O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

wtorek, 9 grudnia 2014

"Mama nie bum"

Już od jakiegoś czasu wprowadzałam Filipka w tematykę świąteczną. Opowiadałam o świętach o tym, że będziemy ubierać choinkę w piękne bombki i o świętym Mikołaju. Tłumaczyłam, że Mikołaj przynosi dla dzieci prezenty, różne zabawki. A na koniec zapytałam się Filipka, choć odpowiedź wydawała mi się oczywista, co chciałby dostać od Mikołaja. Nie myliłam się. Odpowiedział: "bum", czyli samochód. 
Wczoraj nadszedł ten długo oczekiwany moment - ubraliśmy choinkę. Niestety, spaliły nam się lampki choinkowe, ale nie mogliśmy odłożyć ubierania choinki, ponieważ Filipek tak długo na to czekał. Przez internet zamówiłam plastikowe bombki. Potem trochę żałowałam, że nie kupiłam dużych, szklanych. Choć i te bombki okazały się całkiem ładne: kolorowe, takie dziecięce: w rękawiczki, mikołaje, domki, małe choineczki i śnieżynki. Gdy Filipek dojrzał bombki z radości rzucił się na nie. Wtedy bardzo ucieszyłam się, że jednak kupiłam plastikowe, bo w innym przypadku, żadnej by już nie było :) Filipek bardzo cieszył się, że ubieramy choinkę. Był zaangażowany, roześmiany i pomocny. Tak szybko podawał mi i Romkowi bombki, że nie nadążaliśmy wieszać. I pokazywał nam, gdzie mamy powiesić: "mama tu", "tata tu". Filipek był cały spocony z tych emocji. A co to dopiero będzie, gdy zobaczy choinkę ozdobioną jeszcze lampkami?  Hohoho. Gdy ozdobiliśmy całą choinkę Filipek wziął się za sprzątanie. Po kolei, zbierał wszystkie opakowania i biegał i wyrzucał je do kosza. 
Filipek cały czas zbiera pieniądze do swojej skarbonki. Kiedy pytałam się go, na co zbiera pieniądze z wielką radością odpowiadał: "bum" tzn. na samochód. Tłumaczyłam, że jak pojedziemy do miasta to Filipek weźmie ze sobą pieniądze i kupi sobie samochód, taki jaki będzie chciał. Filipek cieszył się niesamowicie. Kiedy w końcu postanowiliśmy pojechać na zakupy, wyciągnęłam ze skarbonki wszystkie pieniądze Filipka. Filipek był zdziwiony, że ma aż tyle pieniędzy i trochę się zasmucił. Popatrzył tak na te pieniądze i powiedział: "mama nie bum". Szkoda mu było wydawać pieniądze. Nie chciał już kupować samochodu. Odłożyliśmy więc pieniądze z powrotem do skarbonki a mama i tata kupili mu piękny wóz policyjny za swoje. 
Kiedy rozmawiałam z mamą przez telefon, ona w pewnym momencie powiedziała, że kończymy rozmowę, bo szkoda pieniędzy. Wtedy Filipek szybko zerwał się i podbiegł do swojej skarbonki - kotka i mówił "miau". Pokazał, gdzie trzyma swoje pieniądze. 
Filipek wlot wyłapuje słowa. Kiedy stał koło kuchenki powiedziałam do niego: "odejdź, bo tu jest gorące" a on zaczął uśmiechać się do mnie i powtórzył: "odejdź". Gdy byliśmy na spacerze, chciał prowadzić swój wózek. Powiedziałam, że nie wolno, bo Filipek nie umie a on znowu uśmiecha się do mnie i mówi: "umiem, umiem". Filipek woła już babcię po imieniu i prababcię. Na dziadka cały czas wołał "łała", aż niedawno dziadek powiedział: "ja nie jestem łała, ja jestem dziadzia" i za chwilę Filip poprawił się i wołał już "dziadzia" albo "dziadzio". Na następny dzień przyszedł do mnie rano z książką i pokazuje samochód dziadka i mówi: "mama tu bum-bum dziadzia nie łała". Dziadek nauczył też mówić Filipka "cio to jeśt?" i "tak to jeśt". 
Codziennie rano, Filipek wskakuje do mnie do łóżka z książką i mówi: "mama cita", tzn. mama czytaj. Zawsze też przychodził do nas nasz pies. Tym razem siedział cicho w swoim legowisku. Filipek pomyślał, że go nie ma, że pojechał do babci, bo babcia czasami bierze go do siebie. Powiedział: "mama nie ma aaa, aaa bum- bum baba". Na psa mówi: "aaa" w ten sposób naśladuje, jak kiedyś pies na niego warczał. Wtedy ja zawołałam psa po imieniu, żeby przyszedł a Filipek przejęty powiedział: "mama nie aaa, ja tu" tzn. mama nie wołaj psa ja tu chcę leżeć, bo często pies wpycha się na miejsce Filipka. Wesoło mamy z naszym Filipciem :)
W zeszłym tygodniu byliśmy na bilansie dwulatka. Wszystko jest ok. Filipek ma 93 cm wzrostu i waży 18 kg. 
2 lata, 1 miesiąc, 2 tygodnie i 1 dzień

8 komentarzy:

  1. O matko twój syn jest rowno rok mlodszy od mojego, a wazy 4kg wiecej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie mamy żadnego problemu z jedzeniem. Filipek zjada wszystko co mu podam ze smakiem :) Może waży dużo, ale i tak jest szczuplutki :)

      Usuń
  2. Duży chłopak z niego :D my też nie mamy problemu z jedzeniem choć znajdzie się parę rzeczy za którymi nie przepada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filipek też za niektórymi produktami nie przepada np: nie lubi kanapek z wędliną. Zawsze ściąga szyneczkę z kanapki. Na szczęście, więcej produktów mu smakuje niż nie smakuje. Na obiad zjada wszystko, co mu podam :)

      Usuń
  3. Madzia jakie macie plany na Święta? i jak starania o dzidziusia? buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wigilię spędzimy sami u nas w domku a pierwszy i drugi dzień świąt u moich rodziców. Teściowie nadal udają, że nas nie znają, na ulicy odwracają głowę w drugą stronę, więc nie mam zamiaru zapraszać ich do nas. Boli mnie to, że traktują naszego syna jak powietrze, ale z drugiej strony cieszę się, że nie muszę spędzać czasu z tymi podłymi, fałszywymi ludźmi, że nie muszę stawiać czoła ich kłamstwom.
      Staramy się o dzidziusia, ale na razie nic nie wychodzi. To chyba nie jest nasz najlepszy czas. Ja trochę zaniedbałam się. Nie mam czasu na sport, ani żadne pasje, bo cały czas zajmuję się dzieckiem. Ostatnio, jakoś szczególnie zdrowo się nie odżywiam. Przytyłam. Martwię się, że może w tym tkwi przyczyna. Romek też ciągle jest w biegu. Codziennie o 3.05 rano wstaje do pracy i wraca po 18. Jesteśmy przemęczeni i nie mamy czasu dla siebie. Może w święta nadrobimy zaległości ;)

      Usuń
    2. Czyli teściowie nadal swoje...przykre :( właśnie tak się zastanawiałam czy zaproszą Was na Święta.Najważniejsze to żyć po swojemu, jednak szkoda że Wasze dziecko ma tak jakby tylko jednych dziadków. A co do dzidziusia to może za bardzo się staracie?może właśnie w Święta jak troszkę zwolnicie, odpoczniecie, nacieszycie się sobą - będą efekty:) ? Uda się na pewno, przecież już macie fajnego synka, tylko w swoim czasie :)
      pozdrawiam :)

      Usuń
    3. A jak! Teściowie są zawzięci. Oko za oko, ząb za ząb. To przecież ja nie powinnam odzywać się do nich za to, że teściowa tak mi naubliżała a to ona ma focha. Zresztą już mi nie zależy...
      Oj tak. Chyba za bardzo staraliśmy się o dziecko. Sami wywieraliśmy na sobie presję zamiast wyluzować się, ale tak bardzo pragniemy mieć dzidziusia, tulić w ramionach kruszynkę i całować małe stópki...
      Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia :)

      Usuń