Filipcio budzi się codziennie o 6. rano. Leży sobie wtedy grzecznie w łóżeczku, gada sam do siebie i od czasu do czasu zerka na mamę. Obserwuje, czy wstałam, czy jeszcze śpię, czy widzę jak on się bawi. Kiedy tylko nasze spojrzenia spotkają się na jego policzkach pojawiają się dołeczki. Mały łobuziak śmieje się i podskakuje w tym łóżeczku i krzyczy te swoje: "aaaaaaa". Ja staram się jeszcze trochę poleżeć, pospać, ale kiedy słyszę synka jest to niemożliwe. Leżę więc jeszcze kilka minut i wstaję. Zmieniam synkowi pieluszkę, karmię a potem kładę w dużym pokoju na kocyku. Filipek bawi się a ja ogarniam mieszkanie, krzątam się po kuchni. Często rano wpada do nas moja mama, przywozi mi świeże bułeczki i pieskowi jakiś smakołyk.
Około 9. rano Filipek zawsze ucina sobie drzemkę. Leżymy wtedy na łóżku w jego pokoiku, ja daję mu cyca, potem pieluszkę tetrową. Bez niej nie uśnie. Filipcio wtula swoją buźkę w pieluszkę i kładzie się na boczku a ja głaszczę go po czółku, po włoskach, po pleckach... Lubi też gdy moim noskiem dotykam jego noska. Filipek wtedy tak wpatruje się w moje oczy i jeszcze uśmiecha się do mnie, chociaż oczka ma już bardzo śpiące.
Kiedy Misiu śpi w domu musi być cisza, bo dosłownie wszystko go budzi. Dlatego, żebym mogła zrobić cokolwiek w domu włączam radio, żeby trochę zagłuszyć dźwięki dobiegające z bloku a w tym czasie jem śniadanie, ubieram się i na palcach wychodzę z psem na spacer.
Gdy Filipcio wstanie ok. 11., karmię go kaszką i wychodzimy na spacer do mojej mamy. Czas spędzamy u niej w ogrodzie.
Między 13. a 14. idziemy do domku na zupkę. Potem Filipcio, zmęczony po upale, odpoczywa trochę w domku. Leży na kocyku i bawi się zabawkami a ja przygotowuję obiad. W tym czasie co kilka minut zaglądam do pokoju, bo on jest taki bystry, wszystko co sobie upatrzy to zdobędzie, wszędzie już się doczołga. Tak śmiesznie to wygląda, jak tymi malutkimi nóżkami odpycha się od podłogi i sunie na przód :))
Potem znów wychodzimy na dwór. Spacerujemy już po mieście, bo późnym popołudniem nie ma już takiego ruchu. Jest o wiele spokojniej.
O 18. tatuś wraca z pracy. Na jego widok Filipek piszczy z radości i aż cały się trzęsie. Romek szybko je obiad a Filipcio deserek i razem kąpiemy synka. Romek rozbiera go w pokoju a ja w tym czasie leję wodę do wanienki. Filipcio uwielbia się kąpać. Kąpiel daje Filipkowi chwile relaksu, ale także szaloną zabawę. Tymi nóżkami chlapie, ile się da. Potem wspólnie suszymy go ręczniczkiem, kremujemy i ubieramy co jest bardzo trudnym wyzwaniem. Bo Filipcio wszystko chce mieć w rączce: i pieluszkę i krem, szczotkę, chce wszystko sięgnąć, po wszystko wygina się i kręci na wszystkie strony.
Potem jak nie jest zmęczony Filipcio je kaszkę albo gdy jest zmęczony to cyca i odkładam go do łóżeczka. Włączam cichutko kołysanki a on odwraca się na bok i samodzielnie zasypia. Lubię na niego patrzeć jak śpi. Taki mały już człowieczek.
Niestety, do tej pory, nie przespałam jeszcze ani jednej całej nocy. Filipek budzi się czasami co godzinę, czasami co dwie, bo jest głodny...
I tak nam szybko leci dzień za dniem, że nawet nie wiem, jaki jest dzień tygodnia.
;-)
OdpowiedzUsuńCudownie że Wam tak beztrosko płynie czas.. ;)
OdpowiedzUsuń