Po wielu miesiącach chorób, strachu, przygnębienia i niemocy powoli zaczynaliśmy wychodzić na prostą. Filipek w końcu czuł się dobrze. Dolegliwości ustąpiły, choć nadal był blady jak ściana. Postanowiłam zrobić wyjątek i jeden raz, ostatni, puścić go do przedszkola na bal karnawałowy. Mundur od miesiąca wisiał w szafie. Krawcowa skróciła. A Filipek tak bardzo się cieszył. Cały czas w domu chodził w tym przebraniu. Uległam. Pozwoliłam pójść na bal. W południe go odebrałam, więc niby długo nie był. Ale i tak to wystarczyło, żeby znowu przynieść chorobę do domu. Wieczorem Filipek znów dostał katar. Pojawił się suchy kaszel. I już mija drugi tydzień jak jest chory. Kończy brać antybiotyk a poprawy nie ma.
Najgorzej jest z naszym Franusiem. Niedawno skończył brać 12 zastrzyków. Potem był antybiotyk. Niespełna tydzień był zdrowy i zaraził się od Filipka. Bracia tak bardzo się kochają, że wszystkim się dzielą. Niestety też chorobami. Franiu znów jest na kolejnym antybiotyku. Tyle czasu męczy się a poprawy nie ma żadnej. Ma takie straszne napady suchego kaszlu, że gdy zakaszle to, aż jęczy z bólu. I może tak kaszleć kilka godzin i końca nie widać. W nocy także nie śpi. Od 19. do 1. w nocy tulę go w ramionach. Niby śpi, ale jęczy przez sen. Kurczy nóżki. Zwija się z bólu. Boli go brzuszek od tych antybiotyków. W dzień, gdy obudzi się, zaledwie przez godzinę pobawi się i znów chce spać. Jest wykończony. Antybiotyk nie pomógł. Dostał kolejny. To już trzeci w ciągu miesiąca (nie licząc jednego, czyli czwartego, po którym wymiotował). Nad nami wisi widmo szpitala... ://///
A ja też jestem chora i przemęczona. Mam zapalenie gardła, zapalenie uszów i powiększone migdały. Psychicznie też ledwo się trzymam. Od czterech miesięcy tylko siedzę w domu. Zwariować można. Tylko dzieci i choroby. Jak nie jeden to drugi. I ciągłe wyjazdy do lekarzy. Ze wszystkim sama. Lekarka też straszyła, że Franiu mało się rusza, że nie siedzi, że ma brzydką główkę, że krzywica, że itp. I ciągle coś. Jest mi ciężko. Gdyby nie mój R. to zginęłabym. Nawet jak jeździmy do lekarza to nie ma nam kto pomóc i chwilę przypilnować Filipka. Tylko wszędzie z nami tuła się ten chłopczyk. Kiedy wreszcie to się skończy?!!!!
Filipek ma 4 lata, miesiące i 3 dni
Franek ma 8 miesięcy i 3 dni
Współczuję. Zdrowia dla Was!!
OdpowiedzUsuńWiem co to choroby. Z tym że córka mniej choruje nawet jak zaczęła przedszkole to nie było tak źle. Jednak z synem to jeździmy jak nie nefrolog to pediatra. W między czasie chirurg a teraz jeszcze laryngolog.
OdpowiedzUsuńZobaczysz kolejny rok w przedszkolu będzie lepszy. W pierwszym dużo się choruje bo jest to przeważnie pierwszy taki kontakt z innymi dziećmi.
Taki sezon, u nas też dzieciaki chorują w kółko... Oby do lata :)
OdpowiedzUsuń