Był to czysty przypadek, że poszłam do lekarza. Najpierw, byłam w środę, na comiesięcznej wizycie. Oprócz założenia książeczki ciążowej i badania usg, pani doktor zdecydowała się, zrobić mi także badanie cytologiczne. Przy pobieraniu wymazu, zapytała się, czy mnie czasem nic tam nie swędzi, ale wtedy jeszcze niczego niepokojącego nie czułam i nie dostrzegałam. Miałam troszkę większą wydzielinę z pochwy, ale czytałam, że to jest normalne u kobiet w ciąży. I w zasadzie na tym skończyła się ta wizyta.
Na następny dzień, zadzwonił do mnie telefon z przychodni, że należy powtórzyć moje badanie cytologiczne, bo wprawdzie pani doktor pobrała ode mnie próbkę do badań, ale nie zrobiła wymazu na szkiełku, czy też te szkiełko zaginęło. Są dwie wersje tego. Ponieważ zostałam już wprowadzona do jakiegoś programu, nie mogą zwlekać i dlatego pielęgniarka poprosiła mnie, abym przyszła ponownie, wykonać to badanie. Umówiłam się na poniedziałek. Uporczywe swędzenie poczułam w nocy, dzień przed wizytą. Pani doktor od razu wiedziała, co mi jest. Uspokajała mnie, powiedziała, że to nie zagraża ciąży, ale i tak byłam przerażona. Po części także postawą lekarki. Pomimo tego, że ma 30-letnią praktykę, czasami nie wiem, czy ona sama wie, co robi, bo jest taka zakręcona i roztrzepana. Jak pierwszy razy przyszłam do niej potwierdzić ciążę mówiła, że to jeszcze zdecydowanie za wcześnie pomimo, że okresu nie miałam już od dwóch tygodni. Następnie była ta sytuacja ze szkiełkiem. Potem, sporo czasu, zajęło jej poszukiwanie swojej pieczątki, aż w końcu okazało się, że zmieniła torebkę, więc pieczątka musiała zostać w tamtej torebce. Dlatego poprosiła pielęgniarkę, aby udostępniła jej pieczątkę innego lekarza. Następnie, wypisała mi leki, nie na tej recepcie, co trzeba, jak w końcu znowu wypisała receptę, pomyliła moje nazwisko i napisała na kogoś zupełnie innego. Nie wiedziałam, czy ona wie, co robi, czy nie. Pani doktor przepisała mi 3 tabletki dopochwowe. Mam je brać po jednej w tygodniu. Byłam przerażona tym zapaleniem i tym, że muszę brać jakieś antybiotyki. Jednak, już po pierwszej tabletce, po niecałych dwóch godzinach, widać było ogromne rezultaty, ale zaoszczędzę Wam szczegółów. Poczytałam też na różnych stronach internetowych i na forach o infekcjach pochwy w czasie ciąży i trochę uspokoiłam się. Okazuje się, że ten problem dotyczy bardzo wiele kobiet w ciąży i u prawie połowy dolegliwość ta, nawraca się i ciągnie nawet przez całą ciążę.Wszystko przez hormony.
Dziewczyny, jaki piękny mam już brzuszek. Wydaje mi się, że jak na trzeci miesiąc jest całkiem sporawy. Gdybym nie miała zrobionego badania usg myślałabym, że będą bliźniaki ;) W weekend, planujemy z mężem, zrobić pierwszą, brzuszkową, sesję fotograficzną :)
Czy pisałam już, że wybraliśmy z mężem imiona dla dziecka? Jeśli, będzie to chłopiec, będzie miał na imię Filipek a dziewczynka Maja :)))
Bardzo dziękuję Wam za słowa otuchy i wsparcia :*
W sieci nie jesteśmy anonimowi,wiem o tym.I ciarki mnie przechodzą,że to może być NYNA....
OdpowiedzUsuńmoże ona się wypowie na ten temat...
masarnia...czytam cię madzia,ale jakoś trudno dać mi komentarz..co do infekcji pochwy to one dość często zdarzają się u kobiet ciężarnych,dlatego trzeba uważać.Przed porodem powinnas mieć wymaz z pochwy by sprawdzić czy nie ma infekcji,o tym musisz pamiętać:) dobrze,że globulki pomogły:)
wwww.anairda.blog.onet.pl
Wiesz, nie sądzę, aby ktokolwiek zechciał przyznawać się do takiego komentarza. Też byłam w szoku. Jednak program nie kłamie. Dlatego sprawę i "przyjaźń" uważam za skończoną.
UsuńTeraz już wiem, że infekcje pochwy w ciąży zdarzają się często i jeśli są leczone nie stanowią zagrożenia dla płodu. Dlatego trochę uspokoiłam się.
nie,nie magda...tylko,że może jakby jednak program się mylił....masarnia powiem ci....dobra znajoma ma ją w znajomych,muszę jej chyba napisać..
Usuńnajważniejsze,że infekcja zażegnana:))i maluch fika w brzuszku:)ANAIRDA
Ja ufam bardziej nauce i technice, niż ludziom, bo na ludziach sparzyłam się kilka razy. Ale nie chcę Cię do niczego namawiać. Zrobisz to, co uznasz za stosowne.
UsuńCiesze sie, że już lepiej i że jesteś spokojniejsza :) Oby infekcja szybko minęła. mam nadzieję, że wstawisz jakąś fotkę po tej sesji zdjęciowej z mężem? Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem już spokojniejsza. Muszę zaufać lekarce, jeśli mówi, że dzidzi nic nie będzie. A tabletki, które przepisała są skuteczne.
UsuńMam nadzieję, że sesja zdjęciowa, dojdzie w ogóle do skutku, bo w zeszłym tygodniu też mieliśmy się za to zabrać, ale wypadło nam coś innego. A czy wstawię zdjęcia? Nie wiem, trudno powiedzieć, zobaczymy :))
Bardzo się cieszę, że to nic poważnego.
OdpowiedzUsuńImiona również bardzo mi się podobają. Ciesz się tym stanem, jest taki piękny.
Wiem, że na pewno nie jest Ci łatwo to czytać. U mnie jest tyle radości a u Ciebie była ogromna tragedia. Uwierz, jak dowiedziałam się, co się stało, cały tydzień nie mogłam spać. Bałam się, że to jeszcze wpłynie na moje dziecko. Podziwiam Cię, że jesteś taka silna i dzielnie idziesz naprzód.
UsuńWiesz co, a ja się cieszę z tej Twojej radości, bo nikt nie powinien przeżywać tego co ja. Jak zobaczyłam te smutne buźki u Ciebie, serce mi stanęło. Wolę czytać takie informacje jak te dzisiaj. Ja cały czas mam nadzieję, że kiedyś i ja będę mogła cieszyć się dłużej ty stanem...
UsuńDobrze, że nie jesteś bierna, nie poddałaś się tylko chcesz walczyć. Masz znowu plany i nadzieje. Musi się więc udać. Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży.
UsuńDobrze, że jesteś już spokojniejsza, bo ta wiadomość o infekcji przysporzyła Ci wiele stresu, no i cieszę się, że maleństwu nic nie grozi :-))
OdpowiedzUsuńCo do osoby, o której piszesz, nie znam jej i na szczęście nie czuję się rozczarowana, ale powiem Ci, że internet to środowisko ludzi często bardzo sfrustrowanych, którzy muszą swój jad wylewać na innych, anonimowość czyni "ofiary" ataku dostępnymi na wyciągnięcie ręki.
Trzymaj się Madzia dzielnie, a przede wszystkim zdrowo! :-))))
Teraz jestem już zdecydowanie spokojniejsza. Lekarka zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze, więc musi tak być :) A mąż mi mówił, że moje nerwy i panika mogą bardziej zaszkodzić dzidziusiowi niż cała ta infekcja.
UsuńNo i dobrze,ze bylas zrobilas te wymazy i masz leki.
OdpowiedzUsuńTeraz bedzie coraz lepiej, choc jak raz zlapalas to cos to bedziesz teraz bardziej na to podatna.
Mialam tak z Pawlem...w pozniejszych ciazach juz nie, wiec wiem jakie to jest uciazliwe i malo przyjemne. Ale dzidzi nic nie bedzie-pamietaj to i wbij do swojej martwiacej sie glowki.
Co do lekarki-to jak Jej z lekka nie ufasz to moze pomysl nad zmiana lekarza.
Pamietaj,ze bedziesz mialam z Nia do czynienia przez kolejne pol roku i bedzie to jedyna osoba ktorej bedziesz musiala zaufac co do ciazy, wiec odczekaj jeszcze klika wizyt, porownaj je, wyciag wsnioski i jezeli jeszcze raz wyjdziesz zniesmaczona , zdziwiona czy lekko niepewna lepiej zmienic ja na innego lekarza.
Trzymaj sie kochana ciezaroweczko!:)
Ostatecznie, pani doktor, nie pobrała tych wymazów, właśnie przez to zakażenie.
UsuńU mojej lekarki podoba mi się to, że jest miła, spokojna i dokładna, a z drugiej strony, tak naprawdę, nie można od niej zbyt wiele się dowiedzieć. Jeśli już coś mówi, to językiem medycznym, że gdybym wcześniej, nie czytała czegoś o tym, to nie miałabym zielonego pojęcia, o czym ona mówi. I nie omawia ze mną też wyników moich badań.
Madziu , cieszę się że już lepiej :) No i widzisz, najadłaś się strachu a wszystko będzie dobrze. Ale w sumie rozumiem , teraz już ciagle będziesz myśleć najpierw o swoim dzidziusiu a potem dopiero o sobie :) A co do tej Nyny to nie zwracaj uwagi, w sieci jest pełno oszołomów. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńStrachu najadłam się całkiem sporo. Miałam już najgorsze wizje... Jednak uspokoiłam się, gdy poczytałam w internecie, że to jest dość powszechne u kobiet w ciąży i jeśli jest leczone, nie stanowi zagrożenia dla dzidziusia. Zresztą, być może, moje nerwy i strach, bardziej mogłyby zaszkodzić dzidziusiowi.
UsuńTo dobrze że jakoś się to wyjasniło
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Ulżyło mi :)
UsuńUff, jak to dobrze, że już wszystko ok. Trzymałam kciuki:) Najważniejsze, że sama już jesteś spokojna:) Dzidziuś pewnie też się cieszy:) Fajnie, że dałaś znać:)
OdpowiedzUsuńJak mama jest spokojna i zadowolona to dzidziuś na pewno też :)))
Usuńciesze sie, ze wszystko ok i ze to nic powaznego. Wybraliscie bardzo ladne imiona dla Maluszka :) I czekamy na zdjecie brzuszka :)
OdpowiedzUsuńDla dziewczynek jest całkiem sporo fajnych imion, ale bardzo ciężko było nam, wybrać imię dla chłopca. Kalendarz imion męskich przeczytałam chyba z 6 razy zanim zdecydowałam się :))
UsuńSliczne imiona :) Ja już też wybrałam, chociaż ciązy nie planuje puki co ;) a typiarą się nie przejmujz, żal jej dupe sciska - ot co :) Usciskuje ;)
OdpowiedzUsuńHihihi. Ja też miałam imiona dla dzieci, jeszcze długo przed ciążą, ale potem wszystko się zmieniło :)
UsuńOba imiona uważam, że są świetne, gratuluję pomysłu!
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej..
Dziękuję :* Jestem dobrej myśli :)
UsuńWeszłam całkiem przypadkiem, ale bardzo miło jestem zaskoczona;)
OdpowiedzUsuńSama oczekuję Synka i będzie miał na imię Wojtek.
Filipek... śliczne imię - rozważałam je głęboko, ale kuzynka, która urodziła miesiąc temu nazwała tak swoje Maleństwo - no cóż, była pierwsza:)
Co do roztrzepania ginekologa... mam wrażenie, że lekarze mają czasem za dużo na głowie. Moja Pani Gin raz miała taki dzień i jej to wybaczyłam. Najważniejsze to nie dać się traktować taśmowo, liczy się indywidualne podejście:)
Pozdrawiam !
O, jak miło :)) Kiedy będziesz miała szczęśliwe rozwiązanie? Myślę, że masz rację, na pewno pani doktor ma sporo na głowie. Tylko szkoda, że niewiele rzeczy można od niej dowiedzieć się. Ale ogólnie podejście do pacjenta ma, jest sympatyczna, dokładna. Pozdrawiam serdecznie. Na pewno Cię odwiedzę:)))
UsuńLekarze naprawdę czasami są dziwni;) Ale najważniejsze, że wszystko zakończyło się sukcesem. Mam nadzieję, że zdjęciami z sesji brzuszkowej się pochwalisz nam? Jestem ciekawa:) Swoją drogą... imiona ładne, myślałam nad Filipkiem kiedyś, ale Igor zwyciężyło i za X lat tak moje maleństwo będzie się nazywało, no tudzież Laura:)
OdpowiedzUsuńDużo jest zawistnych bloggerek, sama się o tym przekonałam...
Hihihi, ja jeszcze sporo przed ciążą planowałam, że mojej córeczce dam na imię Zuzia. Lecz potem kupiłam zwierzątko i nazwałam je właśnie tym imieniem. Dlatego plany trzeba było zweryfikować, bo głupio byłoby, aby córka, odziedziczyła imię po zwierzątku :))
UsuńJa też się cieszę że wszystko gra (czytam od dawna:)).Dałoby radę umieścić chociaż jedno zdjęcie brzuszka?na pewno jest śliczny:) i coś mi się wydaje że będzie Filipek:) dużo zdrówka dla Was Madziu:)
OdpowiedzUsuńMoja mama też twierdzi, że będę miała chłopczyka a ja żadnych przeczuć nie mam. Może za 3 tygodnie nam się ujawni, podczas badania usg :)I poproszę adres strony do Ciebie, bo gdzieś mi się zapodział. Pozdrawiam:)
UsuńMadziu ja swojego bloga nie prowadzę niestety, tylko podczytuję.Może kiedyś:)wtedy na pewno dam znać:)
UsuńBlog to fajna sprawa, więc polecam :) Oczywiście, jeśli się zdecydujesz na założenie, daj znać :)Pozdrawiam :)
UsuńJestem pełna podziwu dla Ciebie, że jeszcze nie zmieniłaś lekarza.
OdpowiedzUsuńJa nie czułabym się spokojnie w rękach takiej osoby.
Imiona piękne =)
Właśnie dlatego, ostatnio wyszłam od lekarza taka przerażona. Ale lekarka ma 30-letnie doświadczenie zawodowe, muszę więc jej zaufać.
UsuńJa zawsze trafiam na roztrzepanych lekarzy ale na szczęście nie ujmuje im to w skuteczności leczenia ;) Więc i Ty się nie przejmuj tym.
OdpowiedzUsuńA odnoście tej blogowiczki dzięki za ostrzeżenie, dobrze wiedzieć takie rzeczy.
Poza roztrzepaniem pani doktor raczej zastrzeżeń nie mam :) Podejście do pacjentki ma bardzo dobre :)
Usuń