O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

piątek, 9 lipca 2010

Nie odwiedzą

Upały dają się we znaki. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się spiekłam na słońcu, chyba jak byłam małą dziewczynką. Teraz z domu nigdzie za daleko nie ruszam się. Wychodzę,tylko po zakupy i na spacerki do parku z Dzióbeńkiem, ale i tam jest gorąco. Pieczenie ciała minęło, teraz nadszedł czas na swędzenie i zdrapywanie schodzącej skóry. Oj, teraz nie tak prędko będę opalała się, a już na pewno z rozsądkiem.
Moja mama ponoć załatwiła z siostrą tę sprawę. Monika ma przywieźć tę sukienkę, chociaż nie przyznała się wprost, że ją ma. A ja żeby nie myśleć o tym i nie wkurzać się wzięłam się za generalne porządki. Jak jestem zła, muszę się czymś zająć. To poprawia mój nastrój. A więc prałam, sprzątałam, myłam okna, pozmieniałam firanki. Od kiedy umeblowaliśmy kuchnię, ku mojemu zdziwieniu, dużo czasu tam spędzam. Wcześniej, gotowałam obiady tylko w weekendy a teraz gotuję codziennie i nawet zaczynam to lubić. Niestety, nie mamy jeszcze kuchenki gazowej, więc gotuję tylko jakieś proste, zwykłe obiadki, żeby nie ciągnąć za dużo prądu. Ale już zaplanowałam, że jak kupimy kuchenkę gazową, pierwsze co zrobię to będą gołąbki i upichcę pyszną karpatkę. Mam na to chęć od dawna. Dopiero zacznę szaleć w kuchni.
Jutro przyjadą do nas teściowie. Chcieli zabrać do nas moich dziadków, bo oni jeszcze nie widzieli naszego mieszkania. Niestety, dziadkom coś wypadło, nie przyjadą. Potem chcieli zabrać do nas moją mamę i brata. Pisałam do nich, żeby przyjechali, w końcu tylko raz byli, a teraz tyle się u nas pozmieniało. Chciałam, żeby zobaczyli jak mamy. Niestety, odpowiedzi od nich brak. W końcu Romek zadzwonił do nich zapytać się, czy przyjadą . Mama powiedziała, że nie. Z nimi tak jest: zazwyczaj nie przyjadą, bo nie mają czym. Jak teściowie proponują, żeby zabrali się z nimi samochodem, to albo jest dla nich za gorąco, żeby jechać, albo za zimno, albo nie chce się, albo mój brat ma dużo lekcji do odrobienia i nie mogą przyjechać. Zawsze mają jakąś bzdurną wymówkę. Zawsze coś. I powtarza się sytuacja sprzed roku. Teściów, nie za bardzo lubię, ale w środku nocy zadzwoniłoby się do nich z prośbą, żeby przyjechali to oni bez żadnego gadania, przyjechaliby. A do mojej rodziny trzeba „wysyłać specjalne zaproszenia” , żeby raczyli odwiedzić nas a oni i tak mają to w dupie. Nawet odpowiedzieć jest im ciężko. Tak jakby mama nie potrafiła cieszyć się moim szczęściem. Teoretycznie może cieszy się, że układa nam się, ale nie chce przyjechać, zobaczyć jak żyjemy, jak nam się mieszka, jak urządziliśmy sobie mieszkanie. Nic. Zero zainteresowania. A nam jest cholernie przykro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz