Wieczorem, kiedy to Filipek powinien być zmęczony, nie wiadomo skąd, wstępuje w niego jakaś nowa fala energii i mocy. Synuś chce być w centrum uwagi: biega, tańczy, skacze, wygłupia się i nas rozśmiesza. Nic nie jest w stanie go powstrzymać ani zmusić do tego, żeby posiedział w jednym miejscu dłużej niż parę sekund. A wczoraj tak sobie fikał i... recytował wierszyki(!): "Biedroneczko, leć do nieba", "Jedzie pociąg z daleka", "W pokoiku na stoliku". Jak się potem okazało, Filipek zna już wiele wierszy na pamięć! Kiedy czytam mu jakąś książeczkę i przerywam w połowie zdania on potrafi dokończyć zdanie.
Synek zna już swoje nazwisko. Choć jest długie, bo aż 5- sylabowe i skomplikowane, ale już prawie udaje mu się je powtórzyć :) Zna też nazwę miejscowości w której mieszkamy. Liczy do ośmiu.
Filipek dużo pomaga i w domu, i w ogrodzie. W domu sprząta ze mną, układa swoje zabawki. Ostatnio piekliśmy razem ciasto. Synek wrzucał składniki do miski. Ciasto wyszło nam bardzo smaczne. A w ogródku, Filipek z mamą i tatą siał trawę. Na polu pomagał zbierać kamienie do naszego ogródka. Uzbierał całe swoje wiaderko! Wiaderko było ciężkie, ale on nie pozwolił sobie pomóc. Sam chciał je nieść. Filipek jest bardzo pracowity.
Ostatnio domaga się bardzo dużo czułości. Wieczorem, kiedy z Romkiem położymy go do łóżka, pocałujemy i życzymy mu dobrej nocy, on po chwili woła nas jeszcze: "Tata! Mama!" Obejmuje nas małymi rączkami, mocno przytula nas razem do siebie i całuje. Za dnia również rozdaje dużo całusów. Gdy dojrzy, że tata przytula albo całuje mamę zaraz podbiega i też zaczyna przytulać się do mnie i całować mnie. Jest małym zazdrośnikiem. A wtedy mówi do Romka: "Tata odejdź!", "Moja mama", "Tata idź z Dzióbkiem!". Czasami kłamie, że uderzył się i przychodzi do nas, żeby go pocałować.
Ostatnio, synuś stale komplementuje mnie. Gdy ubrałam nowy sweter powiedział: "Mama, ładny heher (czyt. sweter), albo jak założyłam nowe buty, też to zauważył i powiedział, że są ładne.
Filipek bardzo troszczy się o naszego pieska. Kiedy znajdzie kość woła: "Dzióbuś czekaj! Masz!" i zanosi kość do miski psa. Kiedy wybieraliśmy się na przejażdżkę samochodem, Dzióbek stanął koło innego samochodu. Filipek jak to zobaczył, zaczął nerwowo wołać psa. Krzyczał: "Dzióbuś chodź tutaj! To kana (czyt. pana) auto! Be!" Bał się, że Dzióbek pojedzie z jakimś panem, nie z nami. Gdy wołałam psa, żeby dać mu lekarstwa, Dzióbek wcale mnie nie słuchał. Wtedy przyszedł mi z pomocą Filipek. Wołał: "Dzióbusiu, idź do pani! Idź!" Uśmiałam się z tej "pani".
Kiedy przyszła do nas babcia, Filipek pobiegł do dużego pokoju, wziął pufę i zaniósł ją do swojego pokoju, żeby babcia usiadła u niego w pokoju, przy stoliczku. I razem rysowali. A on opowiadał jej o wszystkim: że tata palił ognisko w ogródku i że stukał "puk-puk", jak robił dach altanki, że mama robiła "psik-psik" jak myła okna, a potem pokazywał rączką jak je myłam. A gdy babcia odchodziła, położyłam Filipka do łóżka, żeby zdrzemnął się. Nagle synek zerwał się z łóżka i wstał, żeby powiedzieć babci: "do widzenia". A potem jeszcze krzyknął do babci: "przyjedź jutro".
Z okazji zbliżających się urodzin, mąż zaprosił mnie i Filipka na pizzę. Byliśmy w tym samym lokalu, gdzie dwanaście lat temu, poszliśmy na pierwszą randkę. A teraz byliśmy tam razem z naszym dzieckiem. Filipek był zadowolony. Pizza bardzo mu smakowała. Na drugi dzień znowu chciał jechać na pizzę.
2 lata, 4 miesiące, 2 tygodnie i 5 dni
Filipek to naprawde mądry chłopczyk i wiele już potrafi. Mój W. jest rok starszy, a tez liczy tylko do 8.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuń