Nadeszła prawdziwa wiosna. Staram się wykorzystywać słoneczną pogodę. Czas spędzam na świeżym powietrzu. Spaceruję po mieście i w parku. Dzięki temu, mam lepszy nastrój i samopoczucie. Gdy Romek wraca z pracy, je obiadokolację a potem jeszcze wychodzimy razem na spacer. W drodze powrotnej zahaczamy o sklep spożywczy i kupujemy owoce i... słodycze :( Tak, właśnie mam pierwsze zachcianki ciążowe. Od początku roku, praktycznie wcale nie jadłam słodyczy a teraz nie mogę bez nich żyć! Raz dziennie zjem coś słodkiego, ale i tak mam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu.
Niestety, całe dni spędzam sama. Romek wraca późno a od tego tygodnia będzie jeszcze później, po 20. Zaczął chodzić na kurs prawa jazdy, więc z pewnością przez kilka najbliższych tygodni, będziemy widywali się dopiero wieczorami. Dlatego też, zastanawiałam się, czy czasem, jak pojedziemy do rodziców na święta, nie powinnam zostać u nich, aż do maja. Spędziłabym tam dużo czasu z rodziną, z bratem a tutaj jestem ciągle sama, nie mam nikogo bliskiego. Wtedy, w majowy weekend, Romek przyjechałby do nas i wrócilibyśmy razem do domu. Jednak tak jest źle i tak niedobrze. Nie wyobrażam sobie trzech tygodni bez niego. Chyba uschnęłabym z tęsknoty. A tak milutko jest wieczorem przytulić się do jego ciepłych plecków, czuć jego zapach i słyszeć spokojny oddech...No i jest jeszcze coś... boję się zostawić go samego. Chyba domyślacie się dlaczego, bo ja nie chcę już o tym pisać i do tego wracać.
Oby do świąt szybko zleciało!
Eh i tak źle i tak niedobrze... Ja nie wyobrażam sobie pierwszych chwil ciąży bez męża, ale też pierwszych dolegliwości ciążowych w samotności...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie;P W tym tyg. też całe dnie sama siedzę ;P i samotność mi doskwiera :(
;*
Trzeba znaleźć jakiś złoty środek, albo srebrny przynajmniej ;-) Może udało by się pojechać do rodziny, ale na trochę krócej niż 3tyg? Jeśli doskwiera Ci trochę samotność, a i tęsknisz za bratem to fajnie by było na jakiś czas tam pobyć z nimi :-) A Romek nie będzie miał wiele czasu na to o czym pisać nie chcesz, bo długo pracuje, potem jeszcze kurs no i, co najważniejsze, będzie ojcem, a to zobowiązuje.... :-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia :-)
Pierwsze zachcianki... no no , ciekawe czy na ogórki kiszone z dzemem tez Cié zacznie cisnac :)
OdpowiedzUsuńJa też staram się spędzać czas na świerzym choć jak u nas mroźnym powietrzu
OdpowiedzUsuńO zachcianki ^ ^ A co do decyzji to ciezko, trzeba cosik wykąbinować :) Na pewno wpadneisz na jakiś dobry pomysł ;)
OdpowiedzUsuńKazda decyzja jaka podejmiesz bedzie nie najlepsza...dla Ciebie, bo jak zdecydujesz sie zostac bedziesz cale dnie sama, dla Romka, jak zdecydujesz sie byc u rodzicow moze poczuc sie z lekka malo wazny, a pierwsze miesiace ciazowe to naprawde dla Was obojga wazne momenty:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie kochana:)
Nigdy nie da się wszystkiego spełnić do końca. Pozdrawiam*
OdpowiedzUsuńMoże brutalnie, ale powiem - ciążowe zachcianki to ściema. Takie same zachcianki, jak i moje, a w błogosławionym stanie nie jestem ;) Zdrowego rozsądku w ciąży nie ubywa. Można kontrolować zachciewajki. Tym bardziej, że w sklepowych słodyczach nie ma nic wartościowego. Szkoda zdrowia, szczególnie, że teraz to już zdrowie dwojga. Może ciasto miałabyś ochotę upiec, jeśli lubisz na słodko? :)
OdpowiedzUsuńPopieram koleżankę;) Też nie jestem i nigdy nie byłam w ciąży, ale zachcianki mam często. Raz na słodkie, a raz na słone, czasem kwaśne. I to do tego stopnia, że jak nie ma nic z produktów na które mam właśnie ochotę to jestem gotowa zabić! ;) Najczęściej mam zachcianki wieczorami czy wręcz w środku nocy, a jak już najdzie mnie konkretna na coś ochota to nie potrafi wyjść mi z głowy i po porostu MUSZĘ ją w końcu spełnić, bo nie wydolę. ;) W związku z tym moi znajomi i rodzina często pytali czy nie jestem w stanie błogosławionym;) A z rozeznania wśród moich koleżanek wiem, że wiele kobiet ma takie właśnie zachcianki, mimo, że nie są w ciąży.
UsuńA i odnośnie sklepowych słodyczy się zgodzę;) Zawsze te domowe są 100 razy lepsze, wartościowsze i moim zdaniem smaczniejsze :) Może skoro jesteś w domu to piekłabyś sobie coś codziennie? To naprawdę, mimo cudownych walorów smakowych, także i świetna zabawa w kuchni;)A i czas szybciej mija ;)
UsuńHm, myślę że trzy tygodnie bez siebie to jednak zdecydowanie długo. Zatęsknisz pewnie, oj zatęsknisz ;-). Tylko... daleko mieszkacie od rodzinnego domu? Może i całe dnie spędzasz sama, ale chyba za nudno Ci nie jest? A potem choćby ta noc w ukochanych ramionach to wiele.
OdpowiedzUsuńCiążowe zachciewajki? To nie ściema i jakoś stwierdziłam to po swojej mamie. Normalnie je mało słodyczy, wręcz rzadko, a w ciąży z moją siostrą CODZIENNIE (NAJLEPIEJ W NOCY!) pałaszowała paczkę lub dwie delicji, czy innych ciastek. Inne jedzą na zmianę słodkie ze słonym ;-)
A ja Ci radzę, żebyś właśnie pojechała do swoich rodziców;) 3 tygodnie dla wielu to długo, ale z perspektywy patrząc to jednak nie takie kawał czasu. Tym bardziej, że po ciąży nie będziesz już raczej miała okazji do dłuższego, bezkarnego pobytu z bliskimi i spędzenia z nimi czasu. A z doświadczenia wiem, że takie 'rozstanie' pozytywnie dystansuje nas do wielu spraw. Nie będziecie przecież całkiem bez kontaktu, są telefony, internet, praktycznie cały czas możecie być 'in touch'. A mężczyźnie też dobrze robi takie oddzielenie od kobiety na jakiś czas. Zrozumie i zda sobie sprawę, jak bardzo jesteś mu potrzebna:) Poza tym spędzisz fajny czas z rodziną;) Także ja Cię namawiam:)
OdpowiedzUsuńspaceruj spaceruj, bo to jest potrzebne:) a rodzicow na pewno warto odwiedzic, a zostanie tam pozwoliloby ci zmienic troche otoczenie i prawdziwie odpoczac....
OdpowiedzUsuńJa tam bym została ze swoim facetem ;) choćby wracał o 21:00 - wspólne zasypianie jest o niebo lepsze niż spędzanie czasu z rodziną ;P nie wiem to takie moje skromne zdanie. Chyba że się boisz albo bardzo Ci się nudzi ;) nie masz żadnych koleżanek? może czas odświeżyć znajomości :)
OdpowiedzUsuńMadziu, owszem są plusy i minusy twojego wyjazdu, ale może troszkę więcej zaufania do Męża? A rozłąka na 3 tygodnie to nie koniec świata. Przecież co dnia możecie kontaktować się poprzez różne formy komunikacji.
OdpowiedzUsuńRodzina zapewne też się za Tobą stęskniła. Nie myśli tylko o Nim.
Ja jestem taka, że wole mieć męża na chwilkę ale codziennie niż nie widzieć się długo i tęsknić. A jeśli dodatkowo masz się denerwować czy znów nie wracają stare problemy to po co kusić los i niepotrzebnie Cię stresować? Zostań z nim, bo po tym co piszesz widzę, że tak naprawdę nie chcesz go zostawiać nawet na 3 tygodnie.
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak na twoim miejscu zostałabym z Mężem. Ciężko jest zyc osobno, a jeszcze w Twoim stanie... Myślę, że może ciąża zobowiązała go do czegoś i o stare problemy nie powinnaś się już martwić. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńA na ogórki nie masz zachcianek? Albo na śledzie? :) To może chociaż na 2 tygodnie pojedź? To nie jest tak długo a jak Twój mąż będzie miał dużo różnych zajęć to nie będzie miał czasu na głupoty :)
OdpowiedzUsuńMadzia, a ja myślę, że nie możesz się bać. Musisz mu zaufać. Myślę, że On zdaje sobie teraz sprawę, że nie będzie już tylko odpowiedzialny za siebie, czy Ciebie, ale już za Was. Za maleństwo. Wiem, że nałóg, to okropna sprawa, ale trzeba mu pokazać, że wierzysz w Niego. Niczym się nie denerwuj, spełniaj swe zachcianki, jedz dużo witaminek! Sprawa chyba nie jest na tyle beznadziejna, że nie możesz sobie z nia, poradzić. Dasz radę! :)
OdpowiedzUsuńW pierwszych tygodniach swojej ciąży miałam wstręt do słodyczy, ale już w następnych nadrabiałam. Nie jestem zwolenniczką zasady, że w tym okresie nie można sobie niczego odmawiać, to na pewno, ale raczej, że można sobie na wiele pozwolić tylko z głową. Jeśli miałam na coś bardzo ochotę to jadłam.
OdpowiedzUsuńCo do wyjazdu to też miałam te dylematy w ciąży, szkoda mi było wyjechać na dłużej, bo wiedziałam, że to dla nas obojga nowy etap i chciałam byśmy przeżywali go razem.
Nie wiem tylko czego się boisz, bo albo nie pamiętam albo nie uczestniczyłam wtedy w Twym blogowaniu (?)
Wiosna pełną parą :), a święta już niebawem! :)
OdpowiedzUsuńMoże to dobry pomysł, żeby zostać u rodziców. Spróbuj mu zaufać. Nie wiem o co chodzi, bo czytam od niedawna, ale wierzę, że wszystko się ułoży. :)
OdpowiedzUsuń