Urlop, urlop i po urlopie... Nie wiadomo, kiedy minął. Dużo było oczekiwań a wyszło jak zawsze. Zero odpoczynku, zero leniuchowania, mało snu. Niedawno przeprowadziliśmy się tutaj, więc mnóstwo rzeczy było jeszcze do zrobienia w domu: położyliśmy w kuchni płytki i malowaliśmy ją, trzeba było poobrabiać okna, pomalować balkon i jeszcze było sporo innych, pracochłonnych, rzeczy do zrobienia. Więc Romek robił a ja zajmowałam się synkiem. Kiedy skończył, on spacerował z Filipkiem a ja prałam, sprzątałam ten syf, gotowałam. I tak minęło...
Teraz Filipkowi wychodzą kolejne ząbki, cierpi w nocy, nie śpi i ja też. W nocy wstaję tak często, że nie raz mam wrażenie, że zegarek zepsuł się i stoi w miejscu.
Tak gadałam na teściową, że wcale wnukiem się nie zajmuje, że nie weźmie go na spacer ani w niczym nie pomoże, ale moja mama jest taka sama. Owszem, przyjedzie do niego, posiedzi godzinę albo dwie a potem idzie. Jednak, odkąd tutaj mieszkamy, też ani razu nie wzięła go na spacer, żebym sobie posiedziała sama w domu i trochę odpoczęła. Jeśli spacerujemy to w trójkę i zawsze wtedy, kiedy przypadkowo spotkamy się na mieście. Gdybyśmy z Romkiem nie jechali trzy razy do miasta, po zakupy, to wcale nie miałaby okazji pospacerować z wnukiem.
Co to za różnica, czy mieszkamy tutaj, czy tam jak w wychowaniu syna jestem skazana tylko i wyłącznie na siebie?! Od rana do nocy i przez całą noc!!!!!!!! Tylko doradców jest mnóstwo. Przeprowadziliśmy się, bo rzekomo miało mi być lżej a nie jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Madzia jest co trudno , ale masz satysfakcję że wychowujesz go sama, dziadkowie czasami dostrzegają wnuki jak te zaczynają chodzic i mówic.... może tak będzie u ciebie ?
OdpowiedzUsuńa może porozmawiaj z mamą i powiedz jej po prostu czego oczekujesz....
Smutno tak się czyta. Aż dziwne, ze mama nie chce sama pobyć z własnej inicjatywy z wnukiem. Może poproś ją czasem o pomoc w końcu my matki czasami jej potrzebujemy. Ja przed narodzinami mówiłam, ze sama będę się zajmować a teraz przyznam szczerze, ze cieszę się że rodzice czasami wezmą małą na spacer bądź chwilę ją przypilnują. Ale przyznam, że zdarza si.ę, ze to ja sama proszę ich o pomoc. Może też spróbuj?
OdpowiedzUsuńNormalka- w teorii wszyscy dziadkowie są chętni do pomocy i do rozpieszczania wnuków, a w praktyce rzadko to się zdarza ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć bo nie mam jeszcze doświadczenia w tych sprawach. Wiem tylko, że ja na obie babcie nie będę mogła liczyć bo muszą pracować obie jeszcze około 10 lat do emerytury a teraz z pracą wiadomo jak jest. Nie martw się wszystko się jakoś ułoży. Może Leptir ma rację.
OdpowiedzUsuńUmiesz liczyć, licz na siebie... taką zasadę wpoiło mi życie i tak jest łatwiej, niestety... Moja mama jest babcią na odległość, a teściowa, mimo, że blisko i kocha wnuki, nigdy sama nie zaproponuje, że się nimi zajmie- jak zapytam, owszem, nie odmówi, ale właśnie uświadomiłaś mi, że ona sama nigdy nie powiedziała "idźcie gdzieś, ja zajmę się dziećmi"... A możne to i lepiej? Sama nie wiem.... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńu mnie sytuacja kiedyś będzie trochę inna, bo moja mama jeszcze pracuje, więc tylko tata mógłby się szybciej zająć, teściowie z kolei są coraz starsi i nie mają już tyle siły, więc będę musiała sobie poradzić i nająć kiedyś nianię ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam doświadczenie w wychowywaniu dzieci, ale uważam, że w Polsce jeszcze bardzo pokutuje obraz dziadków, którzy są na każde skinienie i zawsze są gotowi do pomocy. Jasne, rozumiem, że kontakt z babcią i dziadkiem jest ważny, ale jeśli oni sami tego nie czują - nie zmuszałabym.
OdpowiedzUsuńPoza tym obowiązkiem rodziców jest wychowywanie, nie dziadków. Dziadkowie mogą to robić tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zechcą. To my decydujemy się na dzieci i to jest nasza odpowiedzialność. Nawet jeśli wcześniej teściowie i rodzice deklarują nam, że będą pomagać, uważam, że trzeba na to brać poprawkę. Trudno, nikt nie mówił, że macierzyństwo to bajka. A to, że liczyć można tylko na siebie każdy powinien wiedzieć.
Wiem, to przykre, kiedy liczysz na czyjąś pomoc, a jej nie otrzymujesz. Czujesz się wtedy oszukana, na pewno nie jest łatwo. Ale spokojnie, już tyle czasu dawałaś radę to dasz i później :) Powodzenia :)
Nasi dziadkowie tez sa na odleglosc, ale decydujac sie na dziecko melismy ta swiadomosc. jezeli czegos chce od mojej mamy, kiedy np jest z Mala, po prostu jej o tym mowie. np czy moze ja popilnoswac bo ja costam musze zrobic. i zazwyczaj nie ma problemu. Lubie jasne sytuacje. Moze sprobuj raz mame poprosic, ze byloby ci latwiej np sprzatnac czy odpoczac jejzeliz abralaby malego np na dwie godzinki spaceru.
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej uznały, że doskonale sobie radzisz i nie potrzebujesz pomocy :( A przyznałaś się Mamie czy Teściowej, że już nie masz siły i potrzebujesz pomocy? Przecież to żaden wstyd prosić o pomoc :)
OdpowiedzUsuń