O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

wtorek, 30 grudnia 2014

Filipek choruje

Filipek choruje nam już od miesiąca i wyzdrowieć nie może. Dzisiaj rozpoczęliśmy trzeci antybiotyk! Zawsze można było rozpoznać, kiedy Filipek jest chory, ponieważ zaczynał gorączkować. Tym razem było inaczej. Wcale nie było widać po nim oznak choroby. Jedynie pogorszył mu się apetyt a tak poza tym wszystko było jak zawsze: Filipek cały czas miał mnóstwo energii, biegał po mieszkaniu, bawił się, śmiał się. Może tylko raz czy dwa razy w nocy zakaszlał, ale nawet nie byłam pewna czy to kaszel, czy może zakrztusił się śliną. Jednak zdecydowaliśmy się pojechaliśmy do lekarza, aby upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Okazało się, że Filipek jest chory. Miał zapalenie gardła, więc dostał antybiotyk. Potem pojawił się także kaszel i katar. Kiedy po tygodniu pojechaliśmy na kontrolę, Filipek miał jeszcze zaczerwienione gardło, ale pani doktor przepisała tylko witaminy i leki przeciwalergiczne. Po kilku dniach stan zdrowia Filipka znacznie pogorszył się. Filipek wcale nie mógł spać ani w nocy, ani w dzień. Nie mógł normalnie jeść ani bawić się, gdyż miał ogromny katar i zapchany nos. Nie mógł normalnie funkcjonować. Nie mógł swobodnie oddychać. A on biedny, noska nie umie wydmuchać i to wszystko spływało mu do gardła. Bardzo męczył się chłopak. Dostał więc drugi antybiotyk. I wszystko było w miarę dobrze dopóki nie wziął ostatniej dawki leku. Wtedy znów wszystko nawróciło a ponadto pojawił się okropny, uciążliwy kaszel, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie miał. Filipek był wycieńczony. Cały czas sapał i sapał. Na początku Filipek pozwalał mi czyścić nosek gruszką, ale ten katar był w takiej ilości, że nie dałam rady wszystkiego wybrać i potem wkurzał się i już nie pozwalał mi czyścić noska. Cały czas chodziliśmy koło niego z chusteczką w ręku a jego tak bardzo już bolał nosek. Wkrótce pojechaliśmy po raz czwarty do lekarza. Pani doktor chciała już dać zastrzyki, ale nie pozwoliłam. Poprosiłam o jeszcze jedną szansę. Wciąż pamiętam, jak w zeszłym roku, tyle razy kłuli Filipka w szpitalu, tyle się chłopczyk nacierpiał a potem długo nie mógł dojść do siebie. I ja też. Nie zniosłabym jego łez i krzyku: "mama nie!". Dlatego teraz Filipek bierze już trzeci antybiotyk. Musimy też robić inhalacje. I właśnie z tym mamy ogromny kłopot. Od dawna próbowaliśmy robić inhalacje, ale bezskutecznie. Jak Filipek był malutki bał się dźwięku a teraz za nic w świecie nie chciał przyłożyć maski do twarzy. Jednak lekarka powiedziała, że inhalacje to jest 50% sukcesu, więc nie było innej opcji. Musieliśmy użyć trochę siły. Romek przytrzymywał Filipka a ja przyłożyłam mu maskę do twarzy. Strasznie płakał, krzyczał, wyrywał się, ale wiedziałam, że go nic nie boli, że nie dzieje mu się żadna krzywda a to jest ostatnia deska ratunku. Po kilku minutach, zapłakany i wkurzony na nas sam wziął ode mnie z ręki tą maskę, przyłożył ją do ust i wdychał. Za chwilę był już spokojny. W połowie inhalacji taka ogromna flegma wyleciała mu nawet nie wiem, czy z noska czy z gardła, że miał całą brudną bluzkę. Momentalnie udrożnił się Filipkowi nosek. Byłam w szoku, że od trzech tygodni walczymy z katarem, żadne krople do nosa nie pomagały a tu zaledwie jedna inhalacja i zero kataru! Mam nadzieję, że teraz to już mu pomoże. Tym bardziej, że Filipek przekonał się, że inhalacje to nic strasznego i chętnie sam trzyma sobie maskę przy twarzy. Na lekarza w tym miesiącu wydaliśmy 1000 zł tj.: wizyty prywatne, leki, paliwo.
Tak często jeździmy do pani doktor, że nasz synek już się tam rozbrykał. Na początku, gdy tylko podchodziliśmy do mieszkania lekarki, zapierał się nóżkami i mówił: "mama tam nie". A teraz nawet mu się tam podoba, bo zawsze dzieje się coś interesującego: jest dużo dzieci i pani doktor ma dużo fajnych samochodów. Już z korytarza Filipek ciągle zaglądał, przez szybę, do jej gabinetu. Nie mógł doczekać się, kiedy pobawi się czerwonym tirem i traktorkiem z hakiem i przyczepką. Korytarz był pełen ludzi a on czuł się swobodnie. Chodził po korytarzu w tę i z powrotem obserwował, co robią inne dzieci a przy okazji wszystkich rozśmieszał. Kiedy Filipek dojrzał na stole opakowanie chusteczek higienicznych, zapytał mnie się, co to jest. Gdy odpowiedziałam, że chusteczki, on wtedy wziął jedną, wytarł noska i odłożył brudną chusteczkę na miejsce. Gdy zauważył, że jakaś pani patrzy w komórkę mówił: "pani eseesa", tzn. pani pisze smsa. W gabinecie pani doktor odszukał wszystkie swoje ulubione zabawki i ładnie zaparkował je na ławce. Kiedy zbieraliśmy się już do wyjścia, Filipek zaczął sprzątać po sobie. Odłożył wszystkie zabawki na półki i do koszyczka. i jeszcze zdążył nawet pożegnać się z zabawkami. Wołał: "papa auta" a potem spojrzał jeszcze na lekarkę i jej też powiedział: "papa". 
Do lekarza pojechaliśmy z dziadkiem. W drodze powrotnej Filipek usnął w samochodzie. Kiedy dojechaliśmy do domu, Romek wziął go śpiącego z samochodu a Filipek przebudził się i jeszcze taki zaspany powiedział: "papa dziadzia". A gdy weszliśmy do domu przywitał się z naszym pieskiem: "cześ Dziódek". 
2 lata, 2 miesiące i 6 dni

2 komentarze:

  1. Choroba dziecka to najgorsze co może być;/ kochana a może spróbujcie takiego urządzenia do ściągania kataru o nazwie KATAREK, podłącza się go do odkurzacza i całą wydzielinę ładnie wyciągnie.Ja byłam sceptycznie nastawiona do tego i w końcu się przełamałam i teraz bez tego żyć nie możemy.A co do inhalacji to też super sprawa pod warunkiem że są prawidłowo przepisane - mój syn miał zalecane inhalacje z których przyplątało się bezobjawowe zapalenie płuc, odstawiłam inhalacje bo już bezsilna byłam a za półtora dnia zero kaszlu i to bez leków.
    Zdrówka dla synusia i wszystkiego dobrego w nowym roku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedactwo - duzo zdrowka dla niego;*

    OdpowiedzUsuń