Odkąd wróciliśmy do domu nie mam nastroju. Jestem rozdrażniona, przybita. Mam świadomość tego, że muszę w końcu napisać pracę, a kompletnie nie potrafię się do tego zmusić! To mnie przeraża…
Dlatego dziwię się, że mam mnóstwo energii, żeby pójść pobiegać. Znowu polubiłam to. Głośna muzyka w uszach i śmigam jedno okrążenie stadionu za drugim… Już nawet gubię się w liczeniu okrążeń :)
Niedawno Romek poruszył temat tego, co chciałabym robić po studiach, jakie mam plany. Oczywiście, chciałabym pracować w zawodzie, ale na to nie mam szans. Dziewczyny z mojej grupy po całej Polsce wysyłają CV i nikt im nie odpowiada. W każdej szkole słyszą to samo: polonistów nikt nie potrzebuje. A ja nawet nie mam pewności czy studia skończę w terminie! Zastanawiam się, czy w ogóle pójść na absolutorium.
Romek chciałby już zostać tatusiem… Ja o maleństwu również marzę, ostatnio jest to niemal moja obsesja, ale naprawdę brakuje mi siły na co dzień i wiary w siebie… Nie wiem, czy dałabym radę zająć się maleństwem. Chyba sama potrzebuję pomocy.