O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

sobota, 4 lutego 2017

Franiuuu ;(

Odkąd Filipek poszedł do przedszkola, trzy miesiące temu, jest nieustannie chory. W piątek wieczorem, 20. stycznia, skończył brać antybiotyk a w poniedziałek 23., poszedł do przedszkola i znów jest chory. Wystarczył jeden dzień. W nocy zaczął męczyć go suchy kaszel.  A we wtorek już gorączkował. I znów wizyta prywatna u lekarza. 
I jakby tego było mało Franiu zaczął pokaszliwać. Ale nie było to za często więc myślałam, że może zakrztusił się śliną. Potem znów stracił apetyt. Nie chciał jeść, ani pić nawet piersi. Myślałam, że to przez to, że obecnie biorę antybiotyk i dlatego moje mleko mu nie smakuje. Aż nagle, pewnego dnia, dostał takiego okropnego, krtaniowego kaszlu, że mało się nie udusił. I wystąpił stan podgorączkowy. Franiu stracił zainteresowanie tym, co dzieje się w około. Tylko leżał u mnie na rękach lub spał. 
Nie było czasu do stracenia i jeszcze w niedzielę postanowiliśmy pojechać do lekarza. Na szczęście nasza pani doktor zawsze znajdzie dla nas czas. Podczas wizyty, Franiu był wycieńczony. Nie chciał nic robić, ani podnosić główki, ani podpierać się na rączkach i bardzo pocił się. Całą główkę miał mokrą. Lekarka zaniepokoiła się, że on mało rusza się, ale my przekonywaliśmy ją, że jest dobrze. Chociaż ziarenko niepokoju lekarka zasiała w mojej duszy. U pani doktor Franiu siedział taki bezsilny, zalany łzami i cały czas trzymał główkę odwróconą w moją stronę i nie spuszczał ze mnie oczu. Franiu skończył siedem miesięcy a po raz pierwszy widzieliśmy jego łzy. Bo to nie chłopczyk to aniołek. W domu on wcale nie płacze. Jedynie trochę po marudzi, gdy jest głodny albo, gdy chce spać. Wystarczy tylko położyć go na brzuszku z kostką edukacyjną a przez długi czas potrafi sam się bawić. Filip natomiast ani przez chwilę nie potrafi pobyć sam. Okazało się, że Franiu ma oskrzela i zapalenie lewego ucha. Do tego wszystkiego dochodzi także ząbkowanie. A więc dodatkowy ból. W środę, równo w 7. miesiącu, pojawił się pierwszy ząbek. 
Franek w ciągu miesiąca dostał drugi antybiotyk. Niestety, kiedy podałam mu ten antybiotyk Franiu zaraz zwymiotował. Chyba z pół litra mleka wyleciało z niego. A potem jedna wodnista kupa i druga... Zadzwoniłam do lekarki zapytać się, co się dzieje a ona stwierdziła, że Franek nie toleruje antybiotyku i należałoby podać zastrzyki. Zgodziłabym się na wszystko, żeby tylko przynieść natychmiastową ulgę Franiowi. Tak jak wspominałam, w dzień leżał tylko mi na rękach i przyglądał się mi albo spał. Wcale się nie bawił zabawkami. Stracił zainteresowanie tym, co dzieje się w około. Nawet piersi nie chciał. Bałam się, że odwodni się, że czeka nas szpital. Na szczęście w nocy, przez sen, nadrabiał to, czego nie zjadł w dzień. Budził się co godzinę lub dwie i ssał pierś bardzo długo.
Niestety w naszym miasteczku żadna pielęgniarka nie chciała robić mu zastrzyków, bo niby on za mały. Myślimy, że po prostu bały się. Więc jeździliśmy dwa razy dziennie do miasta specjalnie na zastrzyki, 140 km. Mnóstwo stresu i nerwów zjadłam. Takie malutkie dziecko a już tak musi cierpieć. I już kłuć trzeba. Serce mi pękało. Na szczęście Franiu znosił to dzielnie. Tylko podczas pierwszego zastrzyku płakał a potem tylko w momencie ukłucia i zaraz zapominał o tym, co stało się. Najpierw pani doktor przepisała 8 zastrzyków. Na wizycie kontrolnej dołożyła 4. A po zastrzykach znów będzie brał antybiotyk. W międzyczasie zaliczyliśmy też dwie wizyty u laryngologa w związku z jego uszkiem. I Filipek mój to również dzielny chłopczyk. Wszędzie, po lekarzach, po przychodniach i na zastrzyki jeździ z nami (nie ma kto zająć się nim na parę godzin). I jest przemęczony, niewyspany, bo to trzeba wcześnie wstać a potem późno wracamy. I jest trochę niedożywiony, bo wiadomo, jak to w trasie a mimo to zachowuje się bardzo grzecznie. Wszystkim mówi: "dzień dobry", "dziękuję", "do widzenia", spokojnie czeka na nas sam na poczekalni i dlatego uzbierał mnóstwo naklejek od pielęgniarek. Jestem z niego taka dumna. 
Myślałam, że zastrzyki szybko pomogą, ale dopiero po 5. zastrzyku zauważyłam poprawę.
Franiu zaczął "łobuzować". Nagle zaczął radośnie wymachiwać rączkami i nóżkami, przewracać się z pleców na brzuszek, gdy dojrzał Filipka gazetki. To guziczki zaczął wciskać w swojej kostce. A po 8. zastrzyku, 3. lutego, nagle zaczął pokazywać nowe umiejętności: przewracać się z pleców na brzuszek, turlać się, przemieszczać się. Dopiero teraz zrozumiałam o co lekarce chodziło. Myślę, że choroba go złamała, że nie robił takich rzeczy wcześniej. Bo tylko poczuł się lepiej i od razu zaczął fikać.
Postanowiłam, że  kończymy przygodę z przedszkolem. Szkoda, bo Filipek bardzo lubił chodzić do przedszkola a z kilkoma chłopcami bardzo się zżył. Ale jeszcze bardziej szkoda mi Frania. Tak bardzo bałam się o niego.  Modliłam się, żeby wyzdrowiał. Nie wiem, jak mogłam nic wcześniej nie zauważyć i doprowadzić go aż do takiego stanu?!!!
Franek ma 7 miesięcy, 1 tydzień i 4 dni
Filipek ma 4 lata, 3 miesiące

4 komentarze:

  1. Przykro mi, współczuję.. Biedny Franiu :( Oby już było tylko lepiej! Zdrowia dla niego!

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej... biedny Maluszek... :-( Serce peka jak czytam jak się musiał bidulek męczyć :-( Dużo zdrówka

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny maluszek. Ale bzdury drugiej strony czy warto rezygnować z przedszkola. Pomysł że pójdzie od września znowu bo już będzie musiał i może być to samo. A to co odchodne teraz to potem już pewnie lepiej. Nasz syn też choruje często choć nigdy nie musiał brać zastrzyków. Rok temu w lutym był chory cały miesiąc. Poszłam z nim do kontroli bo kaszel i katar przeszedł a się okazało że jest gorzej bo oskrzela i kolejny antybiotyk ale pomogło. Do tego ma stwierdzony przerośnięty migdal więc chodzimy n do laryngologa ale córka chodzi do przedszkola. Nawet syna chce zapisać pomimo że choruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę, żeby mój maluszek chorował później, jak będzie rok starszy. Teraz zwykły katarek i już jest ogromny problem z oddychaniem. Nie mówiąc o gorączce, kiedy to szybko maluszek może odwodnić się. Dlatego niech choruje, ale jak będzie starszy.

      Usuń