Niedawno w poście zatytułowanym Aniołek opisywałam mojego młodszego synka. Teraz czas najwyższy, napisać coś o starszym, bo wszystko to, co napisałam o nim do tej pory jest nieaktualne. Od pięciu miesięcy. A dokładnie od momentu, kiedy pojawił się na świecie młodszy brat. Filipek zmienił się nie do poznania. Już nie jest tym samym grzecznym, niewinnym, bezbronnym, spokojnym chłopcem. To przeszłość.
Tak jak wspomniałam, nie mogę go poznać od dnia, kiedy przyjechałam z Franiem ze szpitala. Wcześniej nie było między nami żadnych kłótni, płaczu i krzyków. Zawsze miło i wesoło spędzaliśmy czas. Filipek potrzebował dużo czułości i bliskości. Lubił trzymać się blisko mnie, rozmawiać, przytulać się. Na spacerku trzymał mnie za rękę. Byłam jego "mamusią". Rozumieliśmy się bez słów. Nie przechodziliśmy żadnego okresu buntu. Wszystko przebiegało spokojnie. Bez nerwów. Bez emocji. Czasami zdarzył się gorszy dzień, ale to trwało tylko przez moment, przez chwilę.
Natomiast teraz kłótnie, płacz, histeria, krzyki, wymuszanie są na porządku dziennym. Każdy dzień to wojna, walka. Filipek zupełnie przestał mnie się słuchać. Chce rządzić. Krzykiem i płaczem próbuje wszystko wymusić. Chciałby robić tylko to, na co ma ochotę. Uwielbia robić mi na złość, biegać po całym mieszkaniu i krzyczeć, skakać po łóżku, wygłupiać się i... budzić Frania! Wcale nie patrzy na to, że Franiu boi się tych wrzasków. Robi wszystko, żeby być w centrum uwagi i udaje mu się to.
Zrobił się cwany i przebiegły jak lisek. Działa na dwa fronty. Prosi tatusia, żeby kupił mu wafelka i żeby tylko nic mamusi nie mówić. I ze mną robi to samo. Też chce wafelka i prosi, żeby tylko tatuś nic nie wiedział. Przy stole nie umie normalnie usiąść i zjeść posiłku tylko wiecznie wygłupia się. Zawsze pół obiadu ląduje na podłodze a picie wylewa po stole. Gdy usypiam Frania specjalnie głośno zachowuje się, tupie nogami, skacze, wygłupia się i głośno śmieje się. Kiedy widzi, że jestem zła, wtedy ma najlepszy ubaw. Żadne prośby ani groźby nie uspakajają go. Biorę go wtedy do małego pokoju i mówię, że to jest jego pokój i tu może robić co chce. I nawet możne wykrzyczeć się do woli, ale nie w naszym pokoju, bo tam jest Franio a on jest malutki i boi się. Ale na nic moje tłumaczenia. Kiedyś byłam dla niego "mamusią" a teraz jestem "brzydką mamuchą".
Najgorzej jest wieczorem, kiedy trzeba go umyć. Ciężko zagonić go do kąpieli. Wtedy milion razy ucieka tacie z łazienki i skacze po łóżku, na którym usypiam Frania. Tatę wyzywa od: "tatuchów", "Romuchów", "chamuchów". Moje zdanie jeszcze, jako tako, liczy się dla niego, ale dla Romka nie ma już najmniejszego szacunku. Romek poświęca mu każdą wolną chwilę. Cały czas bawi się z nim, ale i tak jest tym złym. Ciągle musi tylko siedzieć w tym miejscu, które Filipek wskaże, czyli na dywanie. Gdy usiądzie na łóżko, albo pójdzie zrobić sobie kawę już są wrzaski. Filipek stał się bardzo nerwowy. Bije mnie i Romka. Gdy tak krzyczy na cały blok to czasami boję się, że ludzie pomyślą sobie, że znęcamy się nad nim, albo coś takiego. Ale przecież nie można we wszystkim mu ustępować, bo inaczej nas wykończy. Jednego wieczoru, potrafi Frania obudzić cztery razy, albo i więcej. Najpierw budzą go Filipka wrzaski z łazienki. Potem jak przychodzi do pokoju i otwiera drzwi to specjalnie głośno szarpie klamkę. Za jakiś czas zachce mu się pić i gdy wraca z powrotem do łóżka to rzuca się na nie tak, że omal Franio z rąk mi nie wypadnie. A po jakimś czasie musi przecież odkaszlnąć sobie. A ja siedzę sobie i siedzę z tym Franiem z dwie godziny go lulam i tak czekam, aż w końcu Filip zaśnie. Wtedy dopiero jest nadzieja, że i w końcu Franiu trochę sobie spokojnie pośpi. I tak jest co wieczór.
W ogóle Filip nie umie pobyć na chwile sam. Cały czas trzeba z nim przebywać. I gada i gada i nagadać się nie może. Od tego jego gadania to już nieraz głowa boli. Jeszcze, gdy jest sam ze mną w domu to jest w miarę grzeczny. Bywa przesłodki, przytula się, mówi: "kochana mamusia, ładniusia" a za moment, coś mu nie podpasuje i znowu jest to samo. Kiedy przychodzi do nas babcia to Filipek stale ją przedrzeźnia i neguje wszystko, co powie. Gdy wraca tata to dopiero zaczyna się sajgon. Czasami naprawdę trudno z nim wytrzymać. Dlatego cieszę się, że chodzi do przedszkola. Mam wtedy spokój i chwilę dla siebie.
Tak sobie myślę, że to był mój błąd, że za dużo czasu mu poświęcałam a teraz nie potrafi się przez chwilę sam sobą zająć. Jestem też przekonana, że złe zachowanie Filipka jest także wynikiem zazdrości o brata. Ale niestety, jeszcze nie da się ich równo traktować, bo Franiu jest za malutki. Wymaga większej opieki, troski, noszenia, cały czas jest przy mnie, bo karmię go piersią itd. Poza tym, Filipek nie przechodził żadnego okresu buntu ani tzw. buntu dwulatka, ani trzylatka, możne to teraz taki wzmożony bunt czterolatka, ponieważ wszystko, co czytam na ten temat, to jakbym o Filipku czytała.
Boże, daj mi sił! I niech ten okres jak najszybciej się skończy, bo nie wytrzymam!
Filipek ma 4 lata, 1 miesiąc, 1 tydzień i 6 dni
Współczuję ci... Na pewno to zazdrość o brata, ale myślę, że nie tylko.. bo to nie jest normalne zachowanie. Przykro mi, ale wydaje mi się, że to jest efekt tego jak było u Was w domu przez te wszystkie lata, Filipek widział/widzi jak twój mąż cię traktuje i odzwierciedla to jego zachowanie. Dzieci wszystko widzą i rozumieją.. Jest coraz starszy i buntuje się oraz odreagowuje to wszystko :( Przykro mi.
OdpowiedzUsuńGdyby bylo to, co piszesz to duzo wcześniej by zachowywał się w ten sposob. Tymczaem wszystko zaczęło psuç się od momentu, kiedy wróciliśmy ze szpitala. Poza tym wystarczy wpisac w google "bunt czterolatka" i jak sie okazuje to jest "normalne", typowe zachowanie dla dzieci w tym wieku.
UsuńNie wiem czy normalne i typowe.. mój Syn nigdy się tak nie zachowywał..
UsuńOby szybko mu przeszło/ minęło! Powodzenia i duuużo cierpliwości życzę! Trzymaj się.
Bo jest waszym oczkiem w głowie. Gdyby nagle nowy członek rodziny zajął jego miejsce na pewno nie spodobałoby sie to mu
UsuńCoś mi się nie zgadza. Do tej pory pisałaś, że Filipek świetnie sobie radzi, jako starszy brat, że Ci pomaga itp.
OdpowiedzUsuńSądzę, że jest to zazdrość. Do tej pory poświęcałaś Filipkowi 100% uwagi i czasu. Nieświadomie chciałaś zrobić z niego maminsynka twierdząc, że dziecku potrzebne jest jedynie towarzystwo matki, a nie kolegów, więc niestety teraz prawdopodobnie zbierasz tego efekty.
Może poradzisz się dziecięcego psychologa?
Mam nadzieję, że z czasem sytuacja się unormuje.
Powodzenia życzę :)
Jako starszy brat to radzi sobie znakomicie. Podaje mi wszystko o co poproszę, coś przytrzyma. Jeśli trzeba popilnuje Frania, zagada, żeby nie płakał. Gorzej jak już nie ma żadnego zajęcia. Wtedy łobuzuje.
UsuńJeśli chodzi o usypianie to ja kladlam ich razem. Dalej tak robię. Najpierw byla kąpiel najpierw córkę bo starsza a potem syna. I gdy go karmilam to np. opowiadalam bajkę albo czytałam w telefonie aby światło mieć zgaszone. Syn zasypiał przy piersi a córka w łóżku. Teraz już córka cztery lata a Syn prawie dwa więc kąpiel bajka i każde w swoim łóżku zasypia.
OdpowiedzUsuńStaram sie robic podobnie. Jednak Franiu czesto nie spi po poludniu dlatego wieczorem jest tak zmeczony, ze nie jest juz w stanie czekac do 19. na Filipka.
Usuń