O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

sobota, 4 maja 2013

Kłótnia z teściami

Teściowie wcale nie interesują się Filipkiem. Pisałam już o chrzcinach, że przez całą uroczystość żadne z nich nie podeszło nawet na chwilę do wózka, do Filipka... Później Romek wygarnął teściom to, że wcale nie interesują się wnukiem, że nie okazują mu żadnego zainteresowania, żadnego uczucia. Niestety, na nic to zdało się, pomimo tego, że mieszkamy w rodzinnej miejscowości i dziadkowie są na miejscu.
Kiedy jeszcze, na czas remontu, mieszkaliśmy u moich rodziców, mój tata spotkał teściów na mieście i zaprosił ich na kawę. Chciał, aby odwiedzili wnuka. Myślał, że być może, nie odwiedzają oni go, bo krępują się przyjechać do moich rodziców. Nic bardziej mylnego! Oni nie odwiedzają Filipka, bo nie mają na to ochoty. Jednak przyjechali razem z moim tatą. Po tym, jak dostali opieprz od Romka, próbowali teraz odkręcić całą sytuację. Nagle okazali się nazbyt czuli i wylewni. Ale i tak to wszystko było takie sztuczne i wymuszone. Teściowie podeszli do łóżka na którym leżał Filipek i przez parę chwil mówili do niego pieszczotliwie. Potem teściowa wzięła Filipka na ręce. Jeszcze biorąc go, zdążyła powiedzieć, że nie wie, jak się takie małe dzieci trzyma, więc ja powiedziałam, żeby w takim razie go nie brała, niech on sobie leży. Ale ona mnie nie posłuchała. Chwyciła Filipka tylko pod pachy i wzięła go na ręce. Wcale nie przytrzymywała jego główki. A Filipek zaczął cały chwiać się, w przód i w tył. Nie miał jeszcze tyle siły, aby samodzielnie w pionie trzymać swoją główkę. Nie mógł złapać równowagi. Mówię jej, żeby trzymała główkę, ale ona miała ręce pod pachami i nie wiedziała jak to zdrobić. Dlatego szybko go położyła, nie przytrzymując wcale główki(!) i mówi, że przecież dzieci tak się trzyma. Owszem, dzieci, ale nie niemowlęta. Dziecko by mi połamała! Gdyby wzięła go na ręce w ten sposób, miesiąc wcześniej, czy dwa, chowałabym kalekę. Swoją drogą to wstyd, bo Filipek jest jej trzecim wnuczkiem a ona jeszcze nie wie, jak trzymać niemowlę.
Następnym razem, gdy sprzątaliśmy w mieszkaniu, chciała wziąć  Filipka na ręce, ale nie dałam jej go, bo bałam się, że go połamie i tak jej powiedziałam to obraziła się.
Dopiero po kilku tygodniach przyjechała z teściem znowu, aby odwiedzić Filipka. Wtedy powiedziałam teściowej, jak trzymać Filipka i dałam go jej na ręce. Nie minęło pięć minut jak nacieszyła się nim i kazała mi już go wziąć. I do niego gada, że babcia tęskni za nim! Miałam już na końcu języka, żeby jej powiedzieć, żeby babcia go nie oszukiwała. Bo Filipek jest malutki, ale doskonale czuje, kto za nim tęskni a kto nie. Jesteśmy tutaj już prawie dwa miesiące a teściowie byli u niego tylko raz! A teraz mają do nas tak blisko. Codziennie są w naszej miejscowości i do nas nie zajadą. Gdy spaceruję, widzę ich, jak jeżdżą samochodem to nawet nie zatrzymają się, żeby zobaczyć Filipka, zapytać się, co u nas słychać. Często teściowa udaje, że nie widzi nas.
Zaraz po przeprowadzce, gdy spotkałam teściową na mieście obiecywała, że specjalnie przyjedzie do Filipka i weźmie go na spacer. Od tamtej pory, minęły już prawie dwa miesiące i Filipek nie doczekał się babci. Wcześniej tłumaczyła się, że pracuje... I co z tego? Ona myśli, że jak dziecku powie się, że babcia pracuje i dlatego przez dwa miesiące nie znalazła dla niego czasu, żeby wziąć go na spacer to ono to zrozumie?! Przecież to nawet brzmi absurdalnie! Może przecież przyjechać po południu albo w weekend. Poza tym, wszyscy wiedzą, jak ona pracuje: teoretycznie do 15., jednak w praktyce to jest już w domu przed 12. Ściemniara. I ostatnio, jak gdyby nic, zadzwoniła do Romka z informacją, że teraz już robi do 15., bo zaczęli ją kontrolować. Tymczasem, na następny dzień, wracaliśmy z Romkiem z miasta i zauważyliśmy, że właśnie oni jadą do miasta. A na zegarze było po 13! Właśnie tak ona pracuje! Albo tłumaczy się, że nie przyjeżdża, bo nie wie, kiedy Filipek śpi itp. Gdyby przyjeżdżała częściej to wiedziałaby o której godzinie on śpi, o której je, o której z nim spacerujemy, o której go kąpiemy. Tymczasem oni nic o nim nie wiedzą.
Dziecku trzeba okazywać uczucia, trzeba kochać, przytulać, głaskać. Tymczasem teściu ani razu nie trzymał Filipka na rękach, nie przytulał, nie głaskał. A Filipek skończył już pół roku. A potem będą mieli żal, że Filipek nie będzie chciał do nich jeździć.
Zmierzyłam się z tym. Kiedy nadarzyła się okazja, powiedziałam teściom, co myślę i co czuję. Teściowa była zszokowana. Stała jak wryta. Nie wiedziała, co ma robić, więc zaczęła kontratakować. Kiedy powiedziałam o spacerze, że jak dwa miesiące temu obiecała, że weźmie Filipka na spacer, tak on do tej pory jej się nie doczekał a ona na to: " A co? Tak ci powiedział ??? Ma przecież matkę, ma ojca"!!! To tyle warte są jej słowa? Jakie wartości chce mu przekazać swoim zachowaniem? Myśli, że jak Filipek jest mały to może go oszukiwać, ignorować, lekceważyć? Pytałam jej się, ile razy była z nim na spacerze? Ile razy trzymała go na rękach? Ile razy bawiła się z nim? Odpowiedź jest bardzo prosta: przez pół roku ZERO razy! Tylko raz wzięła go na ręce i trzymała może pięć minut. A ona do mnie: " O jezu! Jakie masz żale! Przecież on ma dopiero (!)pół roku". W ogóle, nie miała żadnych argumentów zaczęła więc wyciągać stare brudy, choć na ten temat najwięcej mógłby powiedzieć Romek. Jej argumenty nie miały sensu. Gadała nielogicznie, nieważne co, byle dosrać. Była chamska. I nie wykazywała najmniejszej chęci, by wysłuchać to, co mam do powiedzenia, by zrozumieć mój punkt widzenia. Tylko atakowała.
Kiedyś ględziła, że za to, że jej drugi wnuczek jest tak rozpuszczony, wini jej synowej ojca dlatego, że... układa z nim klocki jak dziecko!
Ciekawe jaką, według niej, rolę powinni spełniać dziadkowie w życiu wnuka? Aż strach pomyśleć.

6 komentarzy:

  1. Współczuję Wam takich dziadków i teściów. Nie wyobrażam sobie, aby w życiu mojego dziecka, jeśli takowe będę kiedykolwiek miała, nie będą uczestniczyć jego dziadkowie z każdej ze stron. Przecież są oni niemalże równie ważni jak rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  2. współczuję... nie rozumiem jak można mieć w dupie rodzinę...;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóz, ona pewnie inaczej wychowana, nei wie jak sie zachowac i jak maly piesek robi duzo halasu by oderwac uwagę od strachu jaki czuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co wiem doskonale co czujesz... ja z moimi teściami utrzymuję kontakty dyplomatyczne i od okazji do okazji. Kiedy mój Synek był taki malutki ani razu nie zadzwoniła do mnie jak On się czuje czy mam pełną lodówkę ( kiedy był chory albo po szczepieniu) i czy mam zrobione zakupy.. nie zapomnę kiedy z dzieckiem na rękach robiłam obiad myłam gary bo Synek był bardzo absorbujący nie chciał siedzieć /leżeć na kocyku sam tylko być z kimś. Powiem Ci coś nie walczyłabym z nimi bo to walka z wiatrakami...może dojrzeją do tego żeby być dziadkami jak Filipek będzie większy. Moja teściowa częściowo dorosła choć i tak nie pomaga mi ani nie zajmuje się Synkiem. Mogę liczyć tylko na moją Mamę.

    OdpowiedzUsuń
  5. wspolczuje tej sytuacji, ale bardzo dobrze, ze powiedzialas im co myslisz.

    OdpowiedzUsuń
  6. masakra - dobrze , że wygarnęłaś im wszystko - szkoda tylko , że teściowa użyła metody "najlepszą obroną jest atak". Żal mi Cię, że musisz to znosić .. ja nie mam takich problemów z teściami - od narodzin Nadii zawsze mogę na nich liczyć... czasami nawet bardziej niż na swoich rodziców.


    Mam nadzieję, że teściowa pójdzie po rozum do głowy i w końcu zacznie traktować i Ciebie i wnuka jak należy

    OdpowiedzUsuń