Dzięki Dziewczyny za wsparcie. Jak dobrze, że mogę przeczytać Wasze komentarze, bo czasami czuję się taka zagubiona i bezsilna, nie wiem co robić, co mam myśleć...
Dzisiaj znowu ponarzekam, bo u mnie jak się coś wali to na całego...
Najpierw wrócę do poprzedniej notki. Hmmm... trudny temat... Nie jest tak, że Romek ma pociąg do alkoholu, że ciągle myśli o tym żeby wypić, że ma taką potrzebę. Nie, tak nie jest. On nie szuka okazji, to okazje znajdują jego. Po tym szkoleniu był poczęstunek alkoholem. Niestety on nie umie wypić jednego piwa czy drinka. Kumple piją to on też. W ten dzień miałam złe przeczucie, bo przez pół dnia nie odbierał ode mnie telefonu. Tuż przed tą "imprezą" w końcu dodzwoniłam się do niego. Podzieliłam się z nim moimi uczuciami, obawami, moim strachem, płakałam a on... miał mnie w dupie. Skończyliśmy rozmawiać to wyłączył już mózg. Nie myślał o tym o czym chwilę wcześniej rozmawialiśmy tylko pił. I to jest najgorsze, że zdążyłam mu powiedzieć, że się boję a on zupełnie zlekceważył to. Wyrzuty sumienia miał tylko wtedy jak był pijany. A ja karzę sama siebie za to... Na drugi dzień zaczął mnie obwiniać o wszystko, mój charakter, wyśmiewał się ze mnie. Nie wiem, czy kiedyś coś się zmieni. Niestety, nie ufam mu pod tym względem i myślę, że ten strach o niego będzie towarzyszył mi chyba do końca życia.
Tego dnia, w nocy, napisał do mnie promotor. Muszę od nowa pisać rozdział, w sumie nawet nie wiem o co dokładnie mu chodzi, bo nawet nie doczytał do połowy. Załamałam się. Nie wiem kiedy obronię się. Tak łatwo poddaję się.
No i wczoraj Dzióbek zachorował przez moją głupotę... Od jakiegoś czasu sama strzygę mojego pieska. Kupiłam profesjonalny sprzęt w internecie, ale niestety mam pecha do tych maszynek. W połowie strzyżenia ( w sumie nawet nie doszłam do połowy) maszynka padła. To już druga... Nie mogłam tak zostawić go, postanowiłam dokończyć strzyc go maszynką dla ludzi.... Dzióbek dostał przez nią strasznego uczulenia. Skórę ma bardzo podrażnioną, jest przez to rozdrażniany, ma nerwowe ruchy. On taki śpioch wcale nie może spać, całą noc i cały dzień tylko liże się i nerwowo biegnie i przytula się do mnie. Cały czas chce być przy swojej pani... tak mi go żal.
Ajh, mam nadzieję, że wszystkie te 'złe chwile' szybko miną, tego Tobie życzę ! :*
OdpowiedzUsuńPamietaj, że po nocy przychodzi dzien a po burzy spokój ;) Wspieram całym serduchem by wszystko sie ulozylo :)
OdpowiedzUsuńprzykro mi to mowic, ale mysle, ze Twoj maz sie juz nie zmieni
OdpowiedzUsuńUczulenie na maszynkę? Jestes pewna, że to alergia? może doszło do jakiegoś zakażenia, ale to dziwne, ciełaś całkiem przy skórze? Wiesz maszynki ludzkie kompletnie sie do tego nie nadają... nie wiem dlaczego sprzet profesjonalny ci padł. Ja bym poszła do weta bo mimo wszystko taka alergia to cos dziwnego.
OdpowiedzUsuńTrudno jest mi napisać cokolwiek bo Was nie znam, ale chyba powinnaś z nim porozmawiać, bo nie może się z ciebie wyśmiewać czy obwiniać Cię o cokolwiek! Masz prawo do obaw, do leku, do strachu.
OdpowiedzUsuńA co do twojego Dzióbka to może warto przejść się do weterynarza? Może on coś temu zaradzi by maleństwo się tak nie męczyło?
A co do komentarza u mnie to serio miałaś taki sam? :> Fajnie :)
OdpowiedzUsuńMogę dodać Was do linków? :*
Trudna sprawa i powiem Ci, że mój Mąż przy alkoholu zachowywał się podobnie, do tego był agresywny, nie żeby mnie bił, ale po prostu- łatwo było wywołać w domu awanturę, gdy wypił. Zmieniło się wszystko, gdy przestałam liczyć każdy wypity przez niego kieliszek, czy piwo, bo doszłam do wniosku, że w końcu to jest jego głowa, jego organizm i to on będzie się męczył na drugi dzień. Nie jest mi łatwo, bo całe życie patrzyłam na pijanego ojca, ale tylko w ten sposób mogę wprowadzić spokój w domu po jego piciu. Skoro nie zdarza się to u Twojego Męża często, to może po prostu trochę odpuść, niech "odreaguje" raz na jakiś czas i będzie spokój.
OdpowiedzUsuńCo do Dzióbka to może przejdź się to Weta, albo kup w sklepie zoologicznym jakąś maść na alergię dla psów? Szkoda, żeby się męczył...
Mam nadzieję, że w końcu wyjrzy i u Ciebie słoneczko i będzie lepiej- i z pracą i z mężem i z pieskiem. Ściskam mocno! :*
A Romek nie może pójść na leczenie? albo chociaż na rozmowę do psychologa? Pogadaj z promotorem, może nie trzeba zmieniać aż całego rozdziału. Dzióbek wyzdrowieje. Zabrzmi to banalnie ale będzie dobrze. Nie poddawaj się tak łatwo, naładuj bateryjki i walcz bo masz o co, szczęście jest blisko :* Trzymam kciuki, żeby się wszystko pozytywnie rozwiązało.
OdpowiedzUsuńHej - wysłałam już zaproszenie na bloga. Nie wiem co się dzieje, bo ostatnio do kilku osób zaproszenia albo nie dotarły, albo nie można było się zalogować. A i ja u niektórych nie mogę komentować:-/ Mam nadzieję, że już wszystko będzie ok:))
OdpowiedzUsuńCo do męża - kiedyś przeżywałam to samo, tylko bałam się nie imprez, a jego wyjazdów do rodzinki. Tam nigdy nie potrafił odmówić alkoholu, a że alkohol tam to sprawa pierwszorzędna - zawsze była okazja do wypicia. I mam wrażenie, że im bardziej się o to nakręcałam i bałam - tym więcej było takich okazji i kłótni w domu. W końcu - w sumie nie wiem czemu - przestałam. Jedzie - to niech jedzie, jak wróci po alkoholu - wtedy dopiero porozmawiamy. Czasem też - np. w święta - nic nie mówię, gdy z nimi wypije, obserwuję tylko sobie do jakiego stopnia "to" dojdzie. Czy skończy się na kilku kieliszkach, czy jak dawniej - na pijackiej kłótni z rodziną. I muszę przyznać, że u nas ten sposób się sprawdza - mąż chyba widzi, ze mam do niego zaufanie, i już od dawna nie było z tego powodu problemów. Coraz częściej potrafi też na imprezie rodzinnej nie pić wogóle.
Tak, że myślę, że musicie wypracować sobie jakiś wspólny sposób - i będzie dobrze. Ja też się czasem boję, ze pojedzie, będzie popijawa i znów awantura - ale jeśli sam nie zrozumie że nie tędy droga - ja tego nie zmienię.
Co do promotora - jakaś wyjątkowa menda Ci się trafiła, ale dasz radę - tyle za Tobą, już bliżej niż dalej.
3maj się dzielnie!!
http://zatrzymac-kazdy-dzien.blogspot.com/
Alkohol, to niestety jest zło. I to strasznie. Wiele na ten temat mogę powiedzieć, bo mój ojciec jest alkoholikiem. Straszne życie. Mam nadzieję, że coś się zmieni, chociaż trochę o to trudno. Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńA co do dzióbka Twojego - bidulek. Oby wszystko wróciło do normy! ;)
przykre... :( musisz jakoś to przetrwać i sprowadzić na Ziemie..okropne jest to, że ma pretensje do Ciebie.. bez podstaw z resztą;/ ... nie wiem , nie wiem co Ci w tej sprawie poradzić.. 3mam kciuki żebyś była dzielna.. a on żeby więcej tego nie robił...to może zniszczyć Życie eh.. ;/
OdpowiedzUsuńa z pieskiem lepiej do Wetka.. może to po prostu podrażnienie.. ale lepiej niech Weterynarz to sprawdzi . Pozdrawiam
zaszybkiswiat.blogspot.com
trudno mi cokolwiek powiedzieć na ten temat, jedynie mogę życzyć Ci dużo siły w tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńojjj kiedyś mojej siostry psa fryzjerka tak zjechała, że wiem o czym mówisz, parę dni i będzie dobrze:)
Witaj.
OdpowiedzUsuńPróbuje jeszcze raz pod całkiem nowym adresem i ksywką: http://otulonamarzeniami.wordpress.com/
- dawna Anewiz
Jest mi bardzo przykro, że tak się u Ciebie pokomplikowało. Nie podoba mi się zachowanie Twojego męża ale wiem jak jest w związkach, będąc z kimś trudniej być obiektywnym. Mam nadzieję, że się wszystko ułoży.
Wydaje mi się, że Twój facet nie potrafi być asertywny. Nie umie powiedzieć sobie stop i zaprzestać picia, bo inni przecież wciąż, to robią. To strasznie przykre, że swoje presje wyładowuje na Tobie. Czemu niby Ty, jesteś winna? Temu, że się o niego martwisz? Bzdura. Może On powinien w końcu dorosnąć i zdecydować, co tak naprawdę jest dla Niego ważne w życiu. Odpręż się na chwilkę, pomyśl o czymś przyjemnym. Wszystko się ułoży. Co do pieska; Może zaszkodziło mu jakieś jedzenie? Mam psiaka tej rasy i z doświadczenia wiem, że to bardzo wrażliwe stworzenia? Może dawałaś mu ostatnio ser żółty? To właśnie ten produkt wywołał u mojego podobne objawy. Koniecznie wybierz się do weterynarza.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Dzióbkiem już lepiej. My kiedyś też Juniora próbowaliśmy strzyc sami, ale jakoś nam to nie wychodziło, więc teraz odwiedza swoją panią fryzjerkę co jakiś czas.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój strach związany z alkoholem i mężem... Ja mam podobnie, tylko że z dziadkiem. Każdy jego kontakt z alkoholem powoduje u mnie wybuchy strachu i wściekłości...