A tak poza tym to dostałam zgodę na warunkowy wpis z seminarium.
W tygodniu wracam z uczelni późno, nie mam na nic czasu. Tylko trzy razy w tygodniu chodzimy z Romkiem na stadion pobiegać.
Po raz kolejny pozbyłam się frytkownicy. Zamiast tego wyciągnęłam zakurzony już parowar. Zamiast smażyć na patelni gotuję na parze i tym sposobem przypomniałam sobie, że nie trzeba jeść tłusto, żeby jedzenie było tak smaczne...Poza tym idzie wiosna będzie więcej warzyw, owoców, na talerzu będzie coraz bardziej kolorowo...
A to kilka chwil z naszego spacerku :)
Ojej ale Twój piesek jest cudny :D i chyba o to chodzi, żeby było kolorowo i zdrowo a nie tylko smacznie ;p
OdpowiedzUsuńDzióbuś to moje oczko w głowie. Jest nie tylko śliczny, ale też bardzo mądry. Zna bardzo dużo komend i sztuczek :)
OdpowiedzUsuńNie, nie, zdrowe jedzenie też jest smaczne, trzeba tylko zmienić swoje przyzwyczajenia a to jest najtrudniejsze :) Ale jak to się przezwycięży potem będzie już tylko z górki :)
Jakoś nie mogę zrezygnować z porannych tostów ;] ale ostatnio mam wielką ochotę na owoce i warzywa. Chyba mam za mało witamin ;)
OdpowiedzUsuńTosty to jeszcze nic złego w porównaniu z frytkami :) Ja mogłabym jeść frytki niemal codziennie :(
OdpowiedzUsuńAle on uroczy:)))) Bieg "w powietrzu" rewelacja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawia Ciebie Grzegorz z Warszawy życząc szczęśliwego życia dłuższego od wieku najstarszych drzew.
OdpowiedzUsuńZdjęcie świetne, co do gotowania na parze tez super :), także wszystko pięknie ;), hehe, no i idzieeee wiosna ! :D Ja też nie mogę się doczekac ! ;)
OdpowiedzUsuńPiesek śliczny, zdjęcie w środku - rewelacja:))))
OdpowiedzUsuńAż nie mogę się napatrzeć:D
Oj tak- wiosnę już czuć w powietrzu zdecydowanie!! A psiaczek jest wspaniały !! Uroczy jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńJa też chciałabym mieć w domu parowar ale póki co zawsze znajdzie się coś ważniejszego do kupienia. Mówisz że biegacie tylko 3 razy w tygodniu? Jak dla mnie to pełna determinacja i konsekwencja!:)
OdpowiedzUsuńDzięki Grzegorzu za pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńWyzywająco cicha, ja też nie mogę doczekać się wiosny. Marzy mi się wyjazd do rodziców, posiedzenie w ich ogródku…
Cała-ja, ja codziennie przeglądam te zdjęcia i nie mogę się napatrzeć. Najfajniejsze jest to, że mam całą serię zdjęć jak Dzióbek biegnie i widać na nich każdą jego minę, jakby w zwolnionym tempie. Można pęknąć ze śmiechu :)
Anewiz, tylko szkoda, że jak powoli robi się takie ciepełko na dworze, to człowiek tak szybko się wtedy rozleniwia :)
Lily, jednak wyszło na to, że w zeszłym tygodniu biegaliśmy 4 razy. Niespodziewanie w niedzielę, Romek wrócił trochę wcześniej do domu, więc wykorzystaliśmy okazję :)Trochę ruchu zdecydowanie poprawia samopoczucie :)
Ale mi się podoba Twój piesek:-) Ja też już czuję wiosnę w powietrzu i nie mogę doczekać się kiedy schowam wszystkie kurtki:-)
OdpowiedzUsuńWiosna... już nie mogę się jej doczekać i z niecierpliwością w sercu oglądam codziennie pogodę :) Dzióbek jest przecudowny :)
OdpowiedzUsuńOjh kochana posiedzenie w ogródku... mmmm... uwielbiam ! :)
OdpowiedzUsuńAga, jeszcze 2 tygodnie i będzie wiosna. Oby tylko z tą kalendarzową przyszła też ta prawdziwa.
OdpowiedzUsuńM*** a ja za bardzo nie śledzę pogody, na każdym kanale mówią co innego. Mam jednak nadzieję, że będzie ciepła i słoneczna...
Wyzywająco cicha a i jeszcze kiełbaskę z grilla by się zjadło...:)
Jakoś mnie nie ciągnie do frytek ;) może dlatego, że mam ten obraz przed oczami jak wyciąga się je z wielkiego garnka z olejem? fuuuj :)
OdpowiedzUsuńHehehe, mnie ten obraz bardzo się podoba, aż ślinka cieknie :) Niestety, frytki to jest też mój sposób na odstresowanie się.
OdpowiedzUsuńCoś mnie ostatnio wzięło na owoce i warzywa. Nawet pierogów nie chce mi się jeść ;]
OdpowiedzUsuń...Nie ma to jak spacer po lesie, coś pięknego ;)! A te frytki.. eh ja też mam do tego słabość, ale cóż trzeba walczyć ;D A piesek.. po prostu śliczny!
OdpowiedzUsuńAlicja to super. Ja zazwyczaj na kolację wcinam owoce :)
OdpowiedzUsuńMargaret, spacer po lesie to nasz ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Niestety, w tym roku wolnego czasu mamy niewiele... Ale mam nadzieję, że jak dzień będzie nieco dłuższy to wtedy może nawet w tygodniu wybierzemy się do lasu. Las mamy niedaleko. Dziękuję za odwiedziny :)
Mmm kiełbaską z grilla też nie pogardzę, hehe ;).
OdpowiedzUsuńI do tego pepsi... :)
OdpowiedzUsuń