O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

sobota, 2 stycznia 2010

Podsumowanie 2009 roku


W związku z Nowym Rokiem, nadszedł czas na refleksje, krótkie podsumowanie roku, który minął. Jaki on był??
MAŁŻEŃSTWO. To był najszczęśliwszy rok naszego małżeństwa. Nasze relacje zmieniły się. Zmieniło się nasze nastawienie do siebie i do życia. Zmieniło się nasze myślenie i nasze priorytety. Mam to, o czym zawsze marzyłam: kochającego i troskliwego męża. Nasza miłość kwitnie każdego dnia. Czuję się bezpiecznie w jego ramionach, czuję miłość od niego bijącą, szacunek . Znowu mogę jemu ufać a on uszczęśliwia mnie każdego dnia. Panuje między nami zgoda, harmonia, ciepło. W końcu odnaleźliśmy drogę wiodącą do szczęścia. Kroczymy nią powolutku do przodu, trzymając się mocno za ręce. Nareszcie jest tak jak powinno być i okazuje się, że jednak wcale nie musi być to takie trudne. Wystarczy zdolność komunikowania się i umiejętność SŁUCHANIA. Zdolność przebaczania komuś i przyjęcia przebaczenia.
STUDIA. Moje studia wiążą się zawsze z ogromnym stresem. Powtarzałam III rok. Jeździłam tylko na przedmiot, który miałam do tyłu. Stresu nie da się opisać, jaki czułam mając zajęcia z kobietą, która usadziła mnie SZEŚĆ RAZY! Na szczęście w sesji letniej zdałam ten egzamin i mogę dalej studiować. Teraz powtarzam IV rok, mimo że mam zaliczony, ale cóż na moje pismo, odpowiedzi nie otrzymałam!! Nie miałam więc możliwości od czego odwołać się!!! Teraz jeżdżę na uczelnię raz w tygodniu, na godzinkę, niestety w tak krótkim czasie nie zdąży się nikogo dobrze poznać. Czuję się wyobcowana. Poza tym zupełnie zmieniłam podejście do studiów: nienawidzę tego co robię, jeżdżę tam z wielkim bólem i trudem i już nie przykładam się tak bardzo, jak kiedyś.
RODZINA. Na początku roku brakowało mi kontaktu z nimi, zainteresowania z ich strony. Cierpiałam i tęskniłam za mamą i bratem ( z siostrą i tatą mam jeszcze mniejszy kontakt). Zmieniło się to, szczególnie od świąt. Kontakt jest żarliwy i szczery, nic z przymusu. Wstrząsającym wydarzeniem była śmierć mojej prababci.
TEŚCIOWIE: Kontakt z nimi był dobry do połowy roku. Od maja uległ ochłodzeniu. Wrócił do nich ”syn marnotrawny”, ten który skłócił całą rodzinę i wszystkich wpakował w ogromne długi. Udał przed nimi, żal i skruchę, ale nic nie chce zrobić, żeby naprawić tą krzywdę, którą wyrządził. Teściowie jak przyjeżdżali do nas gadali o nim teksty typu: ” wyrzekamy się go” a teraz trzymają go u siebie na garnuszku i winą za to wszystko obarczają jego żonę! Nawet mojego męża, że nie chce z nim porozmawiać. On jeździł do niego kiedyś, rozmawiał i co z tego mieliśmy? Mąż był bardzo nerwowy i miał ogromne ciśnienie, nadużywał alkoholu. Wszystko to odbijało się na naszym związku. A my dalej co miesiąc spłacamy jego kredyt, na początku było to 1200 miesięcznie, teraz 800 zł., od marca lub kwietnia będzie znowu 1200 zł. Jeszcze przed nami 2 lata płacenia. Teściownie nic z tego sobie nie robią.
ZNAJOMI. Prawdę pisząc nie utrzymujemy żadnych kontaktów poza rodziną. Nie mamy czasu, ale też nie chcemy. Najczęściej utrzymuję kontakty wirtualnie, rzadziej na uczelni.
Sukcesem minionego roku było to, że przedłużono kontrakt mojemu mężowi. Dowiedzieliśmy się, że mamy szansę na nowe, większe mieszkanie więc mamy kolejną nadzieję. Udało nam się również wyjechać na wczasy w góry a także kupiliśmy przesłodkiego pieska Shih Tzu. Ostatnio mniej namiętnie, ale nadal uprawiam sport, czytam więcej książek. Rok 2009, był więc trudny, ale sprostałam „wyzwaniom”. Wszystko powoli ułożyło się.
A to nasz kochany, mały rozrabiaka :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz