tego w żaden sposób!
Już od ponad miesiąca nie było żadnej wpadki w domu! Filipek nawet nie informuje mnie, że chce siku tylko sam biegnie i siada na nocnik. Gdyby w nocniku nie grała muzyka, nawet nie wiedziałabym, że zrobił siku. Myślę, że trwało to tak opornie dlatego, że w domu chodził w majteczkach a na spacer zakładałam mu pieluszkę. Filipek był więc zdezorientowany. Nie wiedział, kiedy może sikać bez konsekwencji, że zamoczy się a kiedy nie.
Mimo, że w domu już od dawna nie było wpadek, jednak na spacer jeszcze przez długi czas zakładałam mu pieluszkę. Bałam się, że posika się na dworze i zmarznie. Dopiero od tygodnia albo dwóch, kiedy zrobiło się cieplej, zaczęłam na dwór ubierać mu majteczki. Filipuś bardzo ucieszył się, że ma majteczki a nie pieluszkę. Za pierwszym razem, kiedy na dworze był w majtkach ładnie zawołał, że chce siku. Za drugim razem, byliśmy u mamy. Była u niej też moja siostra i brat. Wtedy Filipek zmoczył spodnie cztery razy. Nie nadążyłam go przebierać. Miał za dużo wrażeń, za dużo działo się i dlatego zapominał się. Potem, przez kolejne dni, chodziliśmy do nas na działeczkę. Tam zabierałam ze sobą całą torbę spodni na przebranie, na w razie co, i ani razu Filipek nie posikał się. Woła kiedy chce siku, ale i tak trzeba często mu o tym przypominać. A kiedy idziemy na spacer, specjalnie pytam się go, czy chce, żebym założyła mu majteczki czy pieluszkę a on krzyczy: "be pieluszka!".
2 lata, 7 miesięcy i 5 dni
O mnie
- Magda
- Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com
Obserwatorzy
Online
piątek, 29 maja 2015
sobota, 23 maja 2015
Menu Filipka
Bardzo często rodzice narzekają na brak apetytu u dziecka. Mi ten temat jest zupełnie obcy. Filipek je wszystko, co mu przygotuję. Wszystko bardzo mu smakuje. A jeśli podam mu jakieś nowe danie, nie może doczekać się, żeby spróbować, co to jest. Pokazuje palcem jedzenie i mówi: "Mama daj to". Od około pół roku, muszę gotować dwa obiady dziennie, bo miałam wrażenie, że przekąski typu jabłko, banan czy jogurt przestały mu wystarczać. Filipek jest bardzo żywym, energicznym dzieckiem dlatego ma większe zapotrzebowanie na kalorie, bo i tak wszystko bardzo szybko spala.
I tak wygląda menu mojego synka:
Na śniadanie Filipuś uwielbia: parówki Drobimex (zje nawet cztery), kiełbaskę smażoną na patelni, kabanosy, jajecznicę z szynką i ze szczypiorkiem, kanapki z jakąś wędlinką lub z pomidorkiem i ogórkiem, żółty ser, kanapki z twarożkiem Turek, tzw."teletubisie" tj. chleb maczany w jajku podsmażony na patelni.
W południe koniecznie musi być zupka. Filipek uwielbia: ogórkową, pomidorową z ryżem i rosół. Lubi także barszcz czerwony z kartofelkami i z jajkiem, krupnik, kalafiorową i jarzynową.
Drugi obiad mamy między 15. a 16. Najczęściej wtedy podaję kartofle z mięskiem i ogórkiem kiszonym lub ostatnio z mizerią. Filipek uwielbia: kotlety mielone, kotlety schabowe, łopatkę w sosie pieczeniowym, pieczone pałki z kurczaka. Na drugie danie również bardzo często robię: naleśniki z twarogiem, racuchy drożdżowe, placki ziemniaczane, kopytka. Filipek także bardzo chętnie zje gołąbki, pierogi ruskie lub kiełbaski z grilla. Nie wiem, czy jeszcze czegoś nie pominęłam... :)
Na podwieczorek zawsze je owoce: jabłka, gruszki, banany lub inne owoce sezonowe: mandarynki, truskawki albo jogurt.
Kolację mamy o 19. Najczęściej Filipek zjada rogala z makiem i masełkiem, tosty z serem, jajka na twardo albo to, co na śniadanie: kanapki z szynką lub warzywami.
Na spacery również muszę coś wziąć ze sobą do jedzenia np: suchą bułeczkę, jogurt lub jakiś owoc.
Na śniadanie i kolację Filipek pije herbatę z cytryną a w ciągu dnia wodę. Na podwieczorek często podaję kakao. Nie daję mu żadnych soków owocowych, bo więcej tam chemii niż zdrowia chyba, że własne przetwory. Tak samo nie je żadnych słodyczy. Ewentualnie, raz w miesiącu, upiekę ciasto.
Na śniadanie i kolację Filipek pije herbatę z cytryną a w ciągu dnia wodę. Na podwieczorek często podaję kakao. Nie daję mu żadnych soków owocowych, bo więcej tam chemii niż zdrowia chyba, że własne przetwory. Tak samo nie je żadnych słodyczy. Ewentualnie, raz w miesiącu, upiekę ciasto.
Ja sama jestem wybredna jeśli chodzi o jedzenie. Dużo potraw nie jem. Tym bardziej jestem dumna z synka, że jemu wszystko bardzo smakuje i, że nie boi się próbować nowych potraw.
2 lata, 6 miesięcy, 4 tygodnie i 1 dzień
czwartek, 14 maja 2015
Uśmiechnij się
Pewnego razu, siedziałam smutna i karmiłam Filipka. Wtedy Romek zaczął nucić piosenkę: "Uśmiechnij się. Nie martw się". Później, kiedy pojechaliśmy na działkę, nagle Filipek zaczął śpiewać: "Mamusiu - uśmiechnij się. Nie martw się". Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Synuś zawsze umie mnie rozbawić. Teraz często mówi do mnie ten tekst.
Kiedy prosiłam Romka, żeby podrapał mnie po plecach, zaczął on marudzić, że nie, bo mu będzie nie wygodnie. Wtedy, Filipek nagle zerwał się z podłogi, podniósł mi piżamę do góry i podrapał mnie po pleckach :) Już nie muszę prosić o nic Romka. Synuś zawsze przyjdzie mi z pomocą.
Ostatnio, syn zaplanował sobie, że: "Filipuś idzie jutro do szkoły. Będzie grał w piłkę i czytał o tirusiach".
Któregoś wieczoru, synek powiedział do mnie: "Ładna jesteś Magdaleno". Myślałam, że umrę ze śmiechu. Skąd on wie, że mam na imię Magdalena???! Wszyscy mówią do mnie Magda lub Madzia a tu on nagle wyskoczył z Magdaleną :)
Filipek poprosił mnie, żebym kupiła mu żółty ciągnik. Zdziwiłam się, że chce żółty, bo od dawna mówił o zielonym. Zapytałam się go, czy na pewno chce żółty ciągnik a nie zielony na co on odpowiedział: "Zielony tata kupi a mamusia żółty". Taki mały a już bardzo sprytny.
Kiedy szliśmy w odwiedziny do prababci, Filipek zauważył, że babcia posadziła kwiaty na balkonie. Powiedział: "Ładne babcia Hela ma czerwone kwiatki na balkonie".
2 lata, 6 miesięcy, 2 tygodnie i 6 dni
Kiedy prosiłam Romka, żeby podrapał mnie po plecach, zaczął on marudzić, że nie, bo mu będzie nie wygodnie. Wtedy, Filipek nagle zerwał się z podłogi, podniósł mi piżamę do góry i podrapał mnie po pleckach :) Już nie muszę prosić o nic Romka. Synuś zawsze przyjdzie mi z pomocą.
Ostatnio, syn zaplanował sobie, że: "Filipuś idzie jutro do szkoły. Będzie grał w piłkę i czytał o tirusiach".
Któregoś wieczoru, synek powiedział do mnie: "Ładna jesteś Magdaleno". Myślałam, że umrę ze śmiechu. Skąd on wie, że mam na imię Magdalena???! Wszyscy mówią do mnie Magda lub Madzia a tu on nagle wyskoczył z Magdaleną :)
Filipek poprosił mnie, żebym kupiła mu żółty ciągnik. Zdziwiłam się, że chce żółty, bo od dawna mówił o zielonym. Zapytałam się go, czy na pewno chce żółty ciągnik a nie zielony na co on odpowiedział: "Zielony tata kupi a mamusia żółty". Taki mały a już bardzo sprytny.
Kiedy szliśmy w odwiedziny do prababci, Filipek zauważył, że babcia posadziła kwiaty na balkonie. Powiedział: "Ładne babcia Hela ma czerwone kwiatki na balkonie".
2 lata, 6 miesięcy, 2 tygodnie i 6 dni
środa, 6 maja 2015
Nie mogę zajść w ciążę
Jestem załamana i zrozpaczona. To już dziesięć miesięcy starań o dzidziusia i nic. Nie mogę zajść w ciążę. Nie wiem co się dzieje. Dlaczego? Czy to moja wina, czy może męża? Zdrowo odżywiam się, prowadzę aktywny tryb życia. On też... A jednak ciągle nam nie wychodzi! Kiedy staraliśmy się o Filipcia udało się nam za trzecim razem a teraz... Masakra! Co mogę jeszcze zrobić, żeby w końcu udało nam się?!!
Filipek jest już taki duży, "odchowany". Nawet nie wiem, kiedy minęło te dwa i pół roczku. Mam wrażenie, że nie zdążyłam nacieszyć się jego niemowlęctwem. Nigdy wcześniej nie zajmowałam się takim maleństwem i bałam się, żeby czasem nie zrobić mu krzywdy. Dlatego też czekałam, aż Filipek będzie większy, aż zacznie przesypiać noce, aż zacznie chodzić. A teraz bardzo tęsknię za tamtym okresem.
Pragnę jeszcze raz zostać mamą i na nowo to wszystko przeżywać. Chcę trzymać na rączkach dzidziusia, głaskać po malutkiej główce, całować małe stópki, wpatrywać się w bezbronną, niewinną buźkę. Ale teraz chcę to przeżywać tak na spokojnie, radośnie, delektując się bliskością w każdej minucie i sekundzie.
Bardzo zależy mi, aby Filipuś miał rodzeństwo. Wiem, że byłby troskliwym i opiekuńczym bratem. Miałby towarzysza życia i zabawy. Jestem przekonana, że byłby szczęśliwszy. Kiedyś zależało mi, żeby różnica między dziećmi nie była większa niż trzy lata a teraz to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Modlę się, żeby w ogóle Filipek miał braciszka albo siostrzyczkę!!!
2 lata, 6 miesięcy, 1 tydzień i 5 dni
Filipek jest już taki duży, "odchowany". Nawet nie wiem, kiedy minęło te dwa i pół roczku. Mam wrażenie, że nie zdążyłam nacieszyć się jego niemowlęctwem. Nigdy wcześniej nie zajmowałam się takim maleństwem i bałam się, żeby czasem nie zrobić mu krzywdy. Dlatego też czekałam, aż Filipek będzie większy, aż zacznie przesypiać noce, aż zacznie chodzić. A teraz bardzo tęsknię za tamtym okresem.
Pragnę jeszcze raz zostać mamą i na nowo to wszystko przeżywać. Chcę trzymać na rączkach dzidziusia, głaskać po malutkiej główce, całować małe stópki, wpatrywać się w bezbronną, niewinną buźkę. Ale teraz chcę to przeżywać tak na spokojnie, radośnie, delektując się bliskością w każdej minucie i sekundzie.
Bardzo zależy mi, aby Filipuś miał rodzeństwo. Wiem, że byłby troskliwym i opiekuńczym bratem. Miałby towarzysza życia i zabawy. Jestem przekonana, że byłby szczęśliwszy. Kiedyś zależało mi, żeby różnica między dziećmi nie była większa niż trzy lata a teraz to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Modlę się, żeby w ogóle Filipek miał braciszka albo siostrzyczkę!!!
2 lata, 6 miesięcy, 1 tydzień i 5 dni
piątek, 1 maja 2015
Filipuś ma dużo pracy
Niedawno nasz tatuś obchodził urodziny. Z tej okazji nauczyłam Filipka śpiewać "Sto lat". Filipkowi słowa i rytm bardzo się spodobały. Przez cały tydzień wołał tatę, bo chciał zaśpiewać mu "Sto lat". Potem wymyślił wiele wersji tej piosenki. Śpiewał: "Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam. A kto? Tata Nomek, Filipuś i mama Adzia".
W dniu urodzin pojechaliśmy do miasta na pizzę i na zakupy. Do dużego pokoju kupiliśmy narożnik z możliwością spania. Od dawna marzyliśmy o dużym łóżku takim, w którym moglibyśmy w weekendy spać we trójkę. Nowy narożnik okazał się bardzo praktyczny: duży, mięciutki i bardzo wygodny. Nie to, co nasza czarna skóra. Poza tym ma ogromne oparcie, dzięki któremu, podczas wygłupów, Filipek nie uderzy się głową o ścianę. Filipekowi narożnik bardzo spodobał się. Cały czas powtarzał: "ładne łóżko", "duże łóżko". Skakał i skakał na nim. Kupiliśmy też nową kołdrę oraz komplet pościeli, nowe poduszki dekoracyjne i koc. Na koniec zajrzeliśmy do sklepu z zabawkami, żeby synek wybrał coś dla siebie. Filipuś upatrzył sobie "tirusia" a mama kupiła mu jeszcze śmieciarkę. To nasza mała tradycja - zawsze, gdy jesteśmy w mieście, idziemy do sklepu z zabawkami, żeby coś kupić Filipkowi, bo w naszym miasteczku nie ma z czego wybierać a poza tym zabawki są marnej jakości. Filipek był bardzo szczęśliwy.
Codziennie, już z samego rana, synek zapowiada, że: "Filipuś ma dużo pracy na ogrodzie". I praktycznie, całe dnie spędzamy na działce. Do domku przyjeżdżamy tylko zjeść i znów jedziemy na działkę. Kiedy palimy grilla to cały dzień urzędujemy na działce. Mamy posiane już prawie wszystkie warzywa, posadzone nowe krzaki ozdobne i piękne kwiatki. Romek upiększa naszego grilla z kamienia i szopkę. Ja wyrywam chwasty wokół drzewek, pnączy, maluję płotek. A Filipuś bardzo grzecznie bawi się. Z domu wziął sporą część swoich zabawek. I ciężko pracuje: kopie doły, rozsypuje piasek, zamiata chodnik, zbiera kamienie, podlewa koneweczką kwiatki. Spacerujemy też nad rzekę. Filipek rzuca do wody kamienie. Kiedy raz przechodziłam przez mostek mówił: "Mamusia uważaj! Nie wpadnij!". Filipek również bardzo ładnie bawi się z dziećmi u sąsiadów. Jego kolega ma 5 lat a koleżanka ok. 8. Filipek wcale nie wstydzi się dzieci. Zagadałby je na śmierć. Kiedy chcemy wracać do domu, synuś denerwuje się i mówi: "Filipusia dom jeśt be!" Kiedy zaś jemy kolację, Filipek jest tak zmęczony, że nawet nie ma siły zjeść całej kolacji. Ostatnio, podczas kolacji, bardzo marudził, płakał, krzyczał, rzucał jedzeniem, aż kazałam Romkowi przestać go karmić. Po chwili, gdy Filipek uspokoił się, zaczął mówić do mnie: "Mama, ładny jest tatuś" a po chwili pobiegł do kuchni, do Romka i zaczął go przepraszać za swoje zachowanie! Mówił: "Tatuś psieplasiam. Psieplasiam. Psieplasiam" i rzucił się Romkowi na szyję i bardzo mocno go przytulał.
2 lata, 6 miesięcy i 1 tydzień
W dniu urodzin pojechaliśmy do miasta na pizzę i na zakupy. Do dużego pokoju kupiliśmy narożnik z możliwością spania. Od dawna marzyliśmy o dużym łóżku takim, w którym moglibyśmy w weekendy spać we trójkę. Nowy narożnik okazał się bardzo praktyczny: duży, mięciutki i bardzo wygodny. Nie to, co nasza czarna skóra. Poza tym ma ogromne oparcie, dzięki któremu, podczas wygłupów, Filipek nie uderzy się głową o ścianę. Filipekowi narożnik bardzo spodobał się. Cały czas powtarzał: "ładne łóżko", "duże łóżko". Skakał i skakał na nim. Kupiliśmy też nową kołdrę oraz komplet pościeli, nowe poduszki dekoracyjne i koc. Na koniec zajrzeliśmy do sklepu z zabawkami, żeby synek wybrał coś dla siebie. Filipuś upatrzył sobie "tirusia" a mama kupiła mu jeszcze śmieciarkę. To nasza mała tradycja - zawsze, gdy jesteśmy w mieście, idziemy do sklepu z zabawkami, żeby coś kupić Filipkowi, bo w naszym miasteczku nie ma z czego wybierać a poza tym zabawki są marnej jakości. Filipek był bardzo szczęśliwy.
Codziennie, już z samego rana, synek zapowiada, że: "Filipuś ma dużo pracy na ogrodzie". I praktycznie, całe dnie spędzamy na działce. Do domku przyjeżdżamy tylko zjeść i znów jedziemy na działkę. Kiedy palimy grilla to cały dzień urzędujemy na działce. Mamy posiane już prawie wszystkie warzywa, posadzone nowe krzaki ozdobne i piękne kwiatki. Romek upiększa naszego grilla z kamienia i szopkę. Ja wyrywam chwasty wokół drzewek, pnączy, maluję płotek. A Filipuś bardzo grzecznie bawi się. Z domu wziął sporą część swoich zabawek. I ciężko pracuje: kopie doły, rozsypuje piasek, zamiata chodnik, zbiera kamienie, podlewa koneweczką kwiatki. Spacerujemy też nad rzekę. Filipek rzuca do wody kamienie. Kiedy raz przechodziłam przez mostek mówił: "Mamusia uważaj! Nie wpadnij!". Filipek również bardzo ładnie bawi się z dziećmi u sąsiadów. Jego kolega ma 5 lat a koleżanka ok. 8. Filipek wcale nie wstydzi się dzieci. Zagadałby je na śmierć. Kiedy chcemy wracać do domu, synuś denerwuje się i mówi: "Filipusia dom jeśt be!" Kiedy zaś jemy kolację, Filipek jest tak zmęczony, że nawet nie ma siły zjeść całej kolacji. Ostatnio, podczas kolacji, bardzo marudził, płakał, krzyczał, rzucał jedzeniem, aż kazałam Romkowi przestać go karmić. Po chwili, gdy Filipek uspokoił się, zaczął mówić do mnie: "Mama, ładny jest tatuś" a po chwili pobiegł do kuchni, do Romka i zaczął go przepraszać za swoje zachowanie! Mówił: "Tatuś psieplasiam. Psieplasiam. Psieplasiam" i rzucił się Romkowi na szyję i bardzo mocno go przytulał.
2 lata, 6 miesięcy i 1 tydzień
Subskrybuj:
Posty (Atom)