Denerwuję się, ponieważ wielkimi krokami nadciąga wrzesień a wraz z nim sesja. Wszystko mam zaliczone, poza seminarium. Powinnam teraz mieć obronę, ale nie mogę skończyć ostatniego rozdziału. W głowie siedzą mi najgorsze, czarne scenariusze, promotor po nocach mi się śni… strach paraliżuje mnie… Poza tym czuję ogromną presję rodziny!!! Ciągle mają wobec mnie jakieś oczekiwania. Myślą, że wszystko jest takie proste. Już zaplanowali za mnie przyszłość: „no teraz się obronisz, pójdziesz do pracy, bo na dziecko to macie jeszcze czas”. A moja siostra, ślubu nie ma, mieszkania nie ma, żyje u obcych ludzi, wykształcenia nie ma, pracy nie ma, jej facet też nie ma stałej pracy a ona zaraz rodzi. I żyje, śmieje się, niczym nie przejmuje się i jest dobrze. Rodzice od niej niczego nie oczekują. Nie wiem co będzie i boję się tego. Czuję strach przed zbliżającym się wrześniem, przed spotkaniem z promotorem. Nie chcę już więcej jeździć na uczelnię, spotykać tych ludzi… Chcę zapomnieć o tym wszystkim, jednak boję się, że nadal będzie się za mną coś ciągnęło…
Jednak dziś nie będzie tylko pesymistycznie, ale mam też kilka pozytywnych wieści. Na 20. września jesteśmy umówieni z notariuszem, aby podpisać akt notarialny dotyczący wykupu mieszkania :)
Jeszcze trzy miesiące, trzy raty i spłacimy długi Romka brata. Nie mogę uwierzyć się, że to będzie koniec, tyle lat na to czekaliśmy i końca nie było widać. Płaciliśmy za coś, czego nawet nigdy na oczy nie widziałam, w błoto. Miesiąc w miesiąc 1000 zł za nic a raczej za dobre serce, za to, że chciało się komuś pomóc.
No i kolejna dobra wiadomość jest taka, że powoli myślimy o dziecku. Zaczęłam zgłębiać się w lektury dotyczące przygotowań do ciąży, macierzyństwa i wychowania. Od bardzo dawna chciałam być mamą, ale odkładaliśmy tę decyzję ze względu na studia. Teraz jestem już po studiach, na pracę w zawodzie obecnie nie mam szans, więc może teraz jest ten odpowiedni moment. Może za kilka lat, jak odchowam dzidzię, sytuacja na rynku pracy się zmieni. Na razie pieniędzy nam nie brakuje, chociaż też nie przelewa się, ale za 3 miesiące wypłaty będzie o 1000 zł więcej. To mniej więcej tyle, ile ja zarabiałabym.
No widzisz, najlepiej samemu wiedzieć co jest dla nas najlepsze a dobre rady innych potraktować z przymrużeniem oka... Dobrze ze ta spłata nieszczęsnego kredytu zbliża się do końca...
OdpowiedzUsuńwszystko się prostuje, a studia ukończysz, spokojnie, stres to zły doradca :* uszy do góry :*
OdpowiedzUsuńWiem, co czujesz.. My z Narzeczonym, też musieliśmy oddawać co miesiąc tysiąc złotych długu, ale dług już się skończył i po opłaceniu studiów będziemy mieli w końcu więcej pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńNie patrz na innych, patrz na to, co Wy oboje chcecie, to jest Wasze życie i nikomu nic do tego.
Pozdrawiam ;)
fajnie, ze bedziecie mieli to z glowy. Seminarium sie nie przejmuj, nerwy tu nic nie pomoga. A nie mozesz po prostu usiasc i dla swietego spokoju napisac ten rozdzial? Przeciez nie pracujesz, wiec mozesz poswiecic tych kilka dni i miec to z glowy...
OdpowiedzUsuńPrzyszłość zaplanowali? Powiedz im niech żyją za Ciebie i niech za Ciebie zdają studia jak tak im się nudzi że planuja za Ciebie przyszłość. Nie martw się nawet jak nie wyjdzie spróbujesz drugi raz. Nikt za Ciebie niczego nie zrobi ludzie zawsze są mądrzy jesli chodzi o kogoś innego niech rodzina się własnym życiem zajmie (bo aż mi sie cisnienie podniosło) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci tych "wrażeń" ze studiów. Dla mnie to był najwspanialszy okres z życiu i strasznie żałuję że to już koniec. No i brakuje mi tych ludzi z roku... Też nie mogę zabrać się za pracę, z tym że za tą moją drugą. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńSuper, że powoli kończy się ten okres spłaty... :).
OdpowiedzUsuńKochana nie denerwuj się tak, ech... wiem, że ciężko, ale weź się w garsc ;), zaliczysz i będzie z głowy :). Zobacz, już tak mało zostało :), dasz radę!!! :) Ja to wiem! :) :*
Bardzo, ale to bardo się cieszę, że się u Ciebie układa :) Rodziną się nie przejmuj, oni zawsze czegoś oczekują. Ważne, żebyś Ty była zadowolona. Bedę trzymać kciuki za seminarium i za rozdział pracy. Żeby się napisał w końcu :)
OdpowiedzUsuńNo to już bliżej niż dalej, to cudowna perspektywa. I jeśli tylko masz taką możliwość finansową by mieć dziecko teraz i czujesz, że tego chcesz to w ogóle bym się nie zastanawiała.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Free Spirit
poradzisz sobie ze studiami na pewno, wierzę w to mocno! Cieszę się, że powoli wszystko się normuje i macie szansę na kupno mieszkania, nie ma to jak swoje :) No i o dzidziusia już możecie się starać- wspaniale! :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńFajnie, że myślicie o dziecku bo w dzisiejszych czasach dzieci się biorą zazwyczaj z wpadki, bo nikt na dziecko nie ma czasu.
OdpowiedzUsuńA września się nie bój, co ma być to będzie a wierzę, że będzie dobrze :)
Ojej, dlaczego uważasz, że nie masz szans na pracę? Szukałaś? Zawalcz trochę. Na pewno o niebo skoczyłaby Ci samoocena i zadowolenie z życia, gdybyś popracowała chociaż z rok, zaczęła zarabiać. Potem zawsze możesz przejść na macierzyński i wychowawczy. Szkoda robić sobie taką przerwę. Za kilka lat, bez żadnego doświadczenia i z dzieckiem na pewno nie będzie łatwiej. Tubycie.
OdpowiedzUsuńOby wiecej takich pozytywow kochana:)
OdpowiedzUsuńWidac Twoja siostra duzo do szczescia nie potrzebuje,albo szalona albo glupia...a moze zakochana? Oby Jej sie dobrze zylo, nie zawsze ludzie zyje wedlug schematow , czasem wychodza na swoje...czasem nie . Smutne to.
Z dzidzia az mi serducho podskoczylo. Starajcie sie, jeszcze 3 raty i bedziecie bogatsi o 1000 zl. wiec przeznacz je na wyprawke:)
Caluski Lisa