Przez kilka dni pogoda była prawdziwie wiosenna, więc cały czas spędzaliśmy na dworze. Zaczęliśmy robić porządki na działce. A pracy mamy mnóstwo, ponieważ działka była strasznie zaniedbana. Przez kilka lat nikt się nią nie zajmował. Dopiero my, w zeszłym roku, zaczęliśmy trochę na niej pracować, ale i tak późno, bo pod koniec lata, ponieważ wcześniej mieliśmy inne sprawy na głowie a poza tym nie mieliśmy planu i pomysłu na nią. Teraz działamy już prężnie.
Zaczęliśmy od porządków w szopce. Romek powyrzucał niepotrzebne graty, spalił stare deski. Od nowa zbudował dach altanki i przekopał ogród. Filipek posiał trawę. Pomiędzy krzewami i kwiatami, Romek położył folię ogrodniczą a na niej wyłożył kamienie, które zbieraliśmy na polu. Teraz zielsko nie będzie rosło. W między czasie Romek rozpoczął budowę grilla z kamienia. Oprócz tego planuje ulepszyć szopkę, zrobić dużą, drewnianą huśtawkę dla Filipka i nową piaskownicę. Tak więc pracy mamy sporo, ale gdy przyjdzie lato to nie będziemy mieli co robić, tylko będziemy odpoczywać i robić przetwory warzywno-owocowe. I tak kilka dni spędziliśmy na działce. A Filipek bardzo grzecznie bawił si. W piaskownicy robił babki z piasku. Bawił się betoniarką i nowym ciągnikiem. Sprawdzał: "co tam tata robi?" A gdy wracaliśmy z działki, był cały czarny jak Murzynek Bambo. Wieczorem, kiedy kładłam go spać, tak sobie jeszcze myślał o tym ogrodzie i mówił: "Jutlo Filipek ma dużo pracy". I zasypiał z wiaderkiem i z łopatką.
Wieczorami jeździliśmy na wycieczki do lasu, ponieważ chcieliśmy pokazać Filipkowi sarenki a tu dziecko samo nam pokazało. W pewnym momencie, Filipek zapytał: "Mama cio tam?" Obejrzeliśmy się za siebie, żeby dojrzeć, co Filipek nam chce pokazać a za nami było stado sarenek :)
Od babci i dziadka Filipek dostał duży, czerwony ciągnik na pedała i z przyczepką. Jest nim bardzo zachwycony. Umie już odczepić i przyczepić przyczepkę. Opanował kierowanie, ale jeszcze musi nauczyć się pedałować, wtedy to dopiero będzie się cieszył.
Chyba jeszcze nie pochwaliłam się, że od miesiąca zaczęłam biegać. Znalazłam fajną trasę - w szczerym polu. Co prawda, na początku bałam się tam chodzić. Tylko patrzyłam i nasłuchiwałam, czy jakiś dzik zaraz z lasu nie wyskoczy, ale na szczęście spotykam na swej drodze tylko sarny, jelenie i piękne ptaki. Wokół mam ciszę, spokój i piękne widoki, jak w rezerwacie przyrodniczym lub w filmach. Tam mogę wyciszyć się, zastanowić się nad wszystkim, zostawić za sobą złe emocje. Muszę porobić zdjęcia, tylko na razie aparat jest w naprawie. Mam nadzieję, że wkrótce umieszczę tutaj fotorelacje.
Powrót do biegania był ciężki. Na początku nie byłam w stanie przebiec zbyt wiele. Czułam się jak słoń. Teraz idzie mi coraz lepiej, ale jeszcze nie ma co chwalić się wynikami. Daleko mi do mojej dawnej formy. Trochę martwię się, jak dalej będzie z biegami, czy będę miała na to czas, ponieważ od poniedziałku Romek będzie jeździł na szkolenie i nie będę miała jak się ruszyć bez Filipka. Mam nadzieję, że będzie wracał wcześnie, zanim się ściemni, wtedy będę chodziła.
2 lata, 4 miesiące, 3 tygodnie i 4 dni
O mnie
- Magda
- Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com
Obserwatorzy
Online
sobota, 21 marca 2015
niedziela, 15 marca 2015
Wiersze. Pieścioszek
Wieczorem, kiedy to Filipek powinien być zmęczony, nie wiadomo skąd, wstępuje w niego jakaś nowa fala energii i mocy. Synuś chce być w centrum uwagi: biega, tańczy, skacze, wygłupia się i nas rozśmiesza. Nic nie jest w stanie go powstrzymać ani zmusić do tego, żeby posiedział w jednym miejscu dłużej niż parę sekund. A wczoraj tak sobie fikał i... recytował wierszyki(!): "Biedroneczko, leć do nieba", "Jedzie pociąg z daleka", "W pokoiku na stoliku". Jak się potem okazało, Filipek zna już wiele wierszy na pamięć! Kiedy czytam mu jakąś książeczkę i przerywam w połowie zdania on potrafi dokończyć zdanie.
Synek zna już swoje nazwisko. Choć jest długie, bo aż 5- sylabowe i skomplikowane, ale już prawie udaje mu się je powtórzyć :) Zna też nazwę miejscowości w której mieszkamy. Liczy do ośmiu.
Filipek dużo pomaga i w domu, i w ogrodzie. W domu sprząta ze mną, układa swoje zabawki. Ostatnio piekliśmy razem ciasto. Synek wrzucał składniki do miski. Ciasto wyszło nam bardzo smaczne. A w ogródku, Filipek z mamą i tatą siał trawę. Na polu pomagał zbierać kamienie do naszego ogródka. Uzbierał całe swoje wiaderko! Wiaderko było ciężkie, ale on nie pozwolił sobie pomóc. Sam chciał je nieść. Filipek jest bardzo pracowity.
Ostatnio domaga się bardzo dużo czułości. Wieczorem, kiedy z Romkiem położymy go do łóżka, pocałujemy i życzymy mu dobrej nocy, on po chwili woła nas jeszcze: "Tata! Mama!" Obejmuje nas małymi rączkami, mocno przytula nas razem do siebie i całuje. Za dnia również rozdaje dużo całusów. Gdy dojrzy, że tata przytula albo całuje mamę zaraz podbiega i też zaczyna przytulać się do mnie i całować mnie. Jest małym zazdrośnikiem. A wtedy mówi do Romka: "Tata odejdź!", "Moja mama", "Tata idź z Dzióbkiem!". Czasami kłamie, że uderzył się i przychodzi do nas, żeby go pocałować.
Ostatnio, synuś stale komplementuje mnie. Gdy ubrałam nowy sweter powiedział: "Mama, ładny heher (czyt. sweter), albo jak założyłam nowe buty, też to zauważył i powiedział, że są ładne.
Filipek bardzo troszczy się o naszego pieska. Kiedy znajdzie kość woła: "Dzióbuś czekaj! Masz!" i zanosi kość do miski psa. Kiedy wybieraliśmy się na przejażdżkę samochodem, Dzióbek stanął koło innego samochodu. Filipek jak to zobaczył, zaczął nerwowo wołać psa. Krzyczał: "Dzióbuś chodź tutaj! To kana (czyt. pana) auto! Be!" Bał się, że Dzióbek pojedzie z jakimś panem, nie z nami. Gdy wołałam psa, żeby dać mu lekarstwa, Dzióbek wcale mnie nie słuchał. Wtedy przyszedł mi z pomocą Filipek. Wołał: "Dzióbusiu, idź do pani! Idź!" Uśmiałam się z tej "pani".
Kiedy przyszła do nas babcia, Filipek pobiegł do dużego pokoju, wziął pufę i zaniósł ją do swojego pokoju, żeby babcia usiadła u niego w pokoju, przy stoliczku. I razem rysowali. A on opowiadał jej o wszystkim: że tata palił ognisko w ogródku i że stukał "puk-puk", jak robił dach altanki, że mama robiła "psik-psik" jak myła okna, a potem pokazywał rączką jak je myłam. A gdy babcia odchodziła, położyłam Filipka do łóżka, żeby zdrzemnął się. Nagle synek zerwał się z łóżka i wstał, żeby powiedzieć babci: "do widzenia". A potem jeszcze krzyknął do babci: "przyjedź jutro".
Z okazji zbliżających się urodzin, mąż zaprosił mnie i Filipka na pizzę. Byliśmy w tym samym lokalu, gdzie dwanaście lat temu, poszliśmy na pierwszą randkę. A teraz byliśmy tam razem z naszym dzieckiem. Filipek był zadowolony. Pizza bardzo mu smakowała. Na drugi dzień znowu chciał jechać na pizzę.
2 lata, 4 miesiące, 2 tygodnie i 5 dni
Synek zna już swoje nazwisko. Choć jest długie, bo aż 5- sylabowe i skomplikowane, ale już prawie udaje mu się je powtórzyć :) Zna też nazwę miejscowości w której mieszkamy. Liczy do ośmiu.
Filipek dużo pomaga i w domu, i w ogrodzie. W domu sprząta ze mną, układa swoje zabawki. Ostatnio piekliśmy razem ciasto. Synek wrzucał składniki do miski. Ciasto wyszło nam bardzo smaczne. A w ogródku, Filipek z mamą i tatą siał trawę. Na polu pomagał zbierać kamienie do naszego ogródka. Uzbierał całe swoje wiaderko! Wiaderko było ciężkie, ale on nie pozwolił sobie pomóc. Sam chciał je nieść. Filipek jest bardzo pracowity.
Ostatnio domaga się bardzo dużo czułości. Wieczorem, kiedy z Romkiem położymy go do łóżka, pocałujemy i życzymy mu dobrej nocy, on po chwili woła nas jeszcze: "Tata! Mama!" Obejmuje nas małymi rączkami, mocno przytula nas razem do siebie i całuje. Za dnia również rozdaje dużo całusów. Gdy dojrzy, że tata przytula albo całuje mamę zaraz podbiega i też zaczyna przytulać się do mnie i całować mnie. Jest małym zazdrośnikiem. A wtedy mówi do Romka: "Tata odejdź!", "Moja mama", "Tata idź z Dzióbkiem!". Czasami kłamie, że uderzył się i przychodzi do nas, żeby go pocałować.
Ostatnio, synuś stale komplementuje mnie. Gdy ubrałam nowy sweter powiedział: "Mama, ładny heher (czyt. sweter), albo jak założyłam nowe buty, też to zauważył i powiedział, że są ładne.
Filipek bardzo troszczy się o naszego pieska. Kiedy znajdzie kość woła: "Dzióbuś czekaj! Masz!" i zanosi kość do miski psa. Kiedy wybieraliśmy się na przejażdżkę samochodem, Dzióbek stanął koło innego samochodu. Filipek jak to zobaczył, zaczął nerwowo wołać psa. Krzyczał: "Dzióbuś chodź tutaj! To kana (czyt. pana) auto! Be!" Bał się, że Dzióbek pojedzie z jakimś panem, nie z nami. Gdy wołałam psa, żeby dać mu lekarstwa, Dzióbek wcale mnie nie słuchał. Wtedy przyszedł mi z pomocą Filipek. Wołał: "Dzióbusiu, idź do pani! Idź!" Uśmiałam się z tej "pani".
Kiedy przyszła do nas babcia, Filipek pobiegł do dużego pokoju, wziął pufę i zaniósł ją do swojego pokoju, żeby babcia usiadła u niego w pokoju, przy stoliczku. I razem rysowali. A on opowiadał jej o wszystkim: że tata palił ognisko w ogródku i że stukał "puk-puk", jak robił dach altanki, że mama robiła "psik-psik" jak myła okna, a potem pokazywał rączką jak je myłam. A gdy babcia odchodziła, położyłam Filipka do łóżka, żeby zdrzemnął się. Nagle synek zerwał się z łóżka i wstał, żeby powiedzieć babci: "do widzenia". A potem jeszcze krzyknął do babci: "przyjedź jutro".
Z okazji zbliżających się urodzin, mąż zaprosił mnie i Filipka na pizzę. Byliśmy w tym samym lokalu, gdzie dwanaście lat temu, poszliśmy na pierwszą randkę. A teraz byliśmy tam razem z naszym dzieckiem. Filipek był zadowolony. Pizza bardzo mu smakowała. Na drugi dzień znowu chciał jechać na pizzę.
2 lata, 4 miesiące, 2 tygodnie i 5 dni
poniedziałek, 9 marca 2015
Babsztyl
Mamusia zawsze będzie dla niego najważniejsza!!!!
To jej wierzy nie mi!!!!!!
Ona jest święta!!!!!! Bez skazy!!!!!
A ja jestem najgorsza!!!!
Bo nie piję jak oni,
nie kradnę, nie oszukuję.
Bo dbam o syna, o męża,
ugotuję, posprzątam.
Ona robi wszystko, żeby nas skłócić,
żeby nas rozdzielić i udaje jej się to!
Czego oni wszyscy ode mnie chcą?!!!!!!!!
Gdyby nie Filipek dawno bym ze sobą skończyła!!!!!!!!
To jej wierzy nie mi!!!!!!
Ona jest święta!!!!!! Bez skazy!!!!!
A ja jestem najgorsza!!!!
Bo nie piję jak oni,
nie kradnę, nie oszukuję.
Bo dbam o syna, o męża,
ugotuję, posprzątam.
Ona robi wszystko, żeby nas skłócić,
żeby nas rozdzielić i udaje jej się to!
Czego oni wszyscy ode mnie chcą?!!!!!!!!
Gdyby nie Filipek dawno bym ze sobą skończyła!!!!!!!!
czwartek, 5 marca 2015
Kłamczuszek :)
Któregoś dnia Filipek był tak zajęty zabawą w domu, że wcale nie miał ochoty na spacer. Żeby zachęcić Filipka do wyjścia z domu Romek powiedział, że dzieci też spacerują. Na co Filipek odpowiedział: "Dzieci nie. W szkole".
Kiedy wychodzimy z Filipkiem na spacer, Filipek każe zostać tacie w domu. Mówi: "Tata w domu. Rób obiad".
Pewnego dnia odwiedziła nas prababcia. Kiedy Romek odwiózł ją do domu my wyszliśmy z Filipkiem na spacer. Na spacerze Filipek zaczął wypytywać się mnie: "Mama, cio tam baba Hela dała", "Cio tam baba Hela dała". Nie wiedziałam, o co chodzi Filipkowi, ponieważ tym razem Filipek nic nie dostał od prababci. Po chwili Filipek sam sobie odpowiedział: "Nic dała". Babcia rozpieściła naszego synka. Za każdym razem, kiedy spotyka Filipka, daje pieniądze a tym razem nic nie dała, więc Filipek to sobie zapamiętał.
Gdy bawiłam się z Filipkiem betoniarką dojrzałam, że w środku, w gruszy, utknął śrubokręt. Zapytałam się, kto tam wrzucił śrubokręt, na co Filipek odpowiedział: "Tata siam". Mój synuś pierwszy raz w życiu okłamał mnie! I zaczął wszystko dokładnie pokazywać jak to było, w jaki sposób tata wrzucił ten śrubokręt i że niby on mówił: "Tata nie! Tata nie!", żeby Romek tego nie robił.
Filipek zna znaczenia słów: dziękuję i przepraszam i często ich używa. Podziękuje za obiad lub gdy coś dostanie od babci. Kiedy uderzył mnie książką w nos powiedział: "psiepraszam" i przytulił mnie.
Kupiliśmy Filipkowi dwie encyklopedie dla dzieci. Jedną o zwierzętach a drugą świata. Jestem w szoku, że Filipek poznał już tak wiele zwierząt. Na przykład, umie rozróżnić rysia od geparda, koalę od pandy. Bardzo lubi zwierzęta afrykańskie.
Jakieś dwa - trzy tygodnie temu złożyliśmy Filipkowi dziecięce łóżeczko. Filipek już obijał się, ledwo mieścił się w nim. Kolejny etap za nami. To dzieje się zbyt szybko. Ale przynajmniej teraz ma więcej miejsca w pokoju.
2 lata, 4 miesiące, 1 tydzień i 2 dni
Kiedy wychodzimy z Filipkiem na spacer, Filipek każe zostać tacie w domu. Mówi: "Tata w domu. Rób obiad".
Pewnego dnia odwiedziła nas prababcia. Kiedy Romek odwiózł ją do domu my wyszliśmy z Filipkiem na spacer. Na spacerze Filipek zaczął wypytywać się mnie: "Mama, cio tam baba Hela dała", "Cio tam baba Hela dała". Nie wiedziałam, o co chodzi Filipkowi, ponieważ tym razem Filipek nic nie dostał od prababci. Po chwili Filipek sam sobie odpowiedział: "Nic dała". Babcia rozpieściła naszego synka. Za każdym razem, kiedy spotyka Filipka, daje pieniądze a tym razem nic nie dała, więc Filipek to sobie zapamiętał.
Gdy bawiłam się z Filipkiem betoniarką dojrzałam, że w środku, w gruszy, utknął śrubokręt. Zapytałam się, kto tam wrzucił śrubokręt, na co Filipek odpowiedział: "Tata siam". Mój synuś pierwszy raz w życiu okłamał mnie! I zaczął wszystko dokładnie pokazywać jak to było, w jaki sposób tata wrzucił ten śrubokręt i że niby on mówił: "Tata nie! Tata nie!", żeby Romek tego nie robił.
Filipek zna znaczenia słów: dziękuję i przepraszam i często ich używa. Podziękuje za obiad lub gdy coś dostanie od babci. Kiedy uderzył mnie książką w nos powiedział: "psiepraszam" i przytulił mnie.
Kupiliśmy Filipkowi dwie encyklopedie dla dzieci. Jedną o zwierzętach a drugą świata. Jestem w szoku, że Filipek poznał już tak wiele zwierząt. Na przykład, umie rozróżnić rysia od geparda, koalę od pandy. Bardzo lubi zwierzęta afrykańskie.
Jakieś dwa - trzy tygodnie temu złożyliśmy Filipkowi dziecięce łóżeczko. Filipek już obijał się, ledwo mieścił się w nim. Kolejny etap za nami. To dzieje się zbyt szybko. Ale przynajmniej teraz ma więcej miejsca w pokoju.
2 lata, 4 miesiące, 1 tydzień i 2 dni
Subskrybuj:
Posty (Atom)