Zawiódł mnie, bardzo mocno. Nie wiem, czy mogę jeszcze jemu ufać.
Pokrótce pisząc, kiedyś nadużywał alkoholu, nasze życie było koszmarem, ile wtedy przeżyłam nerwów, strachu, stresu i wstydu przez niego... Drżałam na samą myśl, że mógłby wypić piwo. Ten okres jest już za nami, przynajmniej tak wydawało mi się…
Pojechał w tę swoją podróż, stresował się bardzo, bo jechał zeznawać do sądu(!) i kupił sobie piwo! Nie wiem, chyba jedno, ale nie o to chodzi.
Wie o tym, że boję się tego, że boję się, że mogłoby być tak jak kiedyś, że pogubi się w tym wszystkim. Tyle pracowaliśmy nad sobą, żeby się wzajemnie zrozumieć, żeby dotrzeć do siebie, żeby zbudować zaufanie, a on tą ciężką pracę chce zniszczyć. Niedawno wyznał mi, że dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego ,jak bardzo mnie krzywdził i ile musiałam wtedy znosić, ale to go nie powstrzymało!!!
Wrócił, nic złego nie stało się, ale „na kilometr” wyczuwałam od niego alkohol, nie przyznawał się. Po dwóch dniach, rano rozpłakał się i powiedział, że nienawidzi siebie za to.
Nie wiem co mam robić. On nie pije alkoholu od dawana i to nie jest tak, że musi zmuszać się do tego. Po prostu nie chce. Boję się, że zawsze w sytuacji stresowej będzie sięgał po to, że ten koszmar wróci!!!!!! Boże, ja tu planowałam urządzenie nowego mieszkania, które może będziemy mieli, miałam nadzieję, że wtedy być może niedługo zostanę mamą, ale teraz… nic nie wiem… wszystko runęło!
Czy może robię z igły widły??? Jak myślicie??? Co mam zrobić??? Zapomnieć o tym??? W końcu to jedno(?) piwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz