Filipek nie ustaje w swoich zmaganiach. Cały czas pełza, wszędzie zagląda, wszystkiego musi dotknąć. Nie ma ani jednej sekundy, żeby usiadł sobie i odpoczął. Nie wiem, skąd on ma tyle siły i energii. Ciągle bawi się drzwiami, zamyka je i otwiera, szuflady również. Muszę uważać, żeby nie przyciął sobie paluszków. Gdy zabieram go od mebli on potrafi ze sto razy tam powracać, aż do skutku. Jest bardzo wytrwały w swoim dążeniu do celu a ja czasami nie mam już siły. Kupiliśmy różne zabezpieczenia na meble, ale i tak trzeba uważać. Filipek cały czas próbuje wstawać a ja muszę być przy nim, żeby czasem nie rozjechały mu się nóżki i żeby nie upadł. Naprawdę, pilnowanie go i bieganie za nim jest bardzo męczące. Ubieranie go albo zmienianie pieluszki też jest prawdziwym wyzwaniem. Filipek kręci się na łóżku w jedną stronę i w drugą, potem szybko przekręci się na brzuch i ucieka. Chwilkę odpocząć można jedynie wtedy, gdy śpi, ale to zaledwie dwa razy dziennie po godzinie. Mogłabym włączyć dziecku telewizor i mieć spokój, ale nie chcę uczyć go bezmyślnego wpatrywania w ekran. Z tego byłoby więcej szkody niż pożytku. Mój synek do tej pory nie widział telewizji na oczy. I całą noc wstaję do karmienia, co dwie godziny. Filipek ma ustawiony jakiś wewnętrzny, biologiczny zegar, bo zawsze budzi się o stałych porach: 21., 23., 1.w nocy, 3., 5., i o 6. rano zaczynamy dzień. Nie wspomnę już o tym, że wcale nie mam czasu dla siebie. Filipek zasypia po 19., ale wtedy jestem tak zmęczona, że już nic mi się nie chce, na nic nie mam siły.
Jestem przemęczona a od września wszystko zapowiada się jeszcze gorzej... Prawdopodobnie, Romek będzie miał szkolenia i nie będzie go w weekendy, przez dwa lata... A planujemy jeszcze drugie dziecko. Nie wiem, jak ja sobie poradzę... :(
Codziennie Romek ma kontakt z Filipkiem zaledwie przez godzinę, ponieważ wraca z pracy po 18. Wtedy zazwyczaj Filipek je deserek, zaraz potem go kąpiemy i nasz Misiu idzie spać. Od kilku tygodni, Romek ma urlop wypoczynkowy i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że opieka nad dzieckiem to wcale nie jest taka prosta sprawa. Wcześniej miał do mnie pretensje, że ja ciągle jestem zmęczona a dopiero teraz przekonał się, ile to pracy jest przy dziecku, ile odpowiedzialności i obowiązku, że trzeba non stop przy nim być i czuwać, żeby mu się krzywda nie stała. Nawet do toalety strach pójść, bo nie wiadomo, co za chwilę wymyśli, co zrobi i gdzie pójdzie sobie Filipek. Też nie dojadam, bo po prostu nie mam jak ugotować obiad. Nie jestem w stanie, jednocześnie pilnować Filipka i gotować.
I mamy trzeciego ząbka! Górną, lewą jedynkę. Lada dzień i pojawi się druga górna jedynka.
9 miesięcy, 2 tygodnie i 5 dni
Z jednej strony Cię rozumiem bo moja jest zaledwie półtora miesiąca młodsza, ale nie możesz cały czas za nim chodzić. Musisz znaleźć chwilę dla siebie a jak mąż jest w domu zrób sobie domowe spa, poleż w wannie pół godziny i od razu lepiej sie poczujesz. Ja mam ten plus, że piętro niżej mieszkają rodzice i gdy sa w domu to najchętniej wnuczkę by do siebie wzięli i się bawili. A co do zmiany pieluszki to zgadzam się jest ciężko utrzymać w jednym miejscu :) ja staram się zawsze dać jej coś do rączki czasami działa.
OdpowiedzUsuńDobrze masz :) Ja jestem zdana tylko na siebie. Moja mama odwiedza nas prawie codziennie a potem my jeszcze idziemy do niej, ale nigdy nie wzięła Filipka na spacer tak, żebym ja mogła trochę sama posiedzieć sobie w domu.
UsuńA o teściach to nawet nie wspomnę. Odwiedzają Filipka raz na 1,5 miesiąca.
I wnerwia mnie, gdy słyszę tekst mojej babci: "Madziu, ale tak " szczerze mówiąc" to ty sama wychowałaś Filipka". Pewnie, że tak! I tu nawet nie potrzeba żadnej, jakiejś nadzwyczajnej, szczerości. To jest fakt. Filipek miał 5 miesięcy, jak przeprowadziliśmy się do rodzinnej miejscowości, więc już był "z najgorszego " odchowany. A to, że moja mama widzi go średnio 3 godziny dziennie nie oznacza, że wychowuje mi dziecko.
Kiedyś uważałam, ze będę sama się nią zajmować a teraz jeśli ktoś chce to uważam, że czasami warto jak ktoś inny z nią pobędzie a ja mam chwile dla siebie. Tobie na pewno przydałaby się taka chwila odpoczynku. A porozmawiaj może z mężem może uda CI się na chwile gdzieś wyskoczyć do koleżanki albo coś.
UsuńBo faceci to tak zawsze, przecież masz duzo czasu, przeciez wczesnej do domu wracasz (moj tak gada) ale to ze w domu poprane posprzatane, ugotowane to krasnoludzki zrobily. Z dzieckiem tak samo, nie sprovuje to sie nei dowie jak to ciezko
OdpowiedzUsuńWłaśnie, człowiek nie zdaje sobie sprawy z wielu rzeczy, dopóki nie doświadczy czegoś na własnej skórze :)
UsuńMadziu, a nie lepiej byłoby karmić Filipka na noc butelką? To już duży chłopak, wszystko co najcenniejsze już z Twojego mleka dostał, teraz pokarm juz nie jest tak wartościowy, żeby go zasycić na dłużej, więc często się budzi. Wiem o czym piszesz, bo ja przy bliźniętach miałam równie częste pobudki prze długi czas, ale też często broniłam się przed jakimiś zmianami, które ostatecznie okazały się dobre dla nas wszystkich.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie piszesz coś o sobie, bo od kiedy urodził się Filipek to miałam wrażenie, jakby nie było już Magdy, jedynie Mama Flipka. On jest fantastyczny, ale Ty nie mniej, nie zapominaj o sobie. Życzę Ci dużo siły i pomysłów na ogarnięcie synka.
Na noc próbowałam dawać Filipkowi sztuczne mleko, jednak to nie sprawdziło się. Nawet po butli, Filipek budził się co dwie godziny, dlatego zrezygnowałam z niej.
UsuńOjej, nie wiedziałam, że masz bliźnięta :) To dwa razy więcej pracy i obowiązków, ale też dwa razy więcej uśmiechu.
O sobie nie piszę, bo nie mam czasu, choć od kiedy mieszkam w rodzinnej miejscowości, miałabym dużo więcej do napisania :) Dlatego piszę o tym, co dla mnie najważniejsze, o moim synku :)
A co u Ciebie słychać? Wszystko w porządku? Już od dawna mało Cię na swoim blogu.
Pozdrawiam cieplutko.
A macie gorąco w pokoju? Może chce mu się pić, my w te upały mieliśmy nawet po 30 stopni i wiatrak na noc włączaliśmy to E. spała lepiej. Choć ona nie miała takich problemów bo ładnie śpi, ale ostatnio jej się zdarzyło, ze budziła się co dwie godz. myślałam, ze padne.
UsuńJa robię tak, ze np. koło 18 daje jej kaszki a potem jak idzie się kapać to po 19 jakoś pije moje mleko i wtedy chyba lepiej śpi bo jest bardziej syta a tak to się po godzince potrafiła przebudzić na mleko.
Hmmm, nie poddawaj sie z tą butelką, może on się budził z przyzwyczajenia? Kiedy moje dzieci były już na tyle duże, że nie powinny były budzuć sie w nocy na jedzenie, a jednak to robiły, spróbowałam podawania im wody zamiast mleka. Ciocia mi tak podpowiedziała, że w końcu dzieci stwierdzą "na wodę nie opłaca się budzić" i odpuszczą ;) Ale wiadmo, muszą być wieczorem najedzone.
UsuńJa nadal będę uparcie twierdziła, ze to Ty powinnaś być dla siebie samej najważniejsza. Skoro kochasz swojego synka, to dbaj o jego mamę :) Dzieci naprawdę czują się najbezpieczniej, gdy ich mama jest spokojna i zadowolona, a nie przemęczona i rozzłoszczona. Dlatego jeśli potrzebujesz pomocy babci, poproś o nią. Nie możemy przecież oczekiwać, że ktoś zgadnie, czego byśmy chciały... A wtedy odpocznij, napisz o sobie, zrób coś tylko dla siebie... Wszystkim wyjdzie to na dobre :)
Ja nie piszę już u siebie, bo zwyczajnie nie czuję takiej potrzeby, nie potrafię prowadzić bloga, mam niewiele wolnego czasu i inaczej go pożytkuję. Wiem, że kilka osób mnie czytało i czasem nawet czuję, że wypadałoby coś napisać, ale z drugiej strony może lepiej, żeby wszyscy zapomnieli, że kiedyś pisałam :) Bo i tak nic sensownego i stałego z tego nie wyniknie.
U mnie zmieniło się bardzo dużo na plus, tak w skrócie - od ponad dwóch lat jestem w terapii dla współuzależnionych, nawracam się, poznaję Boga i siebie każdego dnia. Uczę, zmieniam, dbam. W efekcie czuję się bardzo dobrze, a przeszłość opisywaną na blogu wspominam niechętnie :) Na mojej zmianie skorzystała cała rodzina. Dzieci nie mają już wrzeszczącej, zapłakanej matki, z trudem wstającej z łóżka. Mąż nie ma żony pobłażliwej, uległej i cierpiącej z powodu jego zachowań. Teraz ma pewną siebie, uśwmiechniętą i WYMAGAJĄCĄ żonę. Sam też podjął terapię i choć zmiany pojawiają się wolniej niż u mnie, to jednak są i tak ogromne. A ja z wiarą i nadzieją patrzę w przyszłość :)
Też Cię pozdrawiam Madziu i życzę więcej miłości dla siebie samej :*
Dziękuję :))
Usuńgratuluję ząbka!:)
OdpowiedzUsuń