Nie lubię, nie cierpię, nie znoszę moich teściów. Zupełnie nie wiem, jak mam z nimi rozmawiać. Oni w ogóle nie słuchają tego, co do nich mówię, totalnie lekceważą mnie. Można im tysiąc razy albo i więcej coś tłumaczyć a oni dalej robią po swojemu. A potem są zdziwieni, że coś jest nie tak, nie rozumieją, co źle zrobili i widzą tylko swoją krzywdę. Nie wiem, czy są tacy ciemni, czy tylko udają.
Teściowie mówią, że teraz nie odwiedzają Filipka, ponieważ nie mają pojęcia o której godzinie mogą do nas przyjeżdżać, bo nie wiedzą, kiedy Mały śpi a kiedy nie. Jednak prawda jest zupełnie inna - nie przyjeżdżają, bo Filipek ich wcale nie interesuje. Wcześniej tłumaczyli się, że nie przyjeżdżają, bo on jest za mały i nic nie rozumie. Tymczasem, ostatnio teściowa poprosiła mnie, żebym do nich zadzwoniła, kiedy mogą przyjechać, wtedy oni od razu przyjadą. To kilka dni temu, tak zrobiłam. Zadzwoniłam.
Była godzina 8 rano. Filipek był wyspany, wypoczęty i zadowolony. Myślałam, że fajnie będzie bawił się z dziadkami. Podczas rozmowy telefonicznej, poinformowałam teściową, że przed 10. Filipek pójdzie spać. I czekamy na nich, czekamy a ich nie ma. Myślałam, że już nie przyjadą. Kładłam właśnie Filipka spać, gdy dojrzałam przez okno, że oni przyjechali. Była 9.45!!! Przecież wyraźnie prosiłam, żeby nie przyjeżdżali przed 10! Wyszłam więc do nich na dół i zaczęłam mówić, że Filipek zasypia, ale oni mieli to w dupie. Wcale mnie nie słuchali. Teściowa, wyprzedziła mnie na klatce schodowej i jak jakaś głupia biegła do mieszkania. Wpychała się siłą!!! I to nie pierwszy raz!!! Ona nie rozumie, że Filip jest zmęczony, zasypia, że potrzebuje snu. Przyjechała, więc musi wejść. Na nic nie patrzy. Kiedy inni goście przychodzą do nas, kiedy właśnie usypiam Filipka, rozumieją to i szanują. Nikt nie wpycha się siłą do mieszkania. Inni wiedzą, że dobro dziecka jest najważniejsze. Teściowa ma z tym jakiś problem, nie wie o tym, nie rozumie. A przecież Filipek jest jeszcze taki malutki.
Kto ma dziecko, ten wie, jak jest. Kiedy dziecko zasypia potrzebuje ciszy i spokoju, bo kiedy tylko usłyszy jakiś hałas, czy głos kogoś innego i zobaczy nową twarz to od razu rozbudza się, ponieważ jest ciekawe, co się dzieje. I już jest po spaniu. Milion razy im to tłumaczy się a do nich nic nie dociera.
Gdy wepchali się do mieszkania, teściowa zaraz wzięła Filipka na kolana. On był zaspany, drętwy, siedział grzecznie ze spuszczoną główką. Przywieźli mu bębenek i zaczęli uderzać w ten bęben i bawić się z Filipkiem zabawkami. Jednak coś tam w głowie teściowej świtało, że Filip ma spać i po 15. min. zapytała mnie się: "może ja go nie będę rozbudzać"?!!!!! K...przecież już dawno to dawno zrobiła!!! Filip już dawno zainteresowany był zabawą!!! Za chwilę macha ręką i do mnie:"no to już go kładź"! Myśleli, że ja pójdę do pokoju obok go usypiać a oni będą mi kąty oglądać. Całe 20 minut nabawili się z wnukiem i pojechali a potem i ja i Filip cały dzień mieliśmy zepsuty, bo nie spał i był marudny a ja nie mogłam nic w domu zrobić, ani ugotować obiadu, ani wyjść z psem na spacer, choć ten piszczał już pod drzwiami, bo chciał wyjść.
Po dwóch godzinach dzwonię do niej, żeby powiedzieć jej, że przez nich Filip jeszcze nie śpi a ona wielce zdziwiona, że jeszcze nie usnął. Jak miał usnąć?! Przecież oni go oszukali! Był czas ciszy i snu to oni przyjechali, zaczęli hałasować, bawić się z nim zabawkami. Zburzyli mu rytm dnia. Wprowadzili dziecko w błąd i myślą, że on zaraz tak sobie uśnie. Wcale nie słuchają tego, co się do nich mówi a potem wszystkim jest nieprzyjemnie i przykro.
Przez 8 miesięcy widzieli moje dziecko tyle, co przypadkiem spotkali na mieście. Przez rok czasu, teściowa wzięła wnuka 4 razy na spacer. Ostatnio (w sierpniu) , gdy go brała, Filip wybuchnął płaczem. Nie chciał z nią iść. I załzawionymi oczkami oglądał się za mną. Myślałam, że serce mi pęknie! Dlatego więcej nie dałam jej go na spacer. A teraz, tak nagle, zależało im na spotkaniu. Nie uwierzę... Za dwa tygodnie będą urodziny Filipka, więc może chcą nadrobić ten stracony rok, żeby nie było obciachu przy innych gościach, jak Filipek zacznie płakać na ich widok. Nie wiem...
ehh Magda, no widzisz jak to jest...Znowu moi teściowie życie by oddali za Filipa. Żałują że nie ma ich na co dzień, że nie mogą uczestniczyć w jego rozwoju, każdą wolną chwilę staraja sie spedzac z małym i pokonywać te 100km.Podobnie jak moja mama.
OdpowiedzUsuńwiem że ci serce pęka, ale teraz skup się na swoim synu i miej nauczkę na przyszłość. Na pewno w stosunku do swoich wnuków będziesz starała się im dać gwiazdkę z nieba.
i trzymaj się!
hebamme.blog.pl
taktak rytym to podastawa:) u nas tez:) tesciow wspolczuje....... totalny brak zrozumienia;/
OdpowiedzUsuńWspółczuję takich teściów..
OdpowiedzUsuńKurczę, no nieciekawie masz z tymi teściami! Moi to są wspaniałymi dziadkami dla swoich wnuczek.
OdpowiedzUsuńEhhhh czytam to i rece opadaja, nie zazdroszcze u mnie i rodzice i tescie bardzo pomagaja przy Nadii
OdpowiedzUsuńO matko i córko..
OdpowiedzUsuń