W piątek byłam u fryzjera i na małych zakupach. Umówiłam się z R. w mieście, tam gdzie kiedyś mieszkaliśmy. Kupiłam sobie przepiękny płaszcz zimowy, chociaż nie planowałam, ale zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. R. kupił sobie piękny sweter, koszulę, spodnie i pasek. Kupiliśmy też dla niego płaszcz zimowy, ale już w Internecie, bo taki sam, ale jest o połowę tańszy niż w sklepie. Weszliśmy też do sklepu zoologicznego, by popatrzeć za jakimiś zabawkami dla Dzióbka i wyszliśmy zszokowani. W naszej miejscowości kupiliśmy mu ostatnio zabawkę za 5 zł. a tam taka sama była za 44,99 zł.! Ja wim, że to miasto, no ale bez przesady.
Odwiedzili nas moi rodzice z bratem. Przyjechali zaledwie na 2, 3 godziny, bo dzień wcześniej dopiero co, tata wrócił z zagranicy. Mój brat rośnie jak na drożdżach, nie widziałam go zaledwie kilka tygodni a on już mnie przerósł no i jeszcze bardziej zmężniał. Rodzicom nic nie powiedziałam o studiach, bo sama wiem zaledwie o tym od tygodnia. A dzisiaj dowiedziałam się oficjalnie, że niestety, ale muszę powtarzać i IV rok. Rodzice myślą, że jestem na V roku. Nie wiem, czy w ogóle powinnam mówić im o tym, bo: po pierwsze nie chcę, żeby zaraz wszyscy z mojej rodziny ( i nie tylko z rodziny) o tym wiedzieli ( a tak z pewnością byłoby), a po drugie nie chcę ich martwić. Poza tym jestem dorosła, to są moje studia, moje życie i moja sprawa. Nie chcę odpowiadać na ich pytania, bo to jest zbyt skomplikowane i nie chcę słuchać rad, bo nie mają pojęcia o tym jak jest na studiach, chociaż z pewnością prędzej czy później będę musiała im powiedzieć. Zresztą i tak będzie na to, że nie uczę się, ale tutaj nie chodzi tylko o to, trzeba też mieć ogromne szczęście. Po raz kolejny ich zawiodę, pamiętam jacy byli dumni i szczęśliwi z tego, że dostałam się na te studia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz