Obok mojego bloku jest duży park. Codziennie chodzimy tam z Dzióbkiem na spacerek, podobnie jak większość ludzi z naszego miasteczka. Niestety, wyjście do parku bywa stresujące i dość często kończy się nieprzyjemnie.
Z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że większość właścicieli czworonogów to totalne bezmózgi. Nie patrzą, że po parku ludzie spacerują, że dzieci się bawią, bo w parku znajduje się plac zabaw, i puszczają psa luzem. I to nie jakiegoś Shih Tzu, czy Chiuauę, ale ogromne i groźne psy: Wilczury, Dogi, Rottweilery, Pitt Bulle i jeszcze o wiele większych psów, których ras nawet nie znam. Spuszczają psa ze smyczy w miejscu publicznym mimo iż, kilka metrów dalej jest duży wybieg dla psów, a kilkanaście metrów dalej jest kolejny wybieg, przeogromny. I mają głęboko w poważaniu, gdzie ten pies biega, co robi, albo udają idiotów, że to nie ich pies. To ja chodzę z małym pieskiem zawsze na smyczy i muszę jeszcze pilnować inne psy, rozglądać się czy jakiś pies do mnie nie przybiegnie, nie ugryzie! Poprosić właściciela, żeby wziął psa, który właśnie podbiegł do mnie i zaczepia mojego psa to jest wielka obraza. Nieraz usłyszy się jakieś przykre, obraźliwe słowa, bądź głupie teksty. A najczęstszym i zarazem najgłupszym tekstem jest coś typu: „On nic nie zrobi” ! No, k….mać! W takim razie dziwne jest to, że mój pies już kilka razy został pogryziony!!!! Ich właściciele właśnie to mówili, zapewniali, że ich pies nic nie zrobi. Raz nawet o mało mnie pies nie ugryzł. Nie po to chodzę z psem na smyczy, żeby wszystkie psy do niego podbiegały i żeby w dodatku jeszcze został pogryziony! Poza tym, może nie każdy lubi psy? Może ktoś ich się boi ? Ludzie lekceważą cię. Albo, z daleka widzę jak biegnie do nas jakiś „kundel”, szczeka na nas i groźnie warczy a właściciel co robi??? Tylko gapi się! Pies zaczął gryźć Dzióbka a facet zupełnie nic sobie z tego nie robi. Nie ruszy dupy z miejsca, w żaden sposób nie zareaguje. Nawet nie zawoła swojego psa! A ty radź sobie kobieto sama z czyimś psem. Innym razem jakieś babsko jedzie na rowerze przez park, a w oddali biegnie za nią ogromny Wilczur. Oczywiście, zobaczył Dzióbka i przybiegł do nas. Zdążyłam psa wziąć na ręce i mówię do niej, że to już nie pierwszy raz jak on nas zaczepia a ona na to: „ I nie ostatni raz” !!! To się dzieje chwilę, moment, nie zawsze zauważę jakiegoś psa, nie zawsze zdążę wziąć Dzióbka na ręce, ale przecież to nie o to chodzi. I to nie raz się zdarzyło i nie dwa, ludzie wiedzą, że mają groźne psy a jednak puszczają je luzem jak gdyby nigdy nic się nie stało i wcale ich nie pilnują.
Głupota ludzka i bezmyślność nie znają granic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz