Wywołałam dziś aferę na cały blok. Poszło o to, że... powiesiłam sweterek po praniu na balkonie. Nie mija kilka minut a nagle słyszę pukanie do drzwi, dzwonienie. Nie otworzyłam drzwi, bo byłam w piżamie. Potem nastała krótka cisza, patrzę przez judasz, nikogo nie ma. Po kilkunastu sekundach ktoś nagle zaczął mocno walić do moich drzwi, dzwonić dzwonkiem bez przerwy. Słyszę wrzaski na klatce. Poważnie wystraszyłam się. Ludzie powychodzili na klatkę. Po jakimś czasie zaczęli w mój balkon walić jakimiś narzędziami... Z tych krzyków i dowiedziałam się o co chodzi a mianowicie o "szmatę", którą powiesiłam na balkonie. Bo niszczy mój sweter elewację bloku, ludziom zalewa mieszkania! Przez drzwi groziła mi policją(?!), straszyła administracją... Wzięłam ten sweter z balkonu i otworzyłam jej drzwi, a tu ona wpada z mordą na mnie i przedstawia mi cały swój koncert życzeń. Ona życzy sobie, żebym nie wieszała prania na balkonie, życzy sobie, żebym nie wietrzyła pościeli, coś tam, coś tam. A do administracji już zadzwoniła i mają mi dostarczyć dzisiaj regulamin.
Pisałam Wam już kiedyś o tych ludziach. Większość z nich to starzy emeryci, którzy nie mają co robić i zajmują się tylko pilnowaniem sąsiadów. U nas w bloku jest cisza, jest czysto, jest porządek. My z mężem nie jesteśmy problemowymi ludźmi, nie lubimy się kłócić, zawsze dostosowujemy się do panujących zasad. Ale ci ludzie z nadmiaru wolnego czasu wymyślają absurdalne rzeczy, dosłownie wszystko im przeszkadza, nawet sweter na balkonie. Jeśli ktoś chciałby jeszcze o nich przeczytać krótką notkę to jest tutaj.
I cały dzień, do tego wolny, mam zje... przez nich!
***
Dzwonili z administracji, już wpłynęło pismo ze skargą na nas.
Skoro pranie nie może wisieć na balkonie- który między innymi do tego właśnie służy- to ja zapytałabym, czy mam sobie pranie wywiesić na środku pokoju, żeby kapało na podłogę i przesiąknęły innym sufity. Ja bym na Twoim miejscu nie wytrzymała, taki mam charakter, że powiedziałabym im do słuchu. Szacunek dla starszych szacunkiem ale bez przesady. Współczuje Ci, na prawdę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, starsi ludzie lubia szukac problemow, zeby urozmaicic sobie dzien, ale w tym przypadku ja im sie w pewnym sensie nie dziwie. Nie wiem jak wygladaja te wasze balkony, ale ty tez chyba nie chcialabys, zeby cos ci sie lalo od sasiada z gory
OdpowiedzUsuńOj potrafią tacy ludzie uprzykrzyć życie, potrafią ...
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy przykład z przychodni gdzie robiłam badania:
Siedzą starsze panie na krzesłach, na jednym krzesle starsza pani, na stojącym obok - jej siatki, torby, parasol, kurtka (jest szatnia, wieszaki - ale co tam). I tak każda z nich. Rozebrałam się, nikt się nie posunął, nikt swoich rzeczy nie zabrał. No brak miejsc siedzących. Pytam czy mogłyby panie zabrać swoje rzeczy bo chciałabym usiąść (pięć osób przede mną nikt nie słyszał, zeby kobietę w ciąży przepuścić - normalne). I co słyszę w odpowiedzi??? "Taka młoda i stac nie może, miejsca jej trzeba". No spoko - może i nie wyglądam na prawie 26lat, ale brzuch chyba mi widać. Odpowiadam "W porządku, teraz postoję, a jak nie to się położę". Mina pań bezcenna, miejsce się znalazło. A podobno młodzież jest niekulturalna..
Współczuję... to chore. Starym ludziom faktycznie czasem bardzo się nudzi, ale do choroby jasnej już nie żyjemy w PRLu ;)
OdpowiedzUsuńA Ty Madziu zachęciłaś mnie do biegania, wyhaczyłam na Twoim blogu całą Twoją historię odchudzania i zaciekawiłaś mnie tym bieganiem niesamowicie :)
Brak słów. Szkoda komentować... Współczuję...
OdpowiedzUsuńWspółczuję takich sąsiadów. To niby gdzie masz suszyć pranie? W pokoju? A jak deszcz pada, to też składają zażalenie? W końcu on również jest mokry i niszczy elewację...
OdpowiedzUsuńJa pierniczę, co za typy, no nie mogę, sweter, toż to jest absurdalne a administracja powinna się z nich smiać! ot co!
OdpowiedzUsuńhe he ciekawe co Ci ludzie jeszcze wymyślą. Ja bym tego swetra nie zabierała, a zrobiła im taką awanturę, że w pięty by im poszło i przestali by się czepiać na przyszłość. No bo jak to pościeli nie wietrzyć, prania nie wywieszać? Tak się nie da.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Współczuję Ci takich sąsiadów. Ale tak to jest z emerytami- z nudów tylko uprzykrzają ludziom życie. Ja mam młodych i też wszystko o nas wiedzą, bo sąsiadka całymi dniami chyba sterczy w przedpokoju gapiąc się w judasza i patrząc kto do nas przychodzi, kto wychodzi, gdzie my idziemy itd.... Uroki życia w bloku, niestety... Krwi napsują tylko człowiekowi.
OdpowiedzUsuńTacy sąsiedzi to koszmar, ale nie ma się co przejmować. Tak to już jest, że "człowiek człowiekowi wilkiem". Oczywiście nie każdy jest taki, ale bardzo wiele jest także takich osób.
OdpowiedzUsuńNo koszmar jakiś!!!!! Co za wredna baba! Cieszę się, że nie mam sąsiadów:-)
OdpowiedzUsuńO matko ;/, współczuję !
OdpowiedzUsuńKoszmar! Ja sąsiadów na szczęście mam spokojnych i bezkonfliktowych. Poza jednym wypadkiem kiedy sąsiad mnie wkurzył przerywając nam remont 'bo mu dziecko płacze' jest spokojnie. Jedyną irytującą kwestią tutaj są pety wyrzucane przez którychś sąsiadów z góry przez okno, lądujące na naszym tarasie, ale jak to się nie zmieni kiedy po tarasie będzie widać, że tu ktoś mieszka (trawka wypielęgnowana, kwiaty w doniczkach) to ja już wyczaję kto mi zaśmieca i zacznę mu na wycieraczkę odnosić jego własność.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że moje pierwsze mieszkanie w bloku było na takim starym osiedlu, gdzie mieszkali praktycznie sami starzy ludzie i nie licząc Radia M. doskonale słyszanego w łazience (dźwięk roznosił się po rurach) nigdy nie było żadnych nieprzyjemności i problemów. Ale w autobusach obserwuję mnóstwo starszych ludzi, który są właśnie tak irytujący i nieuprzejmi jak ci Twoi.
Pozdrawiam i życzę mocnych nerwów.