Już dwa dni przed wyjazdem usychałam z tęsknoty za rodziną. Na szczęście, w piątek, Romek wrócił wcześniej z pracy, więc szybciej pojechaliśmy do nich. Przyjechali po nas teściowie, ponieważ Romek chciał przekazać im nowinę a w święta byśmy się z nimi nie widzieli, bo oni wyjeżdżają gdzie indziej. Romek przekazał wiadomość w samochodzie, jeszcze zanim ruszyliśmy. Był bardzo przejęty, jak mówił, ale jednocześnie bardzo dumny i szczęśliwy. Teściowie jakoś nadzwyczaj wylewni nie byli, ale ucieszyli się i pogratulowali nam. Tuż przed wyjazdem Romek powiedział im, że moi rodzice jeszcze o niczym nie wiedzą, że dopiero zamierzamy im powiedzieć i dlatego poprosił ich, że jak przyjedziemy pod dom moich rodziców, żeby im niczego nie zdradzili, bo sami chcemy to zrobić. Jednak wyszło inaczej. Teść nie mógł się powstrzymać. Tylko, gdy wysiedliśmy z samochodu, zaczął dziwnie przyglądać się mojej mamie, z podejrzliwym uśmiechem. Już wiedziałam, co się szykuje, ale byłam tak zaskoczona i zszokowana, że nie wiedziałam, co mam zrobić. Teść powiedział tylko : "młodzi mają dla was nowinę", ale i tak już było wiadomo o co chodzi. Zatkało mnie. Przecież Romek, tuż przed wyjazdem, prosił go o coś. Więc z podzieleniem się tą wiadomością nie czekaliśmy dłużej. Tylko, gdy mama nałożyła nam obiad i podała do stołu, Romek powiedział, że jestem w ciąży. A oczy momentalnie zaszły mi łzami. Tata szybko wstał z krzesła, podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i pogratulował a za chwilę mama. Ich radość była wielka. Gdy dowiedzieli się, że to jest już trzeci miesiąc, byli w szoku, że jak to możliwe, że tyle czasu wytrzymałam i nie wygadałam im się. Tata powiedział, że faktycznie, ciąży jeszcze nie widać, ale już można zauważyć, że wyglądam jakoś inaczej, bardziej kobieco, promieniejąco, że cerę mam jeszcze bardziej delikatniejszą. Mama jest przekonana, że będę miała syna, dlatego, że tak dobrze wyglądam, bo ponoć, jeśli kobieta spodziewa się córki, to często pojawiają się u niej problemy z cerą. Mama w kółko powtarzała, że jak wnuków długo nie miała to nie miała, a jak pojawił się jeden to teraz drugi, że będzie pełnoetatową babcią. I mówiła, że teraz nie będzie mogła spać z emocji, z wrażenia. Dopiero dzięki rodzinie, dotarło do mnie jeszcze bardziej, że naprawdę jestem w ciąży. Mama była bardzo mną zatroskana. Poszła do sklepu kupić dla mnie wodę, jogurty i owoce. I już mi dała, piękną, ciążową bluzkę. Chciała dać mi jeszcze spodenki różowe na gumce i luźne tuniki, żebym dobrze się czuła w ciąży, ale już tych ubrań nie brałam, bo wydaje mi się to jeszcze za wcześnie. Wieczorem, poszliśmy z Romkiem odwiedzić babcię. Z nią także podzieliliśmy się tą wiadomością. Babia wzruszyła się bardzo, uściskała nas mocno. Opowiadałam jej o dzidzi, babcia wspominała też dziadka.
Na następny dzień, w sobotę, przyjechała siostra z mężem i moim chrześniakiem. Michałka nie widziałam od świąt, to już prawie cztery miesiące. Chłopaczek zmienił się nie do poznania. Bardzo szybko urósł i zrobił się nawet ciężki. W końcu, bez strachu, że mu się jakaś krzywda stanie, można wziąć go na ręce. Poza tym, wcześniej był bardzo podobny do taty a teraz jest podobny do siostry. Ma jej duże oczy i brwi. Gdy wniosłam Michałka do dużego pokoju, wszyscy otoczyliśmy go w kółeczku. Michałek rozejrzał się dookoła i... od razu na jego buźce pojawił się uśmiech. Tylko, gdy siostra usiadła przy stole, przytuliłam ją i powiedziałam jej, że zostanie ciocią. A ona łamiącym się głosem: "naprawdę?...ale naprawdę" i w ryk. Nie mogła powstrzymać łez. Ledwo wydusiała z siebie, żebym pokazała jej zdjęcie z usg. Gdy mama ją zobaczyła, taką zapłakaną, również płakała. Jestem w szoku, jakim Michałek jest grzeczniutkim dzieckiem. Nie było ani chwili, żeby się nie śmiał, chyba że spał, ale gdy tylko obudził się, otworzył oczka i na jego buźce znowu zagościł uśmiech. A wieczorem wszyscy pękaliśmy ze śmiechu przez Michałka. Michaś siedział u dziadzia na kolanach i tak się śmiał w wniebogłosy a my z nim, że nas wszystkich ze śmiechu brzuchy bolały. Misiu, aż zgrzał się ze śmiechu. Niesamowity chłopczyk.
Podczas śniadania wielkanocnego gościliśmy 10 osób. Oprócz nas, były jeszcze dwie babcie. Zrobiliśmy masę zdjęć. Oglądając je, zdałam sobie sprawę, jaką już liczną mamy rodzinkę. A za rok będzie nas jeszcze więcej o jednego brzdąca :) Dzień spędziliśmy przy stole. Tematy rozmów głównie dotyczyły dzieci, ciąży i porodu. Mama z siostrą opowiadały mi o swoich doświadczeniach. Dużo rzeczy dowiedziałam się od nich.
W kolejnym dniu, siostra poszła na strych, bo tam moi rodzice trzymają zabawki, jeszcze z naszego dzieciństwa. Chciała tam poszukać zabawek dla Michałka i przyniosła stamtąd zabawkę, którą ja dostałam od babci i dziadka. Było mi bardzo przykro, bo mam ogromny sentyment do swoich rzeczy, szczególnie, że dostałam ją od babci i dziadka a z nimi byłam bardzo zżyta, tym bardziej, że dziadka już nie ma z nami a to był prezent od niego. To taka moja pamiątka po nim. Chciałabym, żeby moje dziecko miało też zabawkę, którą jego mama bawiła się w dzieciństwie. I powiedziałam Monice, że to była moja zabawka, a ona potwierdziła to i jak gdyby nic, zaczęła ją czyścić, niczego się nie domyślając. Jednak potem chyba zorientowała się, o co mi chodziło, bo zostawiła tą zabawkę.Potem poszłam z Romkiem do babci. Gdy przyszliśmy siostra już odjeżdżała. My zjedliśmy obiad, a potem poszliśmy na spacer do lasu. Wieczorem zjedliśmy kolację i siedzieliśmy przed Tv. A w kolejnym dniu, pakowaliśmy się i przyjechaliśmy do domu. Szkoda, że święta tak szybko minęły.
A wczoraj miałam wizytę u ginekologa. Wszystkie badania wyszły mi prawidłowo, poza moczem. Na monitorze znów widziałam moje maleństwo. Pani doktor nie mogła go dokładnie obejrzeć ani zmierzyć, bo maleństwo odpychało się od czegoś nóżkami i skakało. Fikało koziołki i fikało. To był cudny widok. Później maluszek odwrócił się do nas pleckami i już nic nie można było dojrzeć. A pani doktor pukała w brzuch z jednej strony i z drugiej, żeby maluszek się odwrócił, ale nic z tego. Uparty, chyba po mamie ;) Co za niezwykłe uczucie.
Zauważyłam, że teraz wiele chłopców się rodzi;) Może i Twoje maleństwo to ON? ;) Chciałabyś?
OdpowiedzUsuńI co, pewnie kamień z serca Ci spadł jeśli chodzi o reakcję na wieść o dziecku Twoich rodziców;) Wiedziałam, że będą się cieszyć jak nie wiem co;) Przecież wieść o wnuku jest chyba jedną z lepszych w życiu dziadków. Teraz pozostaje Ci już tylko w pełni cieszyć się i oczekiwać w spokoju Maleństwa:)
A jak się czujesz? Jak dolegliwości ciążowe? Zbierasz już wyprawkę?
Zgodzę się z Tobą. W moim otoczeniu, również zauważyłam, że rodzi się więcej chłopców niż dziewczynek. Mnie jest obojętne, czy będę miała chłopca, czy dziewczynkę, chociaż coraz częściej mówię o mojej dzidzi -ON :)
UsuńBardzo cieszę się z reakcji rodziców. Dzięki nim, po raz kolejny dotarło do mnie, że naprawdę jestem w ciąży, że będę mamą :)
Dolegliwości ciążowych nie mam, poza nieustającym zmęczeniem. Czasami mam wrażenie, że usnę nawet na stojąco :)
Gdy byłam w sklepie, ujrzałam śliczną, dziecięcą poduszeczkę do karmienia. Przed jej kupnem powstrzymało mnie tylko to, że nie znam jeszcze płci dziecka i nie wiedziałam, w jakim kolorze, poduszeczka byłaby odpowiednia :)
Teść się nie postarał ale tak to już jest z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciach
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, trudno mu było powstrzymać się. Mnie zupełnie zatkało. Byłam zszokowana i rozczarowana, przecież obiecał nam, godzinę wcześniej, że nic nie powie. Ale ponoć teściowa dała mu "jazdę" w samochodzie.
UsuńJa też bardzo przywiązuję się do przedmiotów, zwłaszcza tych, z którymi łączą mnie tak ważne wspomnienia. Niby to tylko rzecz, a jednak ma duszę (a Ty do niej wgląd ;-)). Ależ miałaś wzruszający czas :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Więc mnie rozumiesz. Takich zabawek, które dostałam od dziadków, w sklepie jest mnóstwo, ale to już nigdy nie byłoby to samo. To jest pamiątka z mojego dzieciństwa a przede wszystkim po moim dziadku, którego nie ma już z nami.
UsuńRzeczywiście, to były niezapomniane święta:)))
Och cieszę się bardzo z Twojego szczęścia! :) A teścia bym chyba w pysk strzeliła, jakby mi wydarł taką nowinę z rąk, normalnie niektórzy ludzie to nie myślą :P
OdpowiedzUsuńTeść, godzinę wcześniej, obiecał nam, że nic nie powie, a jednak nie mógł się powstrzymać. Byłam w szoku, zupełnie mnie zatkało. Ale od teściowej ponoć dostał ostrą "jazdę" za to.
Usuńciesze sie, ze czujesz sie dobrze. super jest dzieliś sie taką wiadomością:))
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę. Tych świąt nie zapomnę do końca życia:)
UsuńOjej, jakie to wzruszające, kiedy z tyloma osobami można podzielić się swoim szczęściem :)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że rodzinka tak to przyjęła, że otoczyli mnie taką miłością i troską. Nie spodziewałam się aż takiej reakcji. To były niezapomniane święta.
UsuńA tak się martwiłaś! Wszyscy zadowoleni i szczęśliwi! Cieszę się niesamowicie, że wszyscy tak miło zareagowali. Aż cieplej na serduszku się zrobiło, prawda? Usg musi być niesamowitym przeżyciem!!! ; )
OdpowiedzUsuńUsg było niesamowitym przeżyciem. Tym bardziej, że do tej pory myślałam, iż dzidzia w brzuszku tylko delikatnie się kołysze, podobnie jak w moim gadżecie poniżej. A jednak moje maleństwo fikało i fikało koziołki.
UsuńSuper post. Poryczałam się jak pisałaś o tym że siostra się tak wzruszyła. To chyba zaraźliwe bo ja też się wzruszyłam :)) Cieszę sie że badania w porządku. :) Pozdrawiam i słonecznego dnia zyczę :)
OdpowiedzUsuńSiostra jest bardzo wrażliwą osobą, ale nie myślałam, że aż tak się wzruszy :)) Mnie też ulżyło, jak okazało się, że z dzidzią wszystko jest w porządku.
UsuńMadziu aż mam całe mokre oczy od czytania :)) Twój dzidziuś był chyba najlepszym prezentem na święta dla Twojej rodziny :)
OdpowiedzUsuńHihihi :) Na pewno tych świąt nigdy nie zapomnimy. A za rok, o tej porze, będziemy już w trójkę :)
UsuńPiekne to musiały być Święta :) Cieszę się
OdpowiedzUsuńŚwięta rzeczywiście były piękne. Szkoda, że tak szybko minęły.
UsuńMy również mamy bardzo liczna rodzinkę..
OdpowiedzUsuńmyślę, że cudowna była ich reakcja.. płakać ze szczęścia, to dopiero coś!
Sama nie wiem czy bym wytrzymała z taką nowiną aż 3 miesiące.
Na początku ledwo powstrzymywałam się, żeby rodzince nic nie powiedzieć, tym bardziej, że rozmawiamy przez telefon 3 razy w tygodniu. A potem to już jakoś tak się toczyło. Zależało mi, żeby zobaczyć ich reakcję na własne oczy a nie tylko usłyszeć przez telefon. I warto było. Ich reakcja była cudowna :)
UsuńMały uparciuszek i indywidualista się rozwija :)
OdpowiedzUsuńO, tak :))))
UsuńPiekne mialas swieta:)
OdpowiedzUsuńTak bardzo sie ciesze z Twego powodu.
Niech maly uparciuszek zdrowo rosnie.
Cmokam XXX
Bardzo sie ciesze z ich reakcji :)
OdpowiedzUsuń