Wreszcie przyjechał do nas mój ukochany małżonek. Im bliżej było do jego przyjazdu tym bardziej tęskniłam, ale nareszcie jest już z nami. Nareszcie możemy już cieszyć się wspólnymi chwilami. Czas spędzamy aktywnie, albo spacerujemy po łąkach, lasach, fotografujemy przyrodę i okolicę, albo jeździmy rowerami. Odpoczywamy też na tarasie, robimy wspólnie obiadki i zapasy zimowe, grillujemy.
Niespodziewanie odwiedziliśmy teściów. Dwa albo trzy lata nie byliśmy u nich. Miałam żal do nich, że Romek już kupę lat spłaca kredyt swojego brata a oni nie mają (?) żadnego wpływu na swojego najstarszego syna, żeby chociaż spłacał 1/3 miesięcznej raty. A jakby tego było jeszcze mało to szwagier zamieszkał u teściów i wprost gada, że nie odda nam tych pieniędzy. Zła na to wszystko byłam, że masakra, żal mi było Romka, że go wszyscy tak zawsze wykorzystywali a teraz nie ma kto pomóc. Dlatego starałam się ograniczyć Romkowi kontakt z rodzicami. Jednak widzę, że po tym spotkaniu z nimi Romek jest szczęśliwszy, spokojniejszy, uśmiecha się od ucha do ucha. I myślę, że właśnie dla niego powinnam zapomnieć o tym kredycie, zapomnieć o moich żalach do teściów, bo chcę aby Romek był po prostu szczęśliwy, zadowolony z życia a ja dość często mu to wypominałam. Czasu nie da się cofnąć, nic nie zwróci nam straconych chwil…
A noce mamy bardzo szalone, aż strach się bać jak pomyślę o konsekwencjach… Ale przecież bardzo chcemy dziecka.
Popieram Twoje zdanie, czasem trzeba odpuścić, bo to może przynieść komuś wielkie szczęście...
OdpowiedzUsuńCieszę się z tych Waszych wspólnych, udanych wakacji, oby całe takie były :)
Kontakt z rodziną jest ważny, niezależnie od wielu czynników. W takich sytuacjach dobrze jest się ograniczać do minimum, aczkolwiek nigdy z tego nie rezygnować. Kiedyś można tego żałować. Cieszę się, że Twój małżonek też już nieco szczęśliwszy, to na pewno wiele zmieniło. A noce - szalejcie do woli, macie do tego pełne prawo ;-) A skoro marzycie o dziecku, to tym bardziej! ;*
OdpowiedzUsuńI W KOŃCU COŚ NAPISAŁAŚ! (:
To musi myć cholernie przykre, kiedy ktoś traktuje bliską osobę, jak piąte koło u wozu. Jednak dobrze, że się przełamaliście i udaliście się do rodziców Romana. Skoro On, jest z tego powodu szczęśliwy, to rzeczywiście może pora zapomnieć o błędach, albo chociaż o nich nie wspominać, tylko swoje myśleć, ale głęboko w sercu. Używajcie sportu. Tego rowerowego, jaki i tego...nocnego ;)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńtak, rodzice beda zawsze rodzicami, chocby czasem cośtam szło źle...
OdpowiedzUsuńwidzę, że "pracujecie" na maluszka:)
To prawda, nie warto trzymac w sobie tych zalow, ale cieszyc sie chwilami spedzonymi razem bez zadnych wyrzutow czy innych... :), a w te noce... hehe to uwazajcie ;), ale jezeli chcecie dziecko, to dlaczego nie?! ;)))
OdpowiedzUsuń