Co za radość i duma mnie rozpiera, ponieważ rozpoczęłam intensywny trening i nadal mam ogromną motywację, do ćwiczeń i do tego, aby zdrowo odżywiać się.
We wtorek rozpoczęłam ćwiczyłam na orbiterku, 2 serie po 20 minut. Muszę przyznać, że już po 3 minutach myślałam, że nie dam rady a po 7 minutach spływał ze mnie pot. Przez 20 min przejechałam 2,5 km, spaliłam 200 kalorii. Łącznie zrobiłam 5 kilometrów. A wieczorem tak mnie wszystkie mięśnie zaczęły boleć: łydki, pachwiny, ramiona.
W środę rano, jak byłam z Dzióbkiem na spacerze, dojrzałam, że dużo ludzi ćwiczy na stadionie. A że słoneczko tak świeciło a powietrzu unosił się zapach wiosny, postanowiłam, że dobrze zrobią mi ćwiczenia na świeżym powietrzu. Poszłam więc na stadion. Maszerowałam szybkim krokiem 40 minut a pod koniec truchtem przebiegłam 5 okrążeń stadionu, czyli ok. 2,5 km. Chociaż nie było łatwo. Nawet nie przebiegłam połowy okrążenia a myślałam, że już padnę, że nawet okrążenia nie przebiegnę. Ale potem zasłuchałam się w muzyce, którą miałam w telefonie i jakoś rozkręciłam się.
W czwartek i piątek było podobnie. Maszerowałam około 40 minut na stadionie i przebiegłam 5 okrążeń. Tylko, że w piątek był już duży mróz. Po skończonym biegu myślałam, że te mroźne powietrze rozsadzi mi płuca:)
Ale jaką niesamowitą radość się czuje i taką przyjemną pustkę w środku, lekkość i dotlenienie :) Jednak ból mięśni nie odstępuje.
Wieczorami jestem już taka zmęczona, że zasypiam w minutę. I co najdziwniejsze. Od kiedy mam zaplanowany dzień, wiem co i kiedy mam robić, mam zdecydowanie więcej czasu i siły na wszystko. Wcześniej nic mi się nie chciało i pomimo tego, że cały czas byłam w domu, na nic nie starczało mi czasu. Tylko z psem pospacerowałam, obiad zrobiłam i to wszystko. Natomiast teraz, mam czas i na spacer z psem i mam czas iść po zakupy. Obiad przygotowuję nawet kilka dni do przodu. Mam też czas, aby odpocząć i poczytać blogi i książkę.
W sobotę postanowiłam odpocząć, bo już byłam taka obolała i zmęczona. Dzień spędziliśmy z Romkiem w domku, objadając się mandarynkami, jabłkami, kiwi i pomelo.
A dziś rano, poszliśmy na basen. Woda była taka cieplutka, było tak przyjemnie. Przez resztę dnia również będzie odpoczynek a od jutra znowu ciężka praca :)
Miłej niedzieli :)
Zorganizowanie to piękna rzecz :D
OdpowiedzUsuńPrawda. Że też wcześniej na to nie wpadłam :)
UsuńPamiętam, ze najwięcej efektywnie spędzanego czasu wolnego miałam pracując na dwa etaty. Potrafiłam powiedzieć, co jutro o tej i o tej godzinie będę robić. A będąc na urlopie wychowawczym, mając pozornie dużo wolnego czasu, nie miałam go wcale... A za bieganiem już tęsknię, mało, tęsknię za szybkim chodzeniem, Groszek wymusił na mnie zwolnienie tempa i niestety mój organizm to odczuwa... Czekam na czerwiec, będę mogła zacząć już coś robić, działać... A na basen chętnie bym poszła... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNo właśnie i u mnie jest podobnie :) Im człowiek ma więcej obowiązków i spraw na głowie, im więcej trzeba ogarnąć, tym bardziej człowiek jest zorganizowany. Potrafi wszystko przemyśleć i poukładać sobie. O wiele trudniej jest zaplanować czas wolny.
UsuńA basen to cudowna sprawa. Prawdziwa przyjemność.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę :)
Zazdroszcze samozaparcia, mi tego brakuje buuu.
OdpowiedzUsuńPs, nie lubie poniedzialkow bleeeee
Sama nie wiem, skąd tak nagle u mnie tyle silnej woli :) Ale muszę przyznać, że wczoraj wieczorem przeżywałam ogromny kryzys. Miałam ogromną chęć na frytki... jednak przezwyciężyłam słabość. Pomyślałam, że szkoda teraz byłoby zaprzepaścić moją ciężką pracę.
UsuńA poniedziałków również nie lubiłam, do niedawna. Teraz, jak mam wolne, lubię każdy dzień :)
Był taki okres kiedy biegałam z koleżanką codziennie i pamiętam, że pomimo ogromnych zakwasów i zmęczenia czułam się wtedy rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńZmęczenie fizycznie niekiedy działa na mnie rześko.
O, i ja też tak mam. Po bieganiu, czuję się bardzo dobrze. Mam więcej siły i chęci do życia :)
UsuńNajgorzej jest zacząć, ale jak się zacznie to potem nie można się doczekać,by poćwiczyc, hehe, też tak mam ;).
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, początki są najtrudniejsze. Ale jak już człowiek się rozkręci to nie może przestać ;) Sport również uzależnia :)
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda, ale to akurat bardzo dobre uniezależnienie ;), czyż nie? :)
UsuńPewnie :)
UsuńTrzymam kciuki, bądź wytrwała :)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńO Jezusku mój. Zazdroszczę tej Kobiecie figury i motywacji! ;)
OdpowiedzUsuńMotywację mam ogromną, ale także wsparcie męża. We dwoje zawsze raźniej :)
UsuńJa czekam z niecierpliwością na wiosnę chociaż kocham zimę, ale wiosną będę mogła znowu zacząć biegać i ćwiczyć na świeżym powietrzu. Zimą to u mnie odpada z powodu bardzo słabej odporności i niestety źle by się to mogło skończyć . Ale dzisiaj zapowiadali, że zima powoli dobiega końca i będzie można zacząć treningi :)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym już wiosną wyglądać pięknie i cieszyć się tym. Ale rzeczywiście, jak są takie mrozy, lepiej nie przesadzać z ćwiczeniami na świeżym powietrzu.
UsuńHehehe, a ja słyszałam, że w przyszłym tygodniu ma być krótkie ocieplenie a potem znowu zima i mrozy. Brrr...